[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skoro mowa o pewnym dystansie, to nie mo\na zapomnieć,\e lady Grace Hale była jego daleką kuzynką.Zresztą wątpię,aby zajmowały go sprawy innych.- Rozmawialiście o niej, milordzie?- Nie, nie rozmawialiśmy.Przepraszam, \e poruszyłemten temat.Sharpe zobaczył, \e ludziom wreszcie udało ustawić sięmozdzierz.- A co z tobą, sir? - spytał.- Co robi cywil jako doradcagenerała?- Po prostu słu\ę radą, Sharpe.Słu\ę radą.- To nie jest normalne, by cywil instruował oficerówsztabowych.Lord Pumphrey wzdrygnął się, mimo \e był okryty cie-płym płaszczem a dzień nie nale\ał do szczególnie chłod-nych.- Raczej nale\ało by powiedzieć, \e pomagam sir Dawidowi.Czy wiesz, \e miał spore kłopoty?Kariera generała Bairda bardzo ucierpiała po Indiach.Schwytany przez francuskiego korsarza, spędził trzy latajako jeniec.Po uwolnieniu został mianowany guberna-torem Przylądka Dobrej Nadziei, gdzie wpadł na pomysłzorganizowania samowolnego rajdu na Buenos Aires.Tennieszczęsny rajd przez ocean przyniósł generałowi tylko265\ądanie jego dymisji.Został zwolniony, przylgnęła się doniego plama niesławy.- Generał ma wszystkie cnoty śmiertelnika - stwierdziłlord.- Poza rozwagą.- 1 dlatego jesteś przy nim?- Ksią\ę Yorku był na tyle nierozwa\ny, \e wciągnął generała do realizacji skandalicznego planu Lavissera.Jakdobrze wiesz, byliśmy przeciwni, ale na wszelki wypadekwłączyliśmy kilka osób do tej afery, aby trzymali rękę na pulsie.Ja jestem jedną z nich.Jak powiedziałem, udzielam rad.Nie chcemy więcej takich nieodpowiedzialnych awantur.- Wiec dlatego chcesz mnie znów wysłać do Kopenhagi,milordzie? - uśmiechnął się porucznik.Pumphrey odpowiedział uśmiechem.- Jeśli Lavisser \yje, będzie niewątpliwie rozpowszechniać plotki o księciu Yorku i brytyjskim rządzie.Przewidujemy taki rozwój sytuacji i nie chcemy, aby francuskie gazety publikowały pikantne opowieści o Mary Ann Clarke.- Mary Ann Clarke?- To śliczne stworzenie, Sharpe.Ale nie jest \onąksięcia.śoną księcia jest pruską księ\niczką, która ma wiele cennych zalet, ale niestety brak jej tych, które wyró\niająpannę Clarke.Pomiędzy dwoma keczami artyleryjskimi Sharpe ujrzałnadpływającą szalupę.- Czyli chcesz, \ebym zabił Lavissera, sir?- Nigdy nie mógłbym wydać takiego polecenia - odparłgładko lord.- Tylko zwróciłem uwagę, \e masz opinię człowieka bardzo zaradnego i sam wiesz, co jest najwa\niejszedo zrobienia.Ośmielam się przypomnieć, \e zaginęło kilkatysięcy gwinei.Rozumiem, \e szukałeś ich w Vygard?- Miałem je zamiar zwrócić waszej lordowskiej mości.- Nawet przez myśl mi nie przeszło, \e postąpiłbyś inaczej,266poruczniku - rzekł Pumphrey z uśmiechem, przyglądającsię, jak wystrzelony z cytadeli niewielki, okrągły pociskskacząc po falach zbli\a się do brytyjskiej kanonierki.Szczęściem dla łodzi, strzał był zbyt krótki.- Są jeszcze inne sprawy, które mógłbyś załatwić w Kopenhadze.Choćby informacja, którą tak sprytnie przejąłeś.Było w niej coś więcej ni\ tylko kwestia spalenia floty.Byłatam jeszcze bardzo grozna uwaga, \e Pary\ domaga się listynazwisk, co, jak sądzę, dotyczy Skovgaarda.Prawda?-Jestem tego pewien.- Mówiłeś mi, \e podjął jakieś środki bezpieczeństwa.- Tak mówił.Wydaje mu się, \e Bóg go obroni, i sądzi, \eja jestem całym złem.- Tak nie lubię religijnego fanatyzmu - westchnąłPumphrey.- Ale jeśli mo\esz, uwa\aj na niego.Upewnijsię, \e jest \ywy.Pumphrey skrzywił się.- Nie złoto jest teraz najwa\niejsze, Sharpe, a nawet nieLavisser i jego \ycie czy to, \e prasa w Pary\u będzie pisała0Mary Ann Clarke.Wa\ne jest natomiast, \eby Francuzinie zidentyfikowali ludzi współpracujących ze Skovgaar-dem.Ju\ zle się stało, \e go rozpoznali i obawiam się, \epo naszym odejściu nie będziemy w stanie zapewnić mubezpieczeństwa.Dlatego najwa\niejszą dla nas sprawą jestto, by namówić go do wyjazdu do Anglii.- Wątpię, czy tego zechce.- Większość ludzi woli \yć ni\ umierać - powiedział lord1zrobił krok w tył, aby spojrzeć na swe dzieło.Pokręcił głową z niezadowoleniem, wylał wodę z pojem-nika i zamknął pudełko z farbami.Najwyrazniej rezygnowałz dalszego malowania.- Wiele stracimy, gdy Skovgaard przestanie dla nas pracować, ale znajdziemy człowieka, który poprowadzi dalej267korespondencję.Czy to twoja łódz? To mogę ci tylko \yczyćudanych łowów w Kopenhadze.- A czy jest przewidziana jakaś nagroda za udane łowy,milordzie?- Złoto to za mało? - dopytywał się lord.- Mo\e nagrodąbędzie sama radość polowania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]