[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Izrael lubi oskarżać funkcjonariuszy tajnych formacji o to, że po odejściu ze służby tworzą wkraju coś na kształt nieformalnej sieci, wspierają się, obsadzają kluczowe stanowiska w biznesie,działają w polityce.Zdarza się, że taka teza znajdzie uzasadnienie w rzeczywistości; były dyrektorSzabaku został szefem jakiegoś banku, wysoki rangą oficer  przewodniczącym rady miejskiejpodjerozolimskiego osiedla, inni bywali kandydatami na ministrów.Publiczność zaciera ręce, gdy odczasu do czasu na światło dzienne wychodzą wynurzenia tajnych agentów o tym, jak zostalizrekrutowani, co musieli robić itp., itd.Zdaje mi się, że nie znam nikogo z Mosadu, Kidonu ani Szabaku (choć tych ostatnich wielekroćwidziałem w pracy, chroniących izraelskich polityków).I raczej nie żałuję.A jeśli znam, nie mam otym pojęcia.Golda MeirWłaścicielka pierwszego paszportu wydanego przez Izrael; wyjechała do USA organizowaćpoparcie podczas wojny o niepodległość.Jedyna kobieta, której podpis widnieje pod deklaracjąniepodległości (wspominała, że płakała wówczas jak bóbr).David Ben Gurion (patrz B) mówił, że Golda jest jedynym mężczyzną w jego gabinetach(zajmowała się pracą i sprawami zagranicznymi).Była pierwszą kobietą premierem.Jest bohaterkąkilku filmów fabularnych.Urodziła się w Kijowie w 1898 r.Pierwsze wspomnienie dzieciństwa  ojciec barykaduje drzwido domu, bo ulicami przetacza się antyżydowski pogrom.Emigruje do USA, ucieka od rodzicówprzed aranżowanym małżeństwem.Z Ameryki jedzie do Palestyny (1921 r.), mieszka przez kilka latw kibucu, działa w żydowskim ruchu związkowym, robi karierę w polityce.Byłem dzieckiem, gdy Golda Meir przewodziła izraelskiemu rządowi.Działo się to w czasiemało sympatycznym, bo tuż po 1968 r., antysemickiej awanturze w Polsce.Nie wiem skąd, leczpamiętam jej karykatury.Portretowano ją jak paskudną, zawziętą Babę-Jagę, w sukienkach workach,z wielkim nosem i zwariowanym spojrzeniem.W jakimś sensie była wdzięcznym obiektem dlakarykaturzystów, bo ubierała się fatalnie i poruszała (wiem z filmów archiwalnych) bez gramawdzięku.Ale to były  akurat też pamiętam, co bez trudu potwierdziłem w bibliotekach, bo papierjest cierpliwy, zachowa każdą podłość  po prostu paskudne, antysemickie rysunki. To Golda Meir podjęła decyzję, by komando Kidonu (patrz M) wyszukało palestyńskichterrorystów odpowiedzialnych za mord na izraelskich sportowcach podczas olimpiady w Monachiumw 1972 r.Stało się to najpewniej podczas tzw.herbatki u cioci Goldy, gdy najważniejsi w Izraeluspotykali się z panią premier w jej domu: luzne koszule, swobodne pozy, luz, dym papierosów, Meirpodaje herbatę i ciasteczka.Odeszła z fotela premiera po wojnie Jom Kippur (patrz W).Nim wojna wybuchła, miała dowyboru dwa sprzeczne wyjścia: prewencyjnie zaatakować Egipt i Syrię, bo szykują awanturę wregionie, lub czekać, bo Arabowie nie wywołają zawieruchy, a w razie ataku ucierpimiędzynarodowa opinia Izraela.Wybrała drugi wariant.Kilkadziesiąt godzin pózniej sąsiedzinapadli Izrael.Dlatego po dziś dzień mówią o niej różnie: ta aszkenazyjska arystokratka, zdeklarowanasyjonistka, wyniosła i oschła (choć na herbatkach troskliwa i miła), była złym premierem i kiepskimstrategiem, a może popełniła tylko jeden błąd w politycznym życiu i potrafiła wyciągnąć z tegownioski.Lecz co do jednej rzeczy Izrael jest zjednoczony jak w żadnej innej sprawie.Powiedzenie  butyGoldy weszło do codziennego języka.Oznacza coś obciachowego, brzydkiego, niemodnego ipewnie już nikt nie pamięta, że Golda Meir po prostu musiała nosić niezgrabne buty ortopedyczne.Lecz bez dwóch zdań były one koszmarne.NNir OzW tym kibucu przez ostatnie kilka lat nie zdarzył się spokojny tydzień.Nir Oz leży w takiejodległości od Gazy jak Pałac Kultury od Dworca Centralnego.Dlatego od momentu wywiezienia zeStrefy żydowskich osadników w 2005 r., a zwłaszcza od wtedy, gdy radykalny Hamas przejął tamwładzę  rakiety lecą na kibuc niemal codziennie.Domowej produkcji, więc, szczęśliwie, niecelne.Co nie zmienia postaci rzeczy, że żyć w Nir Oz trudno (bo trudno wychodzić w pole, zbieraćrzodkiewkę, marchew albo fistaszki ze świadomością, że się jest na celowniku snajpera) i czasamitrzeba uczestniczyć w pogrzebach.Nie przeczytacie o tym w żadnej światowej gazecie, bo gazety nieportretują nudnej codzienności (jaka to sensacja, że pies ugryzł kogoś na ulicy, a samolot szczęśliwiedoleciał z miasta A do B?), a sklecane przez domorosłych majsterkowiczów śmierci kassamy lecą ilecą.Podobno do wszystkiego można przywyknąć.Ale z całą pewnością zmienia to ogląd świata.NirOz jest dzisiaj inny, niż był.Kibuc jest pomysłem tak żydowskim jak mało co, choć postulat równości, porzucenia tradycyjnych ról, zarówno społecznych, jak i związanych z płcią, wspólnej własności; słowem zachęta do życia w braterstwie (siostrzaństwie) i pełen egalitaryzm nie są niczym szczególnym.Leczw przypadku Izraela było to marzenie i utopijnie socjalistyczne, i nacjonalistyczne, że w rolniczejwspólnocie ludzi równych i z takimi samymi prawami można odszukać szczęście.Akurat z tym różniebywało.N jak Newe Dekalim  Latem 2005 r.osiedla w Gazie wysiedlono, a buldożery rozjechały domy i zdesakralizowanesynagogi.Dzisiaj nie ma po nich śladuNaczelną zasadą kibucu jest równość i demokracja pojmowana jako bezpośrednie uczestnictwowe wszystkich decyzjach.Kibuc idealny głosuje, co ma uprawiać i kto będzie się kształcić, kogoprzyjąć w poczet mieszkańców, a komu odmówić.Z tak pojmowaną równością łatwo przegiąć, więcprzegięcia zdarzały się często; co społeczność kibucu obchodziło, że Sara kłóci się z Jossim? Ajednak obchodziło.Kibucowe dzieci wychowywano wspólnie, więc bywało, że pękały rodzinnewięzy, bo nie da się mieć kilkudziesięciu mamuś i tyluż tatusiów.Lecz nie jest tak, by ludziewychowani w kibucach byli pokręceni ponad średnią.Izraelska prawica szydziła z kibuców.Lecz gdy zjeżdżały zagraniczne delegacje, prawica wiozła je do kibuców właśnie i z dumą wypinała pierś: zobaczcie, jak umiemy okiełznać pustynię.Przez latabyło tak, że ekonomicznie kibuce działały, a i ludzie nie chcieli (Wstydzili się słabości? Nie umieli?Nie wiedzieli, jak się odnajdą?) z nich uciekać.Nie aż tak dawno temu Izrael przeszedł reformygospodarcze, niemal tak radykalne jak nasz plan Balcerowicza.Okazało się, że ekonomią nie rządziwola większości, więc kibuce zaczęły padać.Dziś, jak po każdym wstrząsie, uspokoiło się, niektórewspólnoty radzą sobie dobrze albo nawet lepiej, a inne ledwie dyszą.Ale o ekonomii kibuców jużnie decyduje wiec mieszkańców, a zarząd kibucu nie wtyka nosa w domowe kłótnie Sary i Jossiego.Pierwszy kibuc powstał w Deganji nad Jeziorem Galilejskim w 1910 r.Dzisiaj jest ich w Izraeluponad 200 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •