[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Słuchaj, AJ.Postaram się znalezć jakiś sposób, żeby nie jechaćdo Wirginii. Przecież właśnie powiedziałeś, że to twój obowiązek. Wobec ciebie też mam obowiązki.A na razie zabieram cię dodomu.I nie próbuj mówić, że Avalon nie jest twoim domem, bo jest.Teraz to twoja baza. ROZDZIAA SZESNASTY Oszalałeś! Bagwell prawie krzyczał. Masz to w kontrakcie.Musisz pojechać do Szkoły Sław. Siedzieli w Hilltop Tavern, pijącpiwo i grając w bilard z Rayem Tolleyem i Eddiem Havenem.To byłpierwszy wieczór od ucieczki AJ do Nowego Jorku, kiedy Bobbyzostawił chłopca i wyszedł z przyjaciółmi.Dino zabrał AJ na pizzę i dokina.Chociaż Bobby nie pracował już w barze, w Hilltop Tavern zawszeczuł się jak w domu. Wcale nie muszę odparł, pocierając kredą czubek kija.Zresztą to tylko wstępny kontrakt.Pamiętam każde słowo.Napisali, żemam przejść szkolenie w zakresie kontaktów z mediami, i to zrobię.Złożył się do uderzenia i precyzyjnie wbił bilę do łuzy. Nie wiemzresztą, czego nowego chcą mnie nauczyć, przecież szykowałem się dotego przez długie lata.Tylko o tym marzyłem. Wiesz, co się mówi o marzeniach skomentował Bagwell. Co? %7łe zawsze są lepsze od rzeczywistości. Gówno prawda. O, widzisz? Dlatego musisz wziąć udział w szkoleniu.Nauczyszsię unikać przekleństw, jeść z zamkniętymi ustami i takie tam. Sam to opanuję upierał się Bobby. Nie mogę tak ni stąd, nizowąd wyjechać.Mały jest kompletnie spanikowany.A jak znów miucieknie i tym razem go nie znajdę? Może pojedzcie tam razem? zasugerował Eddie Haven. Moirodzice przez lata ciągali mnie za sobą i jakoś przeżyłem.Pracowali wshow-biznesie i stale byli w drodze. Nie będę zmuszał AJ do włóczęgi ostro zaoponował Bobby.Już i tak został wyrwany ze swojego środowiska. Mam wyjście oznajmił Bagwell. Możesz przerobić tenprogram na miejscu, z Kimberly van Dorn.W Los Angeles była przecieżspecjalistką od mediów.Bobby też już o tym myślał.Wyobrażał sobie, jak spędza z niądługie godziny, jak Kim mówi mu, co ma robić i jak to robić.Te długiegodziny łatwo by zniósł.Ale pozwolić, by komenderowała nim. To nie jest dobry pomysł. Wręcz przeciwnie zaprotestował Bagwell. Ona może ciębardzo dużo nauczyć.Mówię poważnie.Jest wiele rzeczy, o którychmusisz wiedzieć, zanim zaczniesz biegać w tym stadzie wilków.Nawetsię nie domyślasz, jak łatwo kogoś sprowokować albo zmanipulować,żeby powiedział coś nie tak. Bagwell z pewnością wiedział, o czymmówi.Rozegrał trzy świetne mecze w drużynie Boston Red Sox, ażnagle kontuzja zakończyła jego marzenia o karierze w pierwszej lidze.Wrócił do Avalonu, gdzie zaczął pracować u ojca w warsztacie naprawysilników.W lecie grał w Avalon Hornets, a zimą jezdził na Dominikanę. Kim doprowadzi mnie do szału.Dlaczego właśnie ona? narzekał z chmurną miną.Znów nadeszła jego kolejka w grze.Wskazałotwór, do którego chciał wbić bilę, i złożył się do uderzenia.ylewymierzył kąt, więc bila uderzyła o bandę i potoczyła się w drugąstronę. Nie zgrywaj głupiego powiedział Bagwell. Na twoim miejscukażdy tak właśnie by zrobił. ROZDZIAA SIEDEMNASTYKiedy wychodziły z mamą z banku, Kim czuła się niecopodniesiona na duchu.Bobby miał rację.Jako ofiara sprzedażywykonanej pod naciskiem mama miała prawo do wystąpienia oroszczenie zwrotne.W czasie konsultacji ze specjalistą opracowany został plan spłat,dzięki któremu przy odrobinie szczęścia Penelope wyplącze się zmorderczego kredytu. Powinnyśmy to uczcić powiedziała Kim. Mam bardzo napięty budżet i zamierzam się go trzymać.Penelope energicznie zamknęła torebkę i ruszyła w stronę samochodu.Po drodze zatrzymamy się w sklepie spożywczym, to sama zobaczysz. Będziemy trzymać się budżetu obiecała Kim. Po prostumusimy wymyślić, jak mamy świętować za niewielkie pieniądze. Kiedyś zabierałam cię na eleganckie podwieczorki do St.Regis,pamiętasz? Pamiętam, jak uwierały mnie buty.I tę nudną muzykę graną naharfie. Też za nią nie przepadałam. Mama włączyła silnik. Jednak wciąż tam chodziłyśmy.Myślałam, że ci na tym zależy. A ja sądziłam, że sprawiam ci przyjemność.Któraś z naspowinna coś powiedzieć. No to mówię teraz z uśmiechem oznajmiła Kim. Nigdywięcej nudnych podwieczorków. Proszę, proszę. Penelope wyjechała z parkingu pod bankiem.Od kiedy Dino Carminucci udzielał jej lekcji jazdy, prowadziłapłynniej i z większą pewnością.Twierdziła, że Dino jest urodzonyminstruktorem, lecz Kim przypuszczała, że chodzi o coś poważniejszego. Co tak nagle ucichłaś? spytała Penelope. O czymrozmyślasz? O tobie i o randkach.Spotykasz się z Dinem? Lubimy swoje towarzystwo odparła po chwili milczenia. I tonawet bardzo.Chyba to nie jest dla ciebie problemem? Nie, oczywiście, że nie zaprzeczyła żywo. Jeden Bóg wie, jakbardzo zasługujesz na trochę szczęścia. Wiem, jak bardzo cię rozgniewały rewelacje o ojcu, musiszjednak pamiętać, że niewłaściwe zarządzanie finansami to tylko częśćprawdy.Przecież nie cierpiałam przez trzydzieści pięć lat naszegowspólnego życia.Kochałam twojego ojca, ale gdy po jego śmiercizaczęły wychodzić na jaw te wszystkie sekrety.A z Dinem wszystkowygląda inaczej.Całe jego życie to otwarta księga.Ma dwoje dorosłychdzieci i okropnie zgorzkniałą byłą żonę.Szczerze opowiedział mi oswojej przeszłości.Nie był święty, ale uważam, że jest wspaniały.Zatrzymały się w sklepie i Penelope zgodnie z zapowiedzią nieprzekroczyła zaplanowanej kwoty.Ku swojemu zdumieniu Kim zaczynała powoli przyzwyczajać siędo życia w małym miasteczku.Przywykła też do Fairfield House.Wystarczyło się trochę dostosować i pamiętać, że nie może biegać wkusej koszulce nocnej po domu.Z początku pomysł mamy, żebyzapełnić dom obcymi ludzmi, wydawał jej się czystym szaleństwem, nieminęło jednak wiele czasu, a stwierdziła, że z lokatorami zaczyna ją cośłączyć.No, może nie z wszystkimi.Co do jednego z nich nie miała jeszcze zdania.Gdy przyjechały do domu, panna McDaniel właśnie wróciła zpracy.Widok Daphne, z którą Kim zdążyła się zaprzyjaznić, zawszepoprawiał jej humor.Z pozoru mogłoby się zdawać, że nie może ich nicłączyć i w innych okolicznościach najpewniej nawet nie miałyby o czymze sobą rozmawiać, a teraz Kim zastanawiała się, ilu ciekawych ludziprzegapiła w przeszłości. Pomogę wam zaproponowała Daphne. Dzięki. Kim podała jej siatkę i chwyciła dwie pozostałe.Weszły do kuchni i zabrały się do wypakowywania zakupów.W jednejz siatek trafiła na kieszonkową układankę. Proszę. Podała ją mamie,a sama wyjęła samolocik z drewna balsy. Widzę, że obiepomyślałyśmy o AJ. No to jest nas trzy. Daphne wyjęła ze swojej torby niewielkąpiłkę wykonaną z gumek recepturek. Dwa lata ją robiłam.Pomyślałam, że przyniosę ją do domu. Damy mu to, kiedy wróci powiedziała Penelope. Dino zabrałgo na pizzę, a Bobby i Early poszli spotkać się z przyjaciółmi, więcjesteśmy same. W takim razie nie musisz zawracać sobie głowy kolacją uznałaDaphne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]