[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- W takim razie, moim zdaniem, zwÅ‚oki le\aÅ‚y tu\ przy wodzie.-TalbotwziÄ…Å‚ sÅ‚oiczek.- Kiedy to maleÅ„stwo wypeÅ‚zÅ‚o, \eby siÄ™ przeobrazić,najwyrazniej zagarniÄ™to je razem z ciaÅ‚em denata.Nawet gdyby nie byÅ‚ozgniecione, zginęłoby pogrzebane w ciemnoÅ›ci i zimnie. - Czy sÄ… jakieÅ› szczególne rejony, gdzie mo\na znalezć ten gatunek? -spytaÅ‚ Tom.- Na pewno nie w strumieniach i rzekach o szybkim nurcie.Raczej lesie,gdzie sÄ… stawy albo bagna.- Talbot zerknÄ…Å‚ na zegarek i wÅ‚o\yÅ‚:siÄ…\kÄ™ z powrotem do teczki.- Przepraszam, muszÄ™ lecieć.Je\eli znajdzieciejakieÅ› \ywe okazy, koniecznie dajcie mi znać.Tom odprowadziÅ‚ Talbota.WróciÅ‚ zamyÅ›lony kilka minut pózniej.- Przynajmniej wiemy, co znalezliÅ›my - powiedziaÅ‚em.- A Gardner tdziemiaÅ‚ trochÄ™ wiÄ™cej poszlak.Tom zachowywaÅ‚ siÄ™ tak, jakby mnie nie sÅ‚yszaÅ‚.Z roztargnieniem zaczÄ…Å‚oglÄ…dać czaszkÄ™.Nawet kiedy go poinformowaÅ‚em, \e ekshumowane /Å‚okimiaÅ‚y nietkniÄ™tÄ… kość gnykowÄ… i ró\owe zÄ™by, wciÄ…\ sprawiaÅ‚ wra-mienieobecnego duchem.- Wszystko w porzÄ…dku? - zapytaÅ‚em w koÅ„cu.OdÅ‚o\yÅ‚ czaszkÄ™.- Tu\ przed przyjÅ›ciem Josha dzwoniÅ‚ Dan Gardner.Alex Irving zaginaj.Najpierw pomyÅ›laÅ‚em, \e to pomyÅ‚ka - przecie\ dziÅ› rano widziaÅ‚empsychologa w telewizji.Potem przypomniaÅ‚em sobie, \e rozmowÄ™zarejestrowano dzieÅ„ wczeÅ›niej.- Co siÄ™ staÅ‚o?- Nie wiadomo.DziÅ› z samego rana wyszedÅ‚ z domu i od tej pory nikt gonie widziaÅ‚.- Czy nie za wczeÅ›nie mówić, \e zaginÄ…Å‚, skoro nie ma go zaledwie odkilku godzin?- W normalnych okolicznoÅ›ciach owszem.Ale Irving poszedÅ‚ na spacer zpsem.- Oczy Toma zdradzaÅ‚y niepokój.- A psa znaleziono z rozbitÄ… czaszkÄ….Krew wirami spÅ‚ywa wzlewie, barwiÄ…c szybko pÅ‚ynÄ…cÄ…, zimnÄ… wodÄ™karminowymi pasmami.Skrawek miÄ™sa, bladoró\owy po wypÅ‚ukaniu z niegokrwi, zatyka odpÅ‚yw.Szturchasz go palcem, a\ w koÅ„cu znika w otworze.PogwizdujÄ…c sobie pod nosem, siekasz Å›wie\e chili i wrzucasz do rondla zgarÅ›ciÄ… soli czosnkowej.Kiedy zaczyna skwierczeć, dokÅ‚adasz miÄ™so.Syczy ipryska, na rozgrzanym tÅ‚uszczu, tworzÄ…c obÅ‚oki pary.Wszystko szybko mieszaszi zostawiasz, \eby siÄ™ dusiÅ‚o.Wyjmujesz z lodówki karton sokupomaraÅ„czowego, ser i majonez.Wybierasz wzglÄ™dnie czystÄ… szklankÄ™ iprzecierasz jÄ… palcem.Wszystko jest zakurzone, ale nie zwracasz na to uwagi.GdybyÅ› zwróciÅ‚, nic by ciÄ™ to nie obeszÅ‚o.Czasami jakby unosiÅ‚a siÄ™ kurtyna,dostrze¬gasz ruinÄ™ wokół siebie; ka\dy kÄ…t wypeÅ‚niajÄ… pozostaÅ‚oÅ›ci minionychlat, ale