[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lecz od razu wiedziałam, czyim byłaś dzieckiem.O, tak.Spojrzała przenikliwie w oczy Christine, próbując odgadnąć, ile z tego copowiedziała było dla niej niespodzianką.Pokiwała z uznaniem głową,kiedy w oczach córki nie udało się jej wyczytać kompletnie nic.Jej następne słowa przepojone były triumfem. Masz jego oczy, wiesz?  to stwierdzenie było dla Christine jak ciosw żołądek. Mała cząstka pomarańczy w samym środku tęczówki.Jakpółksiężyc wschodzący na błękitnym niebie.Niewidoczny skurcz determinacji utrzymywał twarz Christine takobojętną, jak chwilę temu. Nie sądzisz, że to ironia losu, iż nasze drogi się zeszły po całym tymczasie? To komplikuje sprawy, nieprawdaż? Orbity, które nigdy niepowinny były się przeciąć, jakby powiedział Damon.Jej uśmiech stwardniał. Z drugiej strony, nic tak naprawdę nie dzieje się przypadkowo, czyżnie, kochanie? W gruncie rzeczy to twoja wina, kiedy się o tym tak dokładniej pomyśli.Czy sądziłaś, żetwoja mamusia nie wiedziała, iż znalazłaś jej głupie, małe zdjęcie zDamonem i zaczęłaś o nim marzyć? Myślałaś, że nie zauważy nawet, żeje ukradłaś? O nie! Alethea zauważyła.Alethea wszystko wie.Zaśmiałasię, kręcąc piętą po kafelkach. Po prostu pozwoliłam ci działać.To jedyne co jest zabawne w życiu,wiesz? Pozwolić ludziom działać i potem obserwować, co z tegowyniknie.Na przykład, kiedy ty uciekłaś zabierając ze sobą to zdjęcie,wiedziałam, że to w końcu do czegoś doprowadzi.Ponieważ znałamciebie, kochanie.A mężczyzni to tacy głupcy.Christine stała w odległości półtora metra do matki, milcząca, gotowaprzyjąć wszystko, co musi nadejść. Tak więc czekałam.I popatrz, w jaki interesujący sposób wszystko sięułożyło! Nasza Annie zdołała znalezć drogę do Damona, właśnie doniego, spośród tylu ludzi.Można to nazwać czystym przypadkiem.Amoże nie?Dotknęła w zadumie swoich warg. Może nie ma czegoś takiego.W każdym bądz razie wiedziałam, że jesttutaj.Tak, miałam oko na tę sytuację.Lecz jeśli chodzi o ciebie, mojadroga, dopomógł mi szczęśliwy traf.To zdjęcie w Timesie w ubiegłymtygodniu dostarczyło mi ostatniego fragmentu tej układanki.Machała leniwie torebką, odwracając się twarzą do Christine. Tak więc jestem.Przyjrzała się córce uważniej. Mój Boże, jedno zdjęcie może być tyle warte, co tysiąc słów, prawda,maleńka?Jej brwi uniosły się pytająco. Pieprzysz się z nim, czyż nie?Pozwoliła, by słowa rozpłynęły się w powietrzu, zanim westchnęła zudawanym żalem. Wierzę, że on troszczy się o ciebie.Naprawdę.Oczywiście zdenerwujesię, kiedy dowie się prawdy.Wiesz, w pewien sposób on jest bardzopruderyjnym facetem, ten nasz Damon.Ale ma prawo wiedzieć, nieuważasz?A więc. Mimo dojmującego skurczu w sercu, Christine zmobilizowała się na tyle,by dopuścić do głosu siłę woli.Alethea rozegrała już wszystkie karty. Widzisz  podsumowała, nadal wymachując torebką  żadne z wasnigdy mnie nie wykiwało.I żadne z was nigdy tak naprawdę nie wyszłopoza mo j ą orbitę.Ponieważ Alethea jest zawsze w pobliżu i Aletheazawsze wie.Nigdy nie wątpiłam, że jeśli pofatyguję się, by odnalezćślady Waszych żałosnych egzystencji, to któregoś dnia nadejdzie mojakolej, żeby was zniszczyć.Ale muszę przyznać, że jestem zadowolona, iżudało wam się zaznać trochę szczęścia zanim się pojawiłam.To dodajetrochę smaczku tej sytuacji.Christine wreszcie przemówiła. Dlaczego nie usiądziesz?  wskazała na salon.Zaalarmowanaobojętnym tonem, Alethea zawahałasię. Nie, dziękuję  powiedziała, odwracając się, by spojrzeć na kanapę iniski stolik do kawy. Sądzę, że powinnam już pójść.Wkrótce będę.Wykorzystując moment, w którym zwrócona była do niej tyłem,Christine zsunęła ręcznik z mokrych włosów, skręciła go błyskawiczniew gruby sznur i doskoczyła do matki, zaciskając go wokół jej szyi.Alethea upuściła torebkę.Podniosła ręce do gardła i zaczęła się szarpać.Przez chwilę walka była wyrównana.Lecz Alethea była starsza,delikatniejsza i nie mogła rywalizować z siłą Christine.Usiłowała złapaćoddech, ale Christine zaciągała ręcznik coraz ciaśniej.Jej ręce zaczęłybezradnie trzepotać.Z pomocą przyszła jej inteligencja.Posługując się jedyną posiadanąbronią wbiła z całej siły lewy obcas w bosą stopę córki.Oczy Christine zalała purpurowa fala bólu, kiedy usłyszała trzaskłamiącej się w jej stopie kości.Noga jej zupełnie zdrętwiała.Stała siębezużyteczna w walce, więc zastąpiła ją siłą ramion i zawisła z całej siłyna szyi Alethei.Upadły na podłogę.Alethea, mając na sobie Christine, uderzyła brodą i brzuchem o kafelki.Przez sekundę wydawało się, żetraci siły. Ty mała idiotko  wycharczała przez zakrwawione wargi i wybitezęby. Ty idiotko.Christine z całych sił ściskała jej gardło ręcznikiem, lecz był zbyt gruby imiękki, by zaciągnąć go dostatecznie mocno.Alethea ciągle oddychała. Przestań  wyszeptała rozpaczliwie uświadamiając sobie w pełnigrozę sytuacji. On nie musi wiedzieć.Lecz Christine już rozglądała się za czymś, co ostatecznie pomogłoby jejzakończyć walkę.Na stole w odległości pół metra od niej zobaczyłaciężki posążek bożka płodności.Chwyciła go czym prędzej i uderzyła zcałą siłą w skroń Alethei.Ta nie zaniechała jednak walki.Z jej ucha sączyła się krew.Nie.Już żadnej krwi.Nagle zauważyła na stole starą, rzemienną garotę.W mgnieniu okaodrzuciła ręcznik, złapała za staroświeckie narzędzie tortur i zacisnęła jewokół szyi matki.Złapała uchwyty z całą mocą i pociągnęła.Czując zbliżającą się śmierć Alethea wyrzucała z siebie ostatnie słowa. Pieprzyć się z własnym ojcem.mała idiotka. krew wypływała zjej ust. On i tak się dowie.znienawidzi cię.mężczyzni nieprzebaczają.Christine z determinacją szarpnęła uchwyty.Rozległ się suchy dzwiękpękającej tchawicy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •