[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dobrze powiedziane! Ja sam aż za dobrze wiem, co to znaczy mieć sławnych.iniesławnych.krewnych.Na szczęście najgorsi z nich dawno już nie żyją.Jestem jednak, jaki ty, Kesonie, człowiekiem własnego zdania.Nie odpowiadam za przestępcze poczynaniamojego prapradziadka decemwira, podobnie jak ciebie nie można obciążać za wstecznictwo ipolityczny kretynizm twojego czcigodnego kuzyna.Jesteśmy obaj sami sobie sternikami iarchitektami własnego losu.Wypijemy za to?Jak na komendę wyrósł przy nich niewolnik z dwoma kubkami wina.Keso czuł się trochęnielojalny wobec Kwintusa, ale pragnął się wkupić w łaski gospodarza, