[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie trzeba mówić, że wszystko to pobierała  panna Blythe jakozapłatę za ratowanie rodziny przed nieszczęściem.Kontakty z państwem Perigo były chyba najbardziej dochodową imprezą MaryBateman.Nie wiadomo więc, dlaczego postanowiła w końcu ich otruć.Być może ichzasoby finansowe wyczerpywały się już, nic bowiem nie wskazuje na to, by naiwninieszczęśnicy stracili do niej zaufanie.Plan otrucia państwa Perigo został starannie opracowany. Panna Blythe wysłałaze Scarborough szereg listów, ostrzegających przed straszliwymi wypadkami, jakiegrozić miały łatwowiernym małżonkom.Zapobiec nieszczęściu można było tylko w sposób, który  panna Blythe łaskawie zgodziła się podać za odpowiednią opłatą.Otóż państwo Perigo mieli przez tydzień nie wychodzić z domu i co wieczór jeśćpudding przyrządzany z dodatkiem pewnych sproszkowanych substancji magicznych;na każdy dzień otrzymali oddzielną paczuszkę.Gdyby po zjedzeniu puddingu poczulisię zle, co mogło nastąpić w wyniku działania tajemniczych, wrogich im sił,antidotum stanowić miał miód z garnka również przysłanego przez  pannę Blythe.Państwo Perigo spożyli pierwszy pudding w poniedziałek 11 maja 1807 roku.Przez cały tydzień nie odczuwali żadnych dolegliwości, oboje natomiast poważnie sięrozchorowali po zjedzeniu puddingu sobotniego (nic dziwnego, zawierał on bowiemchlorek rtęci).Pełni zaufania do  panny Blythe , sięgnęli natychmiast po garnek zmiodem, który z kolei zawierał arszenik.Pan Perigo miał tyle zdrowego rozsądku, żezjadł tylko jedną łyżkę miodu, którego smak wydał mu się dziwny, a mimo to jegowargi nabrały czarnego zabarwienia i chorował przez kilka dni.Jego nieszczęsnamałżonka zjadła natomiast tyle miodu, ile zaleciła  panna Blythe.Wkrótce zmarła.Mary Bateman wyjaśniła, że widocznie pani Perigo nie stosowała się ściśle doinstrukcji  panny Blythe , przez co sprowadziła niebezpieczeństwo na życie i zdrowieobu  wróżek , to jest  panny Blythe i jej  pośredniczki.Dla odwrócenia urokuzażądała od nieszczęsnego wdowca niektórych ubrań zmarłej.Ten był na tyle naiwny,że pospiesznie spełnił jej prośbę.Nie wiemy, co skłoniło pana Perigo do rozprucia niektórych schowków, wktórych Mary Bateman zaszyła poprzednio złoto jako talizman.Ostrzegano goprzecież, że grozi to strasznymi nieszczęściami.Uczynił to jednak i wtedy właśniestracił zaufanie do wróżki; w miejsce złota i pieniędzy znalazł tam bowiem, jakbyśmydziś powiedzieli, złom i makulaturę.Mary Bateman została aresztowana.Jej proces wywołał ogromną sensację izgromadził nieprzebrane tłumy widzów.Została skazana na śmierć przezpowieszenie.Nawet w więzieniu, w oczekiwaniu na egzekucję, nie zaprzestałaoszustw.Gdy prowadzono ją na szubienicę, trzymała w ramionach niemowlęwyłudzone od jednej ze współwięzniarek, w przekonaniu, że uchroni ją to przedwykonaniem wyroku.Tak się jednak nie stało, choć do ostatniej chwili twierdziła, żejest niewinna.Po śmierci zwłoki Mary Bateman wystawiono na widok publiczny, zaś pieniądzez opłat za to szczególne widowisko przeznaczono na cele dobroczynne.Była toogromna suma, gdyż tysiące osób przybyło z całego kraju, by ją obejrzeć.Następniezdarto skórę z morderczyni i sprzedawano w małych kawałkach jako talizmany. Zabójstwo w Lower QuintonNajdziwniejszą bodaj ze spraw w naszym Leksykonie jest ta właśnie, zpogranicza kryminologii i czarnej magii.Dlatego warto na samym początku