[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Właśnie wybierałam się do ciebie do Lismore  powiedziała. Tak, wiem.Muszę jednak natychmiast pojechać do Merindy.Wpadłem po drodze, bycię zawiadomić, \e innym razem porozmawiamy o interesach. Co się stało w Merindzie? Wygląda na to, \e Joanna znalazła się w powa\nych kłopotach.Hugh zwrócił się domnie o pomoc. Co to za kłopoty? Nie wyjaśnił tego w liście.Ale to pilna sprawa. Jadę razem z tobą  zdecydowała Paulina.Judd sięgnął po marynarkę. Ja te\ będę wam towarzyszył.Gdy zmierzali podjazdem w stronę domu, Frank zauwa\ył: To koń Reeda. A czy tamten powóz nie nale\y przypadkiem do Hamiltonów?  spytała Paulina.Hugh najwyrazniej wszystkich sąsiadów poprosił o pomoc. A zatem to naprawdę powa\na sprawa  rzekł Frank, pomagając siostrze wysiąść zpowozu.Zdziwili się, widząc w salonie tłum gości.Wśród nich był nawet obecny Ezekiel ze swojądługą, siwą i zatkniętą za pas krzaczastą brodą.Dobiegły ich słowa Aborygena: Wcią\ jeszcze mam bystry wzrok.Niech pan mnie zabierze ze sobą.Odnajdę panią. Dziękuję, Ezekielu  powiedział Hugh. Doceniam twoją gotowość niesienia pomocy.Paulina patrzyła na gospodarza ze zdziwieniem.Był nie uczesany i choć zaprosił tylugości, nie ubrał się wizytowo.A w jego oczach i w głosie krył się nowy, dotychczas nie znanyjej wyraz. Co się stało, Hugh?  spytała.Powiedział jej o liście od komisarza Foxa i o tym, jak próbował wysłać telegram doAustralii Zachodniej.A kiedy się dowiedział w urzędzie telegraficznym w Cameron Town, \elinia nadal jest uszkodzona, postanowił zorganizować wyprawę ratunkową w głąb kontynetu. To dla mnie niewielki kłopot  stwierdził Frank. Mam du\e doświadczenie wwyprawianiu ekspedycji na pustynię.Tym razem nie przewiduję jednak udziału \adnychreporterów.Zamierzam towarzyszyć ci osobiście.Jeśli Erie Graham umrze, nigdy sobie tegonie wybaczę. A co z pańską córką, panie Westbrook?  wtrącił Judd. Przecie\ Beth równie\ pojechała do Australii Zachodniej, prawda? Ona te\ znajduje się na liście zaginionych. Hugh z trudem wydobywał z siebie słowa. Jeśli pan pozwoli, chciałbym wziąć udział w poszukiwaniach  zaproponował młodyMacGregor.Hugh pokręcił przecząco głową. Będzie lepiej dla nas wszystkich, Judd, jeśli zostaniesz na miejscu.Mój eksperyment zkąpielą w roztworze arszeniku zakończył się sukcesem.Trzeba zawiadomić o tym innych hodowców.Mo\e zdołają jeszcze uratować swoje owce.Jesteś najbardziej odpowiedniąosobą do tej roboty, Judd.Znasz recepturę, którą zastosowałem, i cieszysz się zaufaniemfarmerów.Ciebie posłuchają.Pózniej, gdy ju\ wszystkie plany zostały opracowane, gdy goście porozje\d\ali się dodomów, a nad Merindą zapadła złowró\bna cisza, Sara podeszła do Hugha. Pojadę razem z tobą do Australii Zachodniej  oznajmiła. Pomogę ci odnalezć Joannę i Beth. ROZDZIAA 30 Co się dzieje, mamo?  spytała Beth. Krajowcy jakoś dziwnie się dzisiaj zachowują. Tak, ja te\ to zauwa\yłam.Joanna przesłoniła oczy i zmierzyła wzrokiem zachodni horyzont, tak jak to przywykłarobić od pięciu miesięcy spędzonych razem z Beth wśród Aborygenów.Ale i tym razemniczego nie zauwa\yła  ani ludzi, ani wielbłądów.Jak okiem sięgnąć a\ do widnokręguciągnęła się czerwona pustynia.Joanna nie traciła jednak nadziei, \e zostaną uratowane.Wierzyła, \e Hugh je w końcu odnajdzie. Chyba się nie boisz, kochanie?  zapytała córkę. Kobiety są wyraznie czymś poruszone i o\ywione.Nigdy dotychczas tak się niezachowywały.Chyba nas tu nie zostawią, jak myślisz, mamo? Marzę o tym, \eby tata naswreszcie odnalazł.Pragnę wrócić do domu.Gdy tylko Beth odzyskała siły, Joanna odbyła naradę ze starszyzną plemienną, w nadziei\e Aborygeni pomogą im wrócić do cywilizowanego świata.Lecz oni nieubłaganie podą\aliszlakiem prowadzącym na wschód, ciągnąc na miejsce zbiórki, gdzie mieli uczestniczyć wjakimś wa\nym plemiennym obrzędzie.Za nic nie mo\na ich było nakłonić, aby zmienilikierunek marszruty na zachodni.Odmówili tak\e przydzielenia Joannie eskorty.A kiedyzasugerowała, \e obie z Beth wrócą na własną rękę, przypomnieli jej, \e od Kalagandry dzieląje setki kilometrów nieprzyjaznych człowiekowi pustkowi.We dwie nie miały tam szans naprze\ycie.Stara Naliandra, która zwykle siedziała w kucki przy swoim ognisku i której radsłuchali wszyscy członkowie plemienia, zapewniła Joannę, \e klan zaraz po obrządkuponownie wyruszy na zachód i pomo\e im wrócić do swoich.Naliandra była bardzo mądra.Starszyzna plemienna przed polowaniem zawsze zasięgała jej opinii, zakochane dziewczętaprosiły ją o amulety miłości, a bezpłodne kobiety wdychały dym z jej magicznego ogniskawierząc, \e zajdą w cią\ę.Ze swojego miejsca przy ogniu staruszka kojarzyła nawetmał\eństwa.Miała długie siwe włosy, a w jej przenikliwym i zawsze utkwionym wrozmówcy wzroku kryła się mądrość i ogromne zrozumienie praw rządzących światem.Joanna, \yjąc wśród klanu i podą\ając przez wiele dni obranym przez niego szlakiem,zastanawiała się, kiedy dotrą do celu, z którego nastąpi odwrót.Był koniec listopada i Hugh zpewnością wyruszył ju\ na poszukiwanie ich ekspedycji.Joanna w dalszym ciągu zostawiałaza sobą ślady, znacząc miejsca obozowisk i układając kamienie tak, by wskazywały kierunekich marszu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •