[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poczucie bezkarnoÅ›ci powodowaÅ‚o, że straciÅ‚ kontrolÄ™ nadtym, co robiÅ‚.Ale nie sÄ…dzÄ™, by skrycie pragnÄ…Å‚ ludzi zabijaćczy okaleczać.- MiaÅ‚ jakÄ…Å› rodzinÄ™?- MiaÅ‚ żonÄ™.I córkÄ™, jeżeli mnie pamięć nie myli.- Co siÄ™ z nimi staÅ‚o?- %7Å‚ona wyniosÅ‚a siÄ™ z nim w Kieleckie w 1957.Z tego,co pamiÄ™tam, przeżyÅ‚a go, ale niedÅ‚ugo.Córka, gdy po 1956ujawniono, co robiÅ‚, nie chciaÅ‚a mieć już z nim nic wspól­nego.WyniosÅ‚a siÄ™ gdzieÅ› do GdaÅ„ska i zmieniÅ‚a nazwisko.- A wie pan, jak siÄ™ teraz nazywa?UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™.- Przypadkiem wiem.KiedyÅ›, gdy pisaÅ‚em artykuÅ‚ na te­mat Mistarza, próbowaÅ‚em siÄ™ z niÄ… skontaktować.To byÅ‚odawno temu.Ale nie chciaÅ‚a ze mnÄ… rozmawiać.Jeżeli chcepan spróbować, życzÄ™ powodzenia.WstaÅ‚ i zaczÄ…Å‚ szperać w pozornym chaosie papierzysk,które wyciÄ…gnÄ…Å‚ z biurka.- Jak rozumiem, przesÅ‚uchania, którymi zajmowaÅ‚ siÄ™Mistarz, odbywaÅ‚y siÄ™ w wiÄ™zieniach.Ewentualnie w komi­sariatach.Czy jakaÅ› ich część mogÅ‚a być przeprowadzanau niego w domu?- W domu? Nic mi o tym nie wiadomo.Ale nie sÄ…dzÄ™.Ciludzie, nawet jeżeli byli potworami w pracy, w życiu osobi­stym usiÅ‚owali udawać przyzwoitych obywateli.ZwÅ‚aszczaprzed wÅ‚asnÄ… rodzinÄ….Dlatego nie sÄ…dzÄ™, by Mistarz w jaki­kolwiek sposób zabieraÅ‚ swÄ… pracÄ™ do domu.O, tutaj jest.PodaÅ‚ mi nazwisko i numer telefonu.ZanotowaÅ‚em je. - DziÄ™kujÄ™ panu bardzo za wszystkie informacje.Bardzomi pan pomógÅ‚.- CaÅ‚a przyjemność po mojej stronie.Chociaż wolaÅ‚bymrozmawiać o czymÅ› przyjemniejszym.I o ludziach, którzydostali siÄ™ do historii innymi drzwiami.PożegnaÅ‚em siÄ™ i wyszedÅ‚em.Na ulicy uderzyÅ‚ mniegwar.DoszedÅ‚em do samochodu, który zostawiÅ‚em na par­kingu.Przez moment wahaÅ‚em siÄ™, ale po chwili wystuka­Å‚em numer telefonu, który podaÅ‚ mi profesor.- Tak, sÅ‚ucham - odezwaÅ‚ siÄ™ kobiecy gÅ‚os.- DzieÅ„ dobry pani.Nazywam siÄ™ Nowakowski i jestemkomisarzem wydziaÅ‚u kryminalnego.ProwadzÄ™ Å›ledztwo wsprawie, w którÄ… może być zamieszany pani ojciec.GdybymogÅ‚a mi pani poÅ›wiÄ™cić parÄ™ minut i udzielić kilku wyja­Å›nieÅ„, byÅ‚bym bardzo wdziÄ™czny.W odpowiedzi usÅ‚yszaÅ‚em bardzo przeciÄ…gÅ‚Ä… ciszÄ™.Przezmoment miaÅ‚em wrÄ™cz wrażenie, że poÅ‚Ä…czenie zostaÅ‚oprzerwane.- Ja nie mam ojca i nigdy nie miaÅ‚am - powiedziaÅ‚a zim­no.- Z caÅ‚ym szacunkiem, to raczej niemożliwe.Przynaj­mniej na ile siÄ™ orientujÄ™ w kwestiach.RozlegÅ‚ siÄ™ sygnaÅ‚.RozÅ‚Ä…czyÅ‚a siÄ™.PostanowiÅ‚em niedzwonić wiÄ™cej.Trudno zmusić do mówienia kogoÅ›, kto niechce mówić.Mistarz zapewne by to potrafiÅ‚.Ja, nawet jeże­li pozornie  zajmowaÅ‚em siÄ™ mniej wiÄ™cej tym samym , niemiaÅ‚em jednak aż takiej wÅ‚adzy.RozdziaÅ‚ 3Marian Krzystek.Urodzony w 1928 roku w Warszawiew rodzinie o patriotycznych tradycjach.Rodzice i starszybrat zginÄ™li w powstaniu.Po wojnie mieszkaÅ‚ w Krakowieze swojÄ… babciÄ….Kiedy zmarÅ‚a, zostawiÅ‚a mu spory spadek. DziÄ™ki niemu w 1956 kupiÅ‚ dom w Januszowicach, po tym,jak zarekwirowano go poprzedniemu wÅ‚aÅ›cicielowi.UkoÅ„­czyÅ‚ kolegium nauczycielskie i od 1950 pracowaÅ‚ w wiejskiejszkole podstawowej w okolicznych Smardzowicach.W 1960wpadÅ‚ pod pociÄ…g.Uznano, że byÅ‚ to nieszczęśliwy wypadek.MiaÅ‚ 32 lata.%7Å‚adnej ocalaÅ‚ej rodziny.%7Å‚adnej żony i dzieci.Po dom i rzeczy nikt siÄ™ nie zgÅ‚osiÅ‚.Tyle wiedziaÅ‚em z akt.Poza tym nitki Å›ledztwa wydawaÅ‚ysiÄ™ być trwale zerwane przeszÅ‚o czterdzieÅ›ci lat temu.NiebyÅ‚o nikogo, do kogo można byÅ‚o siÄ™ zwrócić z proÅ›bÄ… o do­kÅ‚adniejsze informacje.WyglÄ…daÅ‚o na to, że jedynym, co po­zostaÅ‚o po tym czÅ‚owieku, to jego grób.Znalezienie mogiÅ‚y, jeżeli nie wiemy gdzie dokÅ‚adnie siÄ™znajduje, wymaga cierpliwoÅ›ci i czasu.Na szczęście pobliskicmentarz nie byÅ‚ zbyt rozlegÅ‚y i dziÄ™ki temu mogÅ‚em miećnadziejÄ™, że moje poszukiwania dadzÄ… rezultat.Nie myliÅ‚emsiÄ™, chociaż zajęło mi prawie dwie godziny, zanim trafiÅ‚emw odpowiednie miejsce.Nie żaÅ‚owaÅ‚em jednak straconegow ten sposób czasu.Grób byÅ‚ skromny, nieduży.Nikt nie pofatygowaÅ‚ siÄ™, byumieÅ›cić na nim zdjÄ™cie zmarÅ‚ego.Napis też byÅ‚ wiÄ™cej niżzdawkowy: Marian Krzystek, urodzony.zmarÅ‚y., nic wiÄ™­cej.Jednak nie to zwróciÅ‚o mojÄ… uwagÄ™.Na pÅ‚ycie staÅ‚ wa­zon, a w nim kwiaty.DotknÄ…Å‚em ich, by siÄ™ upewnić, że sÄ…prawdziwe, a nie sztuczne.KtoÅ› umieÅ›ciÅ‚ je tu nie dalej niżdwa tygodnie temu.Co wiÄ™cej, nagrobek byÅ‚ czysty, zamie­ciony.ZupeÅ‚nie inny niż ten, który spodziewaÅ‚em siÄ™ zoba­czyć w przypadku czÅ‚owieka, który nie pozostawiÅ‚ po sobiejakiejkolwiek rodziny.Gdy szedÅ‚em w stronÄ™ wyjÅ›cia, upewniÅ‚em siÄ™, że nacmentarzu znajduje siÄ™ sporo grobów, o które nikt nie dbaÅ‚.ByÅ‚y brudne i zaroÅ›niÄ™te.To dodatkowo przekonaÅ‚o mnie,że w swym rozumowaniu podążam prawidÅ‚owym tropem.ZapukaÅ‚em do starych drzwi niewielkiego domku i wsze­dÅ‚em do Å›rodka. - DzieÅ„ dobry.To pan opiekuje siÄ™ na co dzieÅ„ cmenta­rzem? - zapytaÅ‚em wysokiego, starszego mężczyznÄ™.- Tak.O co chodzi?- ByÅ‚bym bardzo wdziÄ™czny, gdyby mi pan udzieliÅ‚ in­formacji dotyczÄ…cych jednego z grobów.- Zamieniam siÄ™ w sÅ‚uch, jak siÄ™ to mówi - wytarÅ‚ dÅ‚oniew spodnie.- To jest grób Mariana Krzystka.ZauważyÅ‚em, że ktoÅ›zostawia na nim kwiaty.Może mi pan powiedzieć kto, boz tego co siÄ™ orientujÄ™, to Krzystek nie miaÅ‚ żadnej rodziny.Mężczyzna uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ nieprzyjemnie.- Ja siÄ™, proszÄ™ pana, nie lubiÄ™ w nic mieszać [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •  
    6.php") ?>