[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Patrzyła na niego z jeszcze większym napięciem niż on na nią, porównującwspomnienia ze słodką rzeczywistością minionej chwili.- Ani trochę.Czule dotknął jej piersi i uśmiechnął się.- To było miłe.- Tak.Wsparł się na łokciach i ostrożnie przytulił się do jej piersi.- Jakież to miłe - powiedział, podnosząc głowę.- Chcę się z tobą kochać, Nell.Aleteraz nic nie zrobię - dodał, czując, że się spięła.- Pocałuj mnie i zmykaj stąd lepiej.Zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowała go mocno i żarliwie.W kilka sekund potemTyler odsunął się i przewrócił na plecy, pociągając ją za sobą.- Mogłabyś dać sobie spokój z tymi wiszącymi bryczesami i bluzkami - mruknął.- Jużnigdy nie dam się nabrać na ten kamuflaż.- Jestem za duża? - przestraszyła się, bo miało to dla niej wielkie znaczenie.Odgarnął jej włosy z twarzy.- Nie, jesteś w sam raz.- Cmoknął ją i wypuścił z objęć.- Ubieraj się w te pędy.Jestem osłabiony, ale nie do tego stopnia.Nie chcę, żeby to mi się wymknęło spod kontroli.Dotknęła jego twarzy zimnymi palcami, wodząc po niej zafascynowana.- Nie wyobrażasz sobie, ile to dla mnie znaczyło - wyznała zawstydzona.- Ja.nawetnie myślałam, że może tak być.- Przecież naoglądałaś się nieprzyzwoitych filmów? - zauważył żartobliwie.Przełknęła ślinę, przypominając sobie, w jakim momencie to powiedziała, i jakie byłytego konsekwencje.- To co? Co innego film, a co innego.- To prawda.- Pomógł jej usiąść i dłuższą chwilę wpatrywał się w nią, zanim podał jejbiustonosz i bluzkę.- Nie - zaprotestował, kiedy chciała go powstrzymać.- Ty mnieubierałaś, teraz moja kolej.Siedziała zatem i pozwoliła się ubrać, znajdując w tym nawet swoistą przyjemność.- Nie możesz tu dzisiaj zostać na noc - stwierdził.- Chyba zdajesz sobie z tego sprawę.- Tak, wiem.Zapiął ją pod samą szyję i zaczesał do tyłu jej rozczochrane włosy.- Bardzo chciałbym cię rozebrać i wciągnąć pod kołdrę, kochać się z tobą - rzekłpoważnie.- I zrobiłbym to, mimo twojej niewinności.Ale potem znienawidziłbym siebie zato, że nadużyłem twojego zaufania, a ty mogłabyś mnie znienawidzić za to, że cię przyparłemdo muru.Nie chcę zepsuć tego, co się między nami tworzy, i ty pewnie też.Nell złączyła palce z jego palcami.- Nie.Ja też nie chciałabym niczego zepsuć.Uniósł jej dłoń do ust i pocałował.- Nie będę dzisiaj spał.Będę wspominał, jak się kochaliśmy w tym łóżku, i będę zatobą tęsknił.Tak, jej też się wydawało, że się kochali, nawet jeśli tylko w przenośnym sensie.Jejtwarz promieniała radością, nadzieją, nowymi marzeniami, które z wolna się materializowały.- Nigdy nie śniło mi się, że tak będzie.- A co sobie myślałaś?- Myślałam, że to będzie straszne.- Nie przyznała mu się, skąd wzięły się takieprzypuszczenia.Z McAndersem to był akt przemocy.To, czego doświadczyła z Tylerem, niemiało w sobie cienia tamtego przykrego doświadczenia.To było piękne.- Ale nie było strasznie? - dopytywał się.- Nie, nie - uspokoiła go.- Trochę się bałam, ale inaczej.Tyle nowych doznań.- Dla mnie też, Nell, dla mnie też - odrzekł, patrząc jej w oczy.- To nie była taka sobierozrywka dla zabicia czasu, pamiętaj o tym.Nie jestem playboyem.- Nie jesteś też zakonnikiem - powiedziała, uśmiechając się słabo.- Jestem niewinna,ale nie głupia.Tyler westchnął głęboko, głaszcząc jej palce.- Jeśli chcesz znać prawdę, tak, były w moim życiu kobiety.Takie kobiety, które niechciały albo nie mogły brać pod uwagę małżeństwa ani stałego związku.Chociaż nigdy nierobiły tego dla pieniędzy.Miłość jest zbyt piękna, żeby redukować ją do pospiesznegozbliżenia, które zaspokaja jedynie zwykłe pożądanie.Brakowało jej słów.Nie spodziewała się usłyszeć z jego ust podobnych stwierdzeń,przyszło jej nawet do głowy, że tak naprawdę wcale go nie zna.- Cieszę się, że tak uważasz - wykrztusiła w końcu.- A ty myślisz inaczej, kochanie?- Nie, jeśli chodzi o ciebie - odparła po chwili.McAnders rozmywał się we mgle jakzły sen.Teraz, myśląc o fizycznym zbliżeniu, myślała o namiętnym uczuciu, i czuła na swoimciele dłonie Tylera.Położył delikatnie palec na jej ustach.- Idz już.Pragnę cię nie do wytrzymania, panno Regan.- Bardzo się z tego cieszę.Ale faktycznie chyba lepiej już stąd pójdę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]