[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedział, że ich znajdzie, ledwie poczuł ten zapach.Paliwo.Zatrzymał się, zamknął oczy. Dym.Znalazł ich oboje w odległości kilku kroków od siebie.Moritz, w strzępach kombinezonu, leżałtwarzą w błocie, a Genevieve była jeszcze przypasana do siedzenia, które wyleciało z kabiny iuderzyło w drzewo, pozostawiając w pniu głęboką wyrwę.Wiedział natychmiast, że oboje nie żyją.Przez długą chwilę stał nieruchomo, wpatrzony w babkę, obwisłą od pasa jak szmaciana lalka,z paryskim kapeluszem z jedwabiu beige, cudacznie sterczącym w zaciśniętych dłoniach.Zrobiłomu się słabo, nogi się pod nim trzęsły i myślał, że zwymiotuje.Tylna część helikoptera utkwiła między mocnymi konarami innego drzewa nieco dalej.Gdy,przytomniejąc, zaczął sobie uzmysławiać sukces swojej strategii, zobaczył, że chociaż rozlała się poziemi wielka kałuża benzyny wokół zgniecionego kadłuba, a z rozbitych przyrządów do sterowanianadal unosi się dym, to jednak nocna ulewa sprawiła, że nie było wybuchu.Obejrzał się na Moritza.Sekcja zwłok, pomyślał.Nie będzie zwłok, jeżeli się spalą.Odczekał, nasłuchując, czy nie zbliżają się tamci czterej, ale w ciszy tylko kapały kropledeszczu z gałęzi i śpiewał jakiś ptak.Za blisko jestem helikoptera, też bym się spalił.Teraz nagle oddychał szybko, płytko, tętna mu bębniły.Pogrzebał w kieszeniach swojej grubej,nieprzemakalnej kurtki i znalazł małe pudełko zapałek reklamujące de Trouvere.He czasu na to trzeba?  zastanowił się.Boże, ile mam czasu?Odpowiedz dostał spokojną i pewną.Dość dużo, jeżeli zrobisz to zaraz.Cicho, prędko podszedł do wraka i popatrzył, skąd cieknie paliwo.Prawdopodobnie miało sięwkrótce zapalić, bo przyrządy do sterowania tliły się i iskrzyły od czasu do czasu.Może wybuchnąć.Musisz uciec, kiedy tylko rzucisz zapałkę.Zdecydowany, wciąż z tym samym spokojem, upewnił się, że wokoło nie ma śladów jego stóp.Będzie mówił, że znalazł ich, kiedy się palili, nie może być żadnego dowodu, że przyszedł tuwcześniej.Usłyszał coś.W pierwszej chwili nie zorientował się, że to jest głos. Olivier.To prawie nie był głos, nawet nie tak dosłyszalny jak szept, ale wystarczyło, by krew zastygłamu w żyłach. Olivier.Odwrócił głowę powoli, oczy go piekły, szeroko otwarte, suche.Ona nie była martwa.%7łyje.Zagapił się na nią, nadal obwisłą, nieruchomą.Tylko mu się wydawało.Ale zobaczył, jak kapelusz wysuwa się z jej palców i upada na ziemię.Zachłysnął się.jej palce się prostowały, ręka próbowała się wyciągnąć._ Jezusie, Mario  wykrztusił w duchu, chociaż nie modlił się nigdy. Boże, Panie, pomóż mi.Zdobył się na siłę i odwagę, żeby podejść, uklęknął przy niej, skręconej, wygiętej, i wysuwającgłowę, gdy serce mu waliło ogłuszająco, spojrzał na jej twarz.Na prawym policzku było trochę krwi i kurzu, na lewym rozchlapane błoto, ale poza tymmakijaż pozostał tak doskonały jak wtedy, gdy on jej machał ręką na pożegnanie i miodowo-blondwłosy, zawsze bez odrobiny odrostów, wydawały się świeżo uczesane.Boże drogi, pomyślał z ogromnym podziwem, ta kobieta jest naprawdę niepokonana.Nagle jej oczy się otworzyły.Z przestrachem odchylił się, wzdrygając. Olivier.Przełknął.W gardle mu zaschło.Ta ręka wyciągnęła się znowu, jak gdyby usiłowała sięgnąć po coś. Olivier.Zwilżył wargi językiem. Grandmaman?Genevieve z ogromnym wysiłkiem zdołała trochę odwrócić głowę do niego.Zdał sobie sprawę,że zobaczyła w jego lewej ręce zapałki i że jej szare oczy nadal są wszechwidzące.Prawą ręką, całą roztrzęsioną, dotknął jej policzka, lodowato trupio zimnego, i teraz wiedział Genevieve, baronne de Trouvere umiera, jednak umiera.Pogłaskał ją po policzku i znów powiedział cicho, czule: Grandmaman.Uśmiechnęła się kwaśno, jak nieraz, i nagle jej głos był mocniejszy, doleciał do jego uszuwysoki i wyrazny. O jedną za dużo  powiedziała.A potem umarła.Olivier wstał z klęczek.Pamiętał tę rozmowę przed jej odlotem z de Trouvere.I O jedną za dużo.Podejrzewam, że tak myślisz czasami.I A więc wiedziała.Nie domyślał się, jak mogła wiedzieć, ale nie wątpił, że wiedziała.Jeden pantofel leżał pod drzewem nieopodal [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •