X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- W takim razie, moim zdaniem, zwłoki le\ały tu\ przy wodzie.-Talbotwziął słoiczek.- Kiedy to maleństwo wypełzło, \eby się przeobrazić,najwyrazniej zagarnięto je razem z ciałem denata.Nawet gdyby nie byłozgniecione, zginęłoby pogrzebane w ciemności i zimnie. - Czy są jakieś szczególne rejony, gdzie mo\na znalezć ten gatunek? -spytał Tom.- Na pewno nie w strumieniach i rzekach o szybkim nurcie.Raczej lesie,gdzie są stawy albo bagna.- Talbot zerknął na zegarek i wło\ył:sią\kę z powrotem do teczki.- Przepraszam, muszę lecieć.Je\eli znajdzieciejakieś \ywe okazy, koniecznie dajcie mi znać.Tom odprowadził Talbota.Wrócił zamyślony kilka minut pózniej.- Przynajmniej wiemy, co znalezliśmy - powiedziałem.- A Gardner tdziemiał trochę więcej poszlak.Tom zachowywał się tak, jakby mnie nie słyszał.Z roztargnieniem zacząłoglądać czaszkę.Nawet kiedy go poinformowałem, \e ekshumowane /łokimiały nietkniętą kość gnykową i ró\owe zęby, wcią\ sprawiał wra-mienieobecnego duchem.- Wszystko w porządku? - zapytałem w końcu.Odło\ył czaszkę.- Tu\ przed przyjściem Josha dzwonił Dan Gardner.Alex Irving zaginaj.Najpierw pomyślałem, \e to pomyłka - przecie\ dziś rano widziałempsychologa w telewizji.Potem przypomniałem sobie, \e rozmowęzarejestrowano dzień wcześniej.- Co się stało?- Nie wiadomo.Dziś z samego rana wyszedł z domu i od tej pory nikt gonie widział.- Czy nie za wcześnie mówić, \e zaginął, skoro nie ma go zaledwie odkilku godzin?- W normalnych okolicznościach owszem.Ale Irving poszedł na spacer zpsem.- Oczy Toma zdradzały niepokój.- A psa znaleziono z rozbitą czaszką.Krew wirami spływa wzlewie, barwiąc szybko płynącą, zimną wodękarminowymi pasmami.Skrawek mięsa, bladoró\owy po wypłukaniu z niegokrwi, zatyka odpływ.Szturchasz go palcem, a\ w końcu znika w otworze.Pogwizdując sobie pod nosem, siekasz świe\e chili i wrzucasz do rondla zgarścią soli czosnkowej.Kiedy zaczyna skwierczeć, dokładasz mięso.Syczy ipryska, na rozgrzanym tłuszczu, tworząc obłoki pary.Wszystko szybko mieszaszi zostawiasz, \eby się dusiło.Wyjmujesz z lodówki karton sokupomarańczowego, ser i majonez.Wybierasz względnie czystą szklankę iprzecierasz ją palcem.Wszystko jest zakurzone, ale nie zwracasz na to uwagi.Gdybyś zwrócił, nic by cię to nie obeszło.Czasami jakby unosiła się kurtyna,dostrze�gasz ruinę wokół siebie; ka\dy kąt wypełniają pozostałości minionychlat, ale co z tego.Rozkład jest częścią naturalnego porządku rzeczy, a kim\ejesteś, by sprzeciwiać się naturze.Duszkiem wypijasz szklankę soku, wycierasz usta dłonią, rozsmarowujeszmajonez na dwóch kromkach białego chleba i kładziesz na nie grube plastrysera.Nalewasz sobie nową porcję soku i podchodzisz do wielkiego stołupośrodku kuchni.Nie zostało na nim za du\o miejsca, dlatego stawiasz talerzna samym brzegu.Przysuwasz krzesło.Kanapka jak zwykle jest bez smaku, alewypełnia \ołądek.Na dobrą sprawę ju\ ci nie \al, \e nie czujesz \adnego smakuani zapachu.Zwłaszcza, kiedy mo\na rozkoszować się tak wieloma innymi rzeczami. Teraz wszystko dzieje się bardzo szybko, ale to dobrze.Właśnie tego sięspodziewałeś i najlepiej działasz pod presją.Wydarzenia następują dokładnietak, jak zaplanowałeś.Nie posprzątałeś po sobie w górskiej chacie.To byłoryzykiem, ale skalkulowanym.Czułeś się dziwnie, pracując poza własnymśrodowiskiem.Kasetka po filmie okazała się świetnym posunięciem, alezostawiając zwłoki, \eby mogli je znalezć, działałeś wbrew swojej naturze.Musiałeś jednak tak postąpić.Chciałeś wywołać wstrząs, a to był najlepszysposób.Niech się pobawią na miejscu zbrodni i spróbują zgadnąć, co zrobisznastępnym razem.Prędzej wyzioną ducha, ni\ cokolwiek zdziałają.A kiedysobie to uświadomią, będzie za pózno.Kończysz kanapkę, popijasz sokiempomarańczowym, ale czujesz tylko zimno.W kąciku ust masz trochę majonezu,kiedy idziesz sprawdzić swoje danie.Podnosisz pokrywkę i wdychasz chmurępary.Nie czujesz zapachu, ale łzy napływają ci do oczu i to dobry znak.Mięsozaczyna ładnie brązowieć.Jak zawsze to wieprzowina, nie wołowina.Jesttańsza, poza tym i tak nie rozró\niłbyś smaku.Bierzesz ły\kę i próbujesz.Mocno przyprawiony sos pali cię w ustach.Tak jakpowinno palić dobre chili.Wrzucasz parę puszek pomidorów, potem zdejmujeszrondel z ognia i przykrywasz.Teraz mięso niech się powoli samo dusi.Kiedywrócisz, będzie gotowe.Uwielbiasz zostawiać rzeczy, by dusiły się we własnym sosie.Bierzeszplastikową torbę z brudnymi ubraniami, które musisz zawiezć do pralni, ika\esz sobie zapamiętać, \eby te\ uzupełnić zapasy.Więcej puszek pomidorów,baterie i lep na muchy.Oglądasz zwieszające się z sufitu wstęgi lepkiegopapieru.To znaczy, kiedyś były lepkie.Teraz są pokryte cętkami martwychmuch, a tak\e trupami większych, bardziej kolorowych owadów.Na chwilę się zamyślasz, zupełnie jakbyś na ułamek sekundy zapomniał, doczego potrzebujesz lepu.Potem mrugasz i wracasz do \ycia.Idąc do drzwi,zatrzymujesz się przy stole.Le\ący na nim związany mę\czyzna patrzy na ciebieprzera\onymi oczami, sapiąc rzez knebel w ustach.Uśmiechasz się do niego.-Nie martw się.Niedługo wrócę.Podnosisz cię\ką torbę z praniem i wychodzisz.Rozdział 10Stopniowo wyłonił się obraz tego, co się stało.Irving mieszkał niedaleko CadesCove, w pięknym zakątku u stóp Smoky Mountains.Ka\dego ranka przedśniadaniem zabierał czarnego labradora na spacer po lesie za domem.Był tostały element dnia, o którym nieraz tak chętnie wspominał w wywiadach.O dziewiątej osobista sekretarka Irvinga jak prawie codziennie weszła do domui włączyła ekspres - kiedy psycholog wróci, jego ulubiona fran�cuska kawapowinna być ju\ gotowa.Ale tego ranka nie wrócił.Sekretarka - trzecia w ciągu dwóch lat, próbowaładodzwonić się do szefa na komórkę, ale nie odbierał.Kiedy na�deszła poralunchu i wcią\ nie miała od niego wiadomości, sama ruszyła ście\ką.Niecałykilometr od domu Irvinga zobaczyła policjanta - rozmawiał ze starszymmał\eństwem, których jack russell terrier ujadał z podnieceniem, ciągnąc zasmycz.Kiedy ich mijała, usłyszała, jak mówią policjantowi, \e terrier znalazł martwego psa.Czarnego labradora.Wtedy uświadomiła sobie, \e coś złego mogło przytrafić się Irvin-gowi.Podczas przeszukania okolicy niedaleko ciała psa znaleziono zakrwawionystalowy pręt, a na błotnistej ziemi widniały ślady walki.Zauwa\o�no te\ kilkaodcisków butów, ale \aden nie był na tyle wyrazny, by zrobić odlew.Sam Irving zniknął bez śladu.- Nie wiemy, co się z nim stało - przyznał Gardner.- Przypuszczamy, \e napręcie jest tylko krew psa, ale musimy poczekać na wyniki z laboratorium.Siedzieliśmy w jednym z pokoi biurowych, w głębi korytarza za salamiprosektoryjnymi.Małe pomieszczenie bez okien mogło nale\eć do dowolnejanonimowej firmy.Gardner przyszedł na \ądanie Toma.Tym razemtowarzyszyła mu Jacobsen, jak zawsze chłodna i niedostępna, ubrana wgrafilowoszarą spódnicę do kolan i \akiet.Krój garsonki był taki sam jak tejniebieskiej, w której widziałem ją wcześniej.Zastanawiałem się przez moment,czy agentka ma całą szafę identycznych ubrań w gamie neutralnych odcieni.Chocia\ nikt nie podał powodu spotkania, wszyscy dobrze wiedzieliśmy,dlaczego tu jesteśmy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •  

    Drogi uЕјytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    PamiД™taj, Ејe dbamy o TwojД… prywatnoЕ›Д‡. Nie zwiД™kszamy zakresu naszych uprawnieЕ„ bez Twojej zgody. Zadbamy rГіwnieЕј o bezpieczeЕ„stwo Twoich danych. WyraЕјonД… zgodД™ moЕјesz cofnД…Д‡ w kaЕјdej chwili.

     Tak, zgadzam siД™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerГіw w celu dopasowania treЕ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaЕ‚em(am) PolitykД™ prywatnoЕ›ci. Rozumiem jД… i akceptujД™.

     Tak, zgadzam siД™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerГіw w celu personalizowania wyЕ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treЕ›ci marketingowych. PrzeczytaЕ‚em(am) PolitykД™ prywatnoЕ›ci. Rozumiem jД… i akceptujД™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.