X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z kolei oczekuje się od nich, że nie wykorzystają tego zwyczaju, aby podnieść oręż na gospodarzy.Kwintus Fabiusz złamał to święte prawo.Następnego dnia, nałożywszykluzjańską zbroję, dołączył do oblężonych i ruszył do bitwy z Galami.Upatrzyłsobie szczególnie rosłego wojownika, zaatakował go i zabił jednym pchnięciemmiecza.Chcąc mieć trofeum, zeskoczył z konia i już miał zdjąć swej ofierzepancerz, ale hełm spadł mu z głowy.Brennus, który akurat walczył w pobliżu,ujrzał jego twarz i od razu rozpoznał.Ogarnęła go furia.Gdyby mógł się rzucić na Rzymianina, śmierć jednego lubdrugiego zakończyłaby pewnie sprawę, ale wir walki rozłączył obu mężczyzn,którzy wyszli z bitwy bez uszczerbku.Fabiusze odjechali do Rzymu.Brennus, człowiek impulsywny i dumny, całąnoc kipiał złością, a rankiem obwieścił zdumionym wojom, że oblężenie jestskończone.Za wielką zniewagę  najpierw przez sugestię, że obraził bogów,potem bezczelnie gwałcąc boskie prawa  Rzymianie muszą być ukarani.Rozkazał, by cała armia, ponad czterdzieści tysięcy ludzi, bez zwłoki ruszała napołudnie.Tymczasem w Rzymie pontifex maximus wniósł o ukaranie KwintusaFabiusza za tak bezmyślny postępek.Dowodził, że wina obciąża wyłączniejego, a reszta obywateli jest od niej wolna; jeśli sami wymierzą mu karę, możeuchroni to miasto przed boskim gniewem.Reakcja była inna, niż sięspodziewał.Ludzie lekceważąco mówili o grozbie odwetu tak ze strony bogów,jak i nieprzyjaciół.Czyż bowiem Fabiusz nie wykazał, jak łatwo pokonaćchoćby najroślejszego Gala? I czy bogowie nie doprowadzili go cało i zdrowodo domu? Nadchodził czas wyborów; zamiast napiętnować młodego Fabiusza,lud obrał wszystkich trzech braci trybunami wojskowymi.Na wieść o tymBrennus zapałał tym silniejszym gniewem.Jego przemowy rozpaliły bojowegoducha we współplemieńcach i wraże hordy błyskawicznym marszemprzetoczyły się przez dolinę Tybru, szybko zbliżając się do Rzymu.Był wprawdzie jeden człowiek, który już nieraz udowodnił, że umiezjednoczyć rzymskie siły i poprowadzić je do zwycięstwa, ale teraz gozabrakło: banita Marek Furiusz Kamillus.Każdego wieczoru westalki gorącomodliły się o jego powrót, choć wszędzie widziały oznaki przepowiadającekatastrofę.Na próżno  nikt nie pomyślał o odwołaniu wyroku i wezwaniubohatera, nie wyznaczono też dyktatora, który by przejął rządy na czaskryzysu.Przeciwnie, trzej Fabiusze i pozostali trybunowie uznali za właściwepodzielić się władzą.Zdołali zgromadzić armię równie liczną jak galijska, wprzeważającej większości złożona jednak była z niedoświadczonych rekrutów.Wielu nigdy dotąd nie miało w ręku miecza czy włóczni; butni jak ichprzywódcy, byli zaledwie niezdyscyplinowaną, niesforną, za to skorą doprzechwałek zbieraniną.W przeddzień bitwy dowódcy, wciąż skłóceni zkapłanami żądającymi kary dla Kwintusa Fabiusza, zaniedbali odczytania auspicji i złożenia ofiar bogom.Rzym miał stanąć do walki ze sprawną armiąGalów bez wodza na miarę Kamillusa, bez wyćwiczonego wojska i bez boskiejpomocy.Bitwa rozegrała się w czasie przesilenia letniego.Najdłuższy dzień rokuokazał się najtragiczniejszym w historii miasta.Siły rzymskie posuwały się wzdłuż Tybru, zle rozstawione i w nieładziewskutek sprzecznych rozkazów dowódców.Kiedy czoło kolumny zbliżyło siędo miejsca, gdzie do Tybru wpada płynąca stromym wąwozem rzeka Allia,około dziesięciu mil od miasta, usłyszano hałas, jakby ryczały nieprzeliczonestada zwierząt.Odgłos stopniowo narastał, aż wreszcie Rzymianie sięzorientowali, że musi to być bojowa pieśń w prostackim języku Galów.Przednia straż nie przekazała żadnego ostrzeżenia, a wodzom wydawało sięniemożliwe, by nieprzyjaciel mógł nadciągnąć tak szybko.Przez przednieszeregi przebiegł dreszcz strachu.W następnej chwili Rzymianie stanęli oko woko z Galami.Wybuchła panika.%7łołnierze złamali szyk i rzucili się do ucieczki, tratując sięnawzajem i spychając do rzeki.Tysiące utonęło w jej nurcie.Tysiące zapędziłosię w wąski jar, gdzie zostali niemal w pień wycięci.Tym, którzy przeżyli tębitwę, udało się to tylko dlatego, że zaskoczony tak łatwym zwycięstwemBrennus zaczął podejrzewać pułapkę i powstrzymywał swych ludzi.Pozwoliłoto niedobitkom, którzy zdjęli zbroje i porzucili broń w celu szybszej ucieczki,odbić się od czoła pościgu i uratować ciała kosztem odartych z godności dusz.Ponieważ bliżej im było do Wejów niż do Rzymu, większość schroniła sięwłaśnie tam.Tylko nieliczni dotarli do domu z wieścią o klęsce.Rzymska armia przestała istnieć, zdziesiątkowana, rozproszona irozbrojona.Uradowani zwycięstwem, ale wyczerpani rzezią Galowie tej nocyzatrzymali się na odpoczynek.Nazajutrz zabrali się do zdzierania łupów zpoległych; było ich tylu, że potrwało to aż do zachodu słońca.Następnego dnia o świtaniu ruszyli na Rzym.Kiedy po kilkunastu godzinachdotarli tam forsownym marszem, ujrzeli otwarte bramy i ani jednego strażnikana murach.Wszędzie panowała dziwna cisza.Widok był tak niesamowity, żeBrennus nie zdecydował się wkroczyć do miasta przy zapadającym zmroku,tylko do rana rozłożył się obozem pod murami.��� ��Pinaria przespała tę noc samotnie w świątyni Westy.Nawet bogini nie byłaobecna  święty ogień wygasł i w palenisku pozostał tylko zimny popiół.Poprzedniego dnia, gdy cała reszta szykowała się do ucieczki, uwijając się wpanice po domu westalek, ogarnęło ją przemożne pragnienie, by jeszcze choćparę chwil spędzić w świątyni.Zamierzała szybko przemknąć tam i zpowrotem, ale tłoczący się na ulicach uchodzcy pokrzyżowali jej plany.Rzymianie tysiącami porzucali swoje miasto.Niektórzy uciekali na piechotę, unosząc z sobą tylko to, co mieli na sobie; inni ładowali co się dało na ręcznewózki albo zaprzęgali osły do wozów, próbując ratować cały dobytek.KiedyPinaria brnęła pod prąd tej ludzkiej rzeki, na widok kapłańskiej szatyustępowano jej z drogi, ale miejscami tłok był po prostu zbyt wielki.Dodatkowo dawał się wszystkim we znaki upał.Ludzie jęczeli i szlochali; jakaśkobieta krzyczała, że jej dziecko upadło i zginęło jej z oczu, tratowane przezdorosłych.Pinaria spojrzała w tamtą stronę, ale tłum poniósł ją naprzódwbrew jej woli.W końcu przedarła się do świątyni i wyrwawszy się z tłoku, wbiegła nastopnie.Wrota stały otwarte, wewnątrz nie było nikogo.Dziewczyna zamknęłaje za sobą, oparła się o ścianę i odetchnęła.Po co tu przyszła? Westy już tamnie było; bogini trzeba szukać tam, gdzie jej święty ogień, który zamknięto wprzenośnym żelaznym koszu, by wynieść z Rzymu w bezpieczne miejsce.Związaną z tym posępną ceremonię odprawili wspólnie virgo maxima ipontifex maximus przy wtórze płaczu westalek.Dopóki jednak możnapodtrzymać wieczny płomień, istniała jakaś szansa na przetrwanie miasta.W okrągłej nawie sanktuarium panował półmrok i zaskakująca cisza, ciężkiedrzwi tłumiły bowiem gwar sunącego ulicą tłumu.Na Pinarię spłynął dziwnyspokój [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.