podaćdokładną datę zabójstwa w Lower Quinton: miało ono miejsce 14 lutego 1945 roku.Tego właśnie dnia, o zmierzchu, pewien pastuszek dokonał makabrycznegoodkrycia na stokach góry Meon pod miejscowością Lower Quinton w Warwickshirew Wielkiej Brytanii.Miejscowi funkcjonariusze policji nie czuli się widać na siłachprowadzić śledztwa, bowiem w kilka godzin pózniej do Lower Quinton przybyłapolicja z Warwick, a już następnego dnia wezwano Scotland Yard.Trudno się temudziwić, zważywszy na to, jaki widok ukazał się oczom policjantów.Pod okazałym dębem, stojącym na sporej polanie spoczywały zwłoki 74-letniegoCharlesa Waltona, ogrodnika, który zarabiał na życie przycinając żywopłoty wokolicznych zagrodach i wykonując inne drobne prace.Miał zwyczaj chodzić oddomu do domu w nadziei na zarobek, nosił też ze sobą wszystkie swe narzędzia,wśród których znajdowały się grabie do siana  przedmiot pokaznych rozmiarów odługich, stalowych zębach.Bez trudu stwierdzono, że te właśnie grabie posłużyłytajemniczemu mordercy jako narzędzie zbrodni.Były one wbite w ciałonieszczęsnego ogrodnika z taką siłą, że wręcz przygwozdziły go do ziemi.Jak podająakta sprawy, z pozoru niewinne narzędzie wbiło się w ziemię pod zwłokami nagłębokość 15 centymetrów, zaś do ich usunięcia, a tym samym uwolnienia ciałapotrzeba było dwóch krzepkich policjantów.Wydawało się, że grabie wbiła jakaśnadludzka siła.Wszystko wskazywało na to, że starzec bronił się zawzięcie przed mającym gospotkać ciosem.Jego dłonie i ramiona nosiły ślady głębokich zadrapań,najprawdopodobniej powstałych w walce o życie.Nie było w tym nic niezwykłego.Uwagę funkcjonariuszy zwróciło natomiast co innego.Oto na szyi Waltona ostrymnożem wycięto znak krzyża.Cięcia były głębokie i robiły wrażenie, jakby wykonała jepewna i zdecydowana ręka, choć krzyż nie był idealnie równy.Ponieważ jednak niezdarza się na ogół, by zabójca wykonywał pionowe nacięcia na szyi ofiary, uznanowięc, iż znak ten ma znaczenie symboliczne.Z ramienia Scotland Yardu śledztwo prowadził nadinspektor Robert Fabian,człowiek zrównoważony i trzezwo myślący.Choć sprawa wyglądała co najmniejdziwnie, nie zaniechał przesłuchania okolicznych mieszkańców, czy przynajmniejprób ich przesłuchania.Oto bowiem wkrótce okazało się, że cała wieś  rzeczniesłychana w takiej sytuacji  przejawia żywiołową niechęć do rozprawiania o tejsprawie.Na ogół, zwłaszcza w małych miejscowościach, gdzie życie toczy się leniwie i monotonnie, zabójstwo stanowi sensację, a każdy z mieszkańców ma własną teorięco do osoby sprawcy.Ale zacni skądinąd obywatele Lower Quinton jakby nabraliwody w usta, wzruszali tylko ponuro ramionami.Kilka osób  a podejrzewamy tu wiejskie plotkarki  złamało jednak zmowęmilczenia.Lecz to, czego dowiedział się w ten sposób nadinspektor Fabian, nie nawiele mu się przydało.Po paru dniach krążenia po wsi zdołał zanotować wzmianki isugestie tak niejasne, że wręcz zaczynał wątpić, by mogły się one odnosić do staregoogrodnika, przybitego grabiami do ziemi.Patrząc, jak to się mówi,  spode łba ,mieszkańcy Lower Quinton ponurym głosem mówili o urokach, złym spojrzeniu i znakach , jakie rzekomo od pewnego czasu pojawiać się miały w okolicy.Któryś z zacnych włościan, zagadnięty o zabójstwo starego Waltona, pozornie bezzwiązku wspomniał o złych zbiorach, jakie w zeszłym roku zaskoczyły rolników pomimo dobrej pogody [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •