[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie żałuj falbanek - odparła matka.- Powinnaś ubierać się wedługwłasnego gustu i jesteś już w takim wieku, że możesz samadecydować.Ojciec i ciocia mieli rację, to ja się myliłam.- Aha.- Joan była tak zdziwiona, że nic mądrzejszego nie przyszło jejdo głowy.- A jeśli chodzi o lorda Burke'a.- matka zawiesiła głos.-Powinnamci dać możliwość wyjaśnienia sytuacji.Opowiedz mi, co się działo.Joan wzięła głęboki oddech.- Douglas poprosił go, żeby mnie odwiedzał podczas waszej nie-obecności.Przyszedł na herbatę.- przerwała, szukając wzrokiemwskazówek u ciotki, ale ta tylko skinęła głową.- Zaprosił mnie naprzejażdżkę i przysłał kwiaty.A wczoraj poprosił mnie do tańca.Nie zamierzała nikomu na całym bożym świecie przyznawać się dotych cudownych, grzesznych rzeczy, jakie potem razem robili.LadyBennet przymknęła oczy i westchnęła.- Zakochałaś się? - spytała cicho.Joan poczuła, że oblewa sięrumieńcem.- Może.? Tak mi się zdaje.Tak.Matka znowu na nią spojrzała.- Czy sugerował, że chce ci się oświadczyć?Co tu powiedzieć? Obie damy wpatrywały się w nią uważnie.Poczułasuchość w gardle.- Nie - szepnęła.Matka jakby przygasła.- Moje drogie dziecko - zaczęta - zawsze pragnęłam, żebyś byłaszczęśliwa, miała rodzinę i męża, który będzie cię kochał i szanował.Lord Burkę.- Bezradnie pokręciła głową.- Ale też nie sugerował, że nie chce - wyrwało się Joan.- Na tej podstawie trudno wyciągnąć głębsze wnioski - odparła suchomatka.- Nie daj się zwieść przystojnej twarzy i fanfarona-dzie.O, dobrze wiem, jak przystojni mężczyzni potrafią zwodzićkobiety.Nie byłabyś pierwszą, która dała się złapać na taki lep.A janaprawdę gorąco pragnę oszczędzić ci rozczarowania.Niejednejpannie wydaje się, że jest zakochana po uszy, aby poniewczasieprzekonać się, że to jednostronne uczucie.Nie chcę, aby ktoś złamał ciserce i zrujnował reputację.- Niejednej pannie? - powtórzyła Joan.- Czy mówisz o sobie?- Mówi o mnie - wtrąciła cicho Evangeline.-1 jeśli ktoś bardziej niżtwoja matka pragnie oszczędzić ci cierpienia, to tą osobą jestem ja.Joan w milczeniu skinęła głową.- Kiedyś zapytałaś mnie, czy kochałam swoich mężów - podjęłaciotka.- Prawda jest taka, że oba moje małżeństwa były nieszczęśliwe.- Evangeline zbladła, ale mówiła spokojnym, miarowym głosem.- Zalorda Cunninghama wyszłam bardzo młodo, właściwie jeszcze jakodziewczynka.Miał tyle lat, że mógłby być moim ojcem, a ja byłamzawsze impulsywna i uparta.Ojciec uważał, że potrzebuję silnej ręki.Jak zapewne się domyślasz, nasz związek był katastrofą, lecz naszczęście nie trwał długo.Cunningham miał słabe serce, a napięcia,towarzyszące próbom okiełznania mnie, zaprowadziły go do grobu.- Nie wiedziałam - powiedziała cicho Joan.Ciotka uśmiechnęła sięsmutno.- Niechętnie wracam do tych wspomnień.Zostałam młodą wdową,pragnęłam wreszcie użyć życia.Zaledwie kilka tygodni po śmierciCunninghama wdałam się w romans z hrabią Cour-tenayem.Uważałam, że należy mi się coś na osłodę i.- głos jej się załamał -byłam przy tym beztroska i niedyskretna.Mój ojciec szybko sięzorientował i zażądał, żebyśmy się pobrali.Próbowałam mu wyjaśnić,że jestem wdową i mogę robić, co zechcę, ale był człowiekiem starejdaty i nie zważał na moją opinię.Powiedział, że jeśli nie wezmiemyślubu, wyzwie Courtenaya na pojedynek, więc już po dwóchtygodniach odbyło się wesele.Miałam nadzieję, że Courtenay zrobił toz miłości do mnie, ale szybko się okazało, że raczej ze strachu przedmoim ojcem.Lubił młode kobiety,a małżeństwo nie utemperowało jego uwodzicielskich skłonności.Kilka lat po naszym ślubie za długo wylegiwał się w łóżku pewnejuroczej mężatki i jej mąż zastrzelił go na miejscu - westchnęła.-Mojemałżeństwa miały fatalne konsekwencje, rozumiesz więc, dlaczegoniespieszno mi do zalegalizowania obecnego związku.- Courtenay był podłym gadem - powiedziała matka z żarem.-Byłprzystojny i uroczy, ale miał złe zamiary
[ Pobierz całość w formacie PDF ]