co z tego.RozkÅ‚ad jest częściÄ… naturalnego porzÄ…dku rzeczy, a kim\ejesteÅ›, by sprzeciwiać siÄ™ naturze.Duszkiem wypijasz szklankÄ™ soku, wycierasz usta dÅ‚oniÄ…, rozsmarowujeszmajonez na dwóch kromkach biaÅ‚ego chleba i kÅ‚adziesz na nie grube plastrysera.Nalewasz sobie nowÄ… porcjÄ™ soku i podchodzisz do wielkiego stoÅ‚upoÅ›rodku kuchni.Nie zostaÅ‚o na nim za du\o miejsca, dlatego stawiasz talerzna samym brzegu.Przysuwasz krzesÅ‚o.Kanapka jak zwykle jest bez smaku, alewypeÅ‚nia \oÅ‚Ä…dek.Na dobrÄ… sprawÄ™ ju\ ci nie \al, \e nie czujesz \adnego smakuani zapachu.ZwÅ‚aszcza, kiedy mo\na rozkoszować siÄ™ tak wieloma innymi rzeczami. Teraz wszystko dzieje siÄ™ bardzo szybko, ale to dobrze.WÅ‚aÅ›nie tego siÄ™spodziewaÅ‚eÅ› i najlepiej dziaÅ‚asz pod presjÄ….Wydarzenia nastÄ™pujÄ… dokÅ‚adnietak, jak zaplanowaÅ‚eÅ›.Nie posprzÄ…taÅ‚eÅ› po sobie w górskiej chacie.To byÅ‚oryzykiem, ale skalkulowanym.CzuÅ‚eÅ› siÄ™ dziwnie, pracujÄ…c poza wÅ‚asnymÅ›rodowiskiem.Kasetka po filmie okazaÅ‚a siÄ™ Å›wietnym posuniÄ™ciem, alezostawiajÄ…c zwÅ‚oki, \eby mogli je znalezć, dziaÅ‚aÅ‚eÅ› wbrew swojej naturze.MusiaÅ‚eÅ› jednak tak postÄ…pić.ChciaÅ‚eÅ› wywoÅ‚ać wstrzÄ…s, a to byÅ‚ najlepszysposób.Niech siÄ™ pobawiÄ… na miejscu zbrodni i spróbujÄ… zgadnąć, co zrobisznastÄ™pnym razem.PrÄ™dzej wyzionÄ… ducha, ni\ cokolwiek zdziaÅ‚ajÄ….A kiedysobie to uÅ›wiadomiÄ…, bÄ™dzie za pózno.KoÅ„czysz kanapkÄ™, popijasz sokiempomaraÅ„czowym, ale czujesz tylko zimno.W kÄ…ciku ust masz trochÄ™ majonezu,kiedy idziesz sprawdzić swoje danie.Podnosisz pokrywkÄ™ i wdychasz chmurÄ™pary.Nie czujesz zapachu, ale Å‚zy napÅ‚ywajÄ… ci do oczu i to dobry znak.MiÄ™sozaczyna Å‚adnie brÄ…zowieć.Jak zawsze to wieprzowina, nie woÅ‚owina.JesttaÅ„sza, poza tym i tak nie rozró\niÅ‚byÅ› smaku.Bierzesz Å‚y\kÄ™ i próbujesz.Mocno przyprawiony sos pali ciÄ™ w ustach.Tak jakpowinno palić dobre chili.Wrzucasz parÄ™ puszek pomidorów, potem zdejmujeszrondel z ognia i przykrywasz.Teraz miÄ™so niech siÄ™ powoli samo dusi.Kiedywrócisz, bÄ™dzie gotowe.Uwielbiasz zostawiać rzeczy, by dusiÅ‚y siÄ™ we wÅ‚asnym sosie.BierzeszplastikowÄ… torbÄ™ z brudnymi ubraniami, które musisz zawiezć do pralni, ika\esz sobie zapamiÄ™tać, \eby te\ uzupeÅ‚nić zapasy.WiÄ™cej puszek pomidorów,baterie i lep na muchy.OglÄ…dasz zwieszajÄ…ce siÄ™ z sufitu wstÄ™gi lepkiegopapieru.To znaczy, kiedyÅ› byÅ‚y lepkie.Teraz sÄ… pokryte cÄ™tkami martwychmuch, a tak\e trupami wiÄ™kszych, bardziej kolorowych owadów.Na chwilÄ™ siÄ™ zamyÅ›lasz, zupeÅ‚nie jakbyÅ› na uÅ‚amek sekundy zapomniaÅ‚, doczego potrzebujesz lepu.Potem mrugasz i wracasz do \ycia.IdÄ…c do drzwi,zatrzymujesz siÄ™ przy stole.Le\Ä…cy na nim zwiÄ…zany mÄ™\czyzna patrzy na ciebieprzera\onymi oczami, sapiÄ…c rzez knebel w ustach.UÅ›miechasz siÄ™ do niego.-Nie martw siÄ™.NiedÅ‚ugo wrócÄ™.Podnosisz ciÄ™\kÄ… torbÄ™ z praniem i wychodzisz.RozdziaÅ‚ 10Stopniowo wyÅ‚oniÅ‚ siÄ™ obraz tego, co siÄ™ staÅ‚o.Irving mieszkaÅ‚ niedaleko CadesCove, w piÄ™knym zakÄ…tku u stóp Smoky Mountains.Ka\dego ranka przedÅ›niadaniem zabieraÅ‚ czarnego labradora na spacer po lesie za domem.ByÅ‚ tostaÅ‚y element dnia, o którym nieraz tak chÄ™tnie wspominaÅ‚ w wywiadach.O dziewiÄ…tej osobista sekretarka Irvinga jak prawie codziennie weszÅ‚a do domui wÅ‚Ä…czyÅ‚a ekspres - kiedy psycholog wróci, jego ulubiona fran¬cuska kawapowinna być ju\ gotowa.Ale tego ranka nie wróciÅ‚.Sekretarka - trzecia w ciÄ…gu dwóch lat, próbowaÅ‚adodzwonić siÄ™ do szefa na komórkÄ™, ale nie odbieraÅ‚.Kiedy na¬deszÅ‚a poralunchu i wciÄ…\ nie miaÅ‚a od niego wiadomoÅ›ci, sama ruszyÅ‚a Å›cie\kÄ….NiecaÅ‚ykilometr od domu Irvinga zobaczyÅ‚a policjanta - rozmawiaÅ‚ ze starszymmaÅ‚\eÅ„stwem, których jack russell terrier ujadaÅ‚ z podnieceniem, ciÄ…gnÄ…c zasmycz.Kiedy ich mijaÅ‚a, usÅ‚yszaÅ‚a, jak mówiÄ… policjantowi, \e terrier znalazÅ‚ martwego psa.Czarnego labradora.Wtedy uÅ›wiadomiÅ‚a sobie, \e coÅ› zÅ‚ego mogÅ‚o przytrafić siÄ™ Irvin-gowi.Podczas przeszukania okolicy niedaleko ciaÅ‚a psa znaleziono zakrwawionystalowy prÄ™t, a na bÅ‚otnistej ziemi widniaÅ‚y Å›lady walki.Zauwa\o¬no te\ kilkaodcisków butów, ale \aden nie byÅ‚ na tyle wyrazny, by zrobić odlew.Sam Irving zniknÄ…Å‚ bez Å›ladu.- Nie wiemy, co siÄ™ z nim staÅ‚o - przyznaÅ‚ Gardner.- Przypuszczamy, \e naprÄ™cie jest tylko krew psa, ale musimy poczekać na wyniki z laboratorium.SiedzieliÅ›my w jednym z pokoi biurowych, w gÅ‚Ä™bi korytarza za salamiprosektoryjnymi.MaÅ‚e pomieszczenie bez okien mogÅ‚o nale\eć do dowolnejanonimowej firmy.Gardner przyszedÅ‚ na \Ä…danie Toma.Tym razemtowarzyszyÅ‚a mu Jacobsen, jak zawsze chÅ‚odna i niedostÄ™pna, ubrana wgrafilowoszarÄ… spódnicÄ™ do kolan i \akiet.Krój garsonki byÅ‚ taki sam jak tejniebieskiej, w której widziaÅ‚em jÄ… wczeÅ›niej.ZastanawiaÅ‚em siÄ™ przez moment,czy agentka ma caÅ‚Ä… szafÄ™ identycznych ubraÅ„ w gamie neutralnych odcieni.Chocia\ nikt nie podaÅ‚ powodu spotkania, wszyscy dobrze wiedzieliÅ›my,dlaczego tu jesteÅ›my [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •  
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ortodonta.opx.pl
  •