[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W końcu, rozmyślając okrytycznej sytuacji, jaką sam dobrowolnie wytworzył,dodaje: Dzień jutrzejszy krwawo zapisze się na kartachhistorii; walka straszliwa będzie i nieubłagana".A gdy nazapytanie: Czy zwyciężymy jutro?", Rapp odpowiada: Niewątpliwie, lecz kosztem wielu ofiar" Napoleonpodejmuje swój monolog: Wiem o tym, leczrozporządzam obecnie osiemdziesięciu tysiącami ludzi;wejdę do Moskwy z sześćdziesięciu tysiącami; potemnadciągną maruderzy oraz zapasowe bataliony i liczniejsibędziemy aniżeli przed bitwą".W obliczeniach tych nie brał jednak wcale w rachubęani gwardii, ani też kawalerii.Chwilę pózniej podwpływem obawy i niepokoju kazał znów pilnie obser-wować zachowanie się Rosjan.Lecz ognienieprzyjacielskie wciąż jasnym paliły się płomieniem, awnosząc zarówno z ilości biwaków, jak i z widniejącegow oddali ludzkiego mrowia, nie były to jedynie tylnestraże, ale cała armia nieprzyjacielska.Obecność Rosjanuspokoiła Napoleona.Cisza zapanowała w namiociecesarskim.Forsowne marsze ubiegłych dni, nadmiar trudów, troski kłopotów odbiły się ujemnie na zmęczonym iwyczerpanym organizmie cesarza.Dołączyło się do tegoprzeziębienie, gorączka i suchy kaszel, głównie zaś silnyatak zadawnionego cierpienia nerek i pęcherza.Napróżno usiłuje cesarz ugasić palące go pragnienie.Resztanocy upływa bezsennie, w gorączkowym podnieceniu.Wybiła wreszcie godzina piąta.Zjawił się wysłanyprzez Neya oficer z wiadomością, że Rosjanie niecofnęli się i że marszałek pragnie rozpocząć akcję.Wieśćta przywróciła cesarzowi utracone częściowo siły.Wstałczym prędzej i wyszedł w otoczeniu sztabu, wołając: Nareszcie mam ich w ręku! Idzmy teraz otworzyć bra-my Moskwy!".Było wpół do szóstej, gdy Napoleon dotarł do redutyzdobytej 5 września.Postanowił czekać tam świtu ipierwszych wystrzałów korpusu Poniatowskiego.Powolirozwidniło się.Cesarz zawołał wówczas radośnie: Otosłońce spod Austerlitz".Lecz los nie sprzyjał nam:oślepiające promienie słoneczne padały wprost na pułkinasze, ułatwiając Rosjanom celność strzałów.Wtedy do-piero spostrzeżono, że ustawione po nocy baterie zbytdaleko są od nieprzyjaciela.Co tchu więc wysunięto je kuprzodowi.Pułki rosyjskie stały tymczasem nieporu-szone.Złowroga cisza zaległa pole bitwy.Uwaga cesarza skierowana była wyłącznie na praweskrzydło, gdy wtem około siódmej zawrzała na lewymskrzydle walka, ryknęły działa.Dowiedziano się wkrótce,że jeden z regimentów księcia Eugeniusza pułk 106 zajął wioską Borodino i most na rzece, żepowinien był most ten zburzyć, lecz że uniesiony zapa-łem, mimo rozkazów i nawoływań dowódcy, przeszedłprzez rzekę i zaatakował wzgórza okalające wieś Górki pod morderczym ogniem Rosjan, którzy ostrzeliwaligo z frontu i z flanków.Padł generał, padło wielu oficerów, a regiment zupełnejuległby zagładzie, gdyby nie to, iż 92 pułk nadbiegł zodsieczą i dopomógł w odwrocie zdziesiątkowanym ikrwawym szeregom.Odsiecz ta nadeszła na skutek wyraznego rozkazuNapoleona.Możliwe jest, że cesarz sądził, iż rozkaz jegopołowicznie tylko będzie spełniony, lub też chciał skupićna tym punkcie uwagę nieprzyjaciela.Jakkolwiek bądz wysyłał rozkaz za rozkazem, wskazówką zawskazówką i ostatecznie zamiast na półkolistej toczyćsię linii, bitwa skoncentrowała się przede wszystkim uczoła kolumn, zmieniając całkowicie pierwotne planycesarza.W trakcie tej utarczki cesarz przekonany, że Po-niatowski jest już na starym trakcie moskiewskim dałhasło do ataku.Zakołysała się spokojna dotychczasrównina, ogniem i dymem zionęły omglone wzgórza,posypał się grad kul i kartaczy.Wśród świstu i warkotupocisków ruszył gwałtownie na pierwszą redutę nie-przyjacielską Davout z dywizjami Compansa i Desaixawraz z trzydziestu działami.Na liczne salwy Rosjan odpowiadają tylko nasze działa.Piechota biegnie nie strzelając, aby dopaść co rychlejnieprzyjaciela i zmusić go do milczenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]