[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nic dziwnego, że ci starzy, mądrzykatolicy to robią.Możesz prawie uwierzyć, że te wdzięczne płomyki są żywą modlitwą.Potem wyszła, by odszukać Michaela, który, jak się okazało, spędził wspaniałe chwile wzakrystii, rozmawiając z uprzejmym starym księdzem o przeszłości parafii.Następnego dnia ślub miał się zacząć o pierwszej.Rowan stała wyprostowana sztywno w swoim ślubnym stroju.Cicha, trochę rozmarzona.Na koronkowym gorsecie opinającym piersi spoczywał szmaragd płonący odblask zieleni,jedyny kolorowy element stroju.Nawet złociste włosy i zielone oczy Rowan wyglądały przynim blado.Klejnot dziwnie przypominał jej figury Jezusa i Matki Boskiej z odkrytymisercami, dewocjonalia, które stłukła ze złością w pokoju matki.Ale wszystkie przykre myśli opuściły ją teraz.Obszerna nawa kościoła ZwiastowaniaNajświętszej Marii Panny była zapchana ludzmi.Przyjechali Mayfairowie z Nowego Jorku,Los Angeles, Atlanty i Dallas.Było ich ponad dwa tysiące.Druhny Clancy, Cecylia,Marianne, Polly i Regina Mayfair jedna za drugą kroczyły środkiem kościoła przy wtórzeciężkich akordów muzyki organowej.Beatrice wyglądała wspaniale lepiej niż niejedna zmłodszych kuzynek.Mistrzowie ceremonii, oczywiście również członkowie rodu wszyscyświetnie się prezentujący stali czekając, by wziąć druhny pod rękę.Ale oto nadeszłachwila.Rowan wydawało się, że nie zdoła zrobić kroku.Jednak trwało to tylko moment.Szybkopoprawiła długi welon i uśmiechnęła się do Mony, która miała iść przed nią i sypać kwiaty.Mała wyglądała uroczo, jej rude włosy były jak zwykle przepasane wstążką.Rowan wsparłasię na ramieniu Aarona i razem ruszyli za dziewczynką w rytm powolnych dzwiękóworganów.Po obu stronach przesuwały się setki twarzy, a Rowan wpatrywała się przezmgiełkę bieli w rząd olśniewających świateł i świec na ołtarzu przed nią.Czy będzie zawsze to wspominać? Bukiet białych kwiatów w rękach, łagodny, promiennyuśmiech Aarona, kiedy spoglądał na nią i uczucie, że jest piękna, tak jak piękne są wszystkiepanny młode?I kiedy w końcu zobaczyła Michaela, cudownie wyglądającego w szarym żakiecie, zfularem pod szyją, poczuła, że łzy napływają jej do oczu.Doprawdy był tak wspaniały jejkochanek, jak anioł rozpromieniony, czekający na nią przy ołtarzu, z dłońmi uwolnionymiod tych okropnych rękawiczek.Stał z lekko pochyloną głową, jakby chronił się przednadmiarem jaskrawego światła, choć to jego niebieskie oczy płonęły najpiękniejszymblaskiem.Gdy Aaron i Rowan dotarli już do ołtarza, Michael przybliżył się do nich.Na Rowanspłynęło wspaniałe uczucie spokoju, kiedy odwróciła się ku Aaronowi, a on uniósł welon idelikatnie odrzucił na jej ramiona.Tkanina łagodnie spłynęła w dół.Dziewczynę przeszyłdreszcz.Jeszcze nigdy w życiu nie doświadczyła tak uświęconego tradycją gestu.Nie był towelon symbolizujący dziewictwo czy skromność, ale znak dotychczasowej samotności, którateraz została odrzucona.Aaron wziął dłoń Rowan i wsunął w rękę Michaela. Bądz zawsze dobry dla niej wyszeptał przyjaciel.Zamknęła oczy, chcąc aby tenmoment trwał wiecznie, a potem wolno spojrzała na oślepiająco jasny ołtarz, na którymszeregiem stały wspaniałe figury świętych.Kiedy ksiądz rozpoczął uroczystość tradycyjną formułą, zobaczyła, że w oczach Michaelarównież lśnią łzy.Gdy jego ręka zacisnęła się na jej dłoni, czuła jak drży.Bała się, że głos ją zawiedzie.Rano miała lekkie mdłości, prawdopodobnie z przejęcia,ale teraz była tak olśniona, że nie pamiętała już o tym.W tej chwili całkowitego spokoju i uwolnienia od wszystkiego, co ją dręczyło, odczułapotęgę ceremonii, chroniącą ich niewidzialną mocą rytuału.Jak starzy, kalifornijscyprzyjaciele mogli kpić z takich sytuacji? Teraz, w trakcie uroczystości, stojąc w samymcentrum, cieszyła się nią i otworzyła serce, aby przyjąć łaskę, którą mogła otrzymać.W końcu słowa testamentu Mayfairów nadały kształt ceremonii i usłyszała jewypowiedziane głośno:.teraz i na zawsze, publicznie i w zaciszu domowym, przed rodziną i innymi ludzmi,bez wyjątków, na dobre i złe, ty Rowan Mayfair, córka Deirdre Mayfair, wnuczka AnthyMayfair będziesz nadal nosiła rodowe nazwisko, choć twój prawowity małżonek pozostanieprzy własnym. Przysięgam..czy bierzesz tego mężczyznę, Michaela Jamesa Curry ego. Przysięgam.Wreszcie dokonało się.Ostatnie zdania wybrzmiały echem u wysokiego sklepieniakościoła.Michael odwrócił się i wziął ją w ramiona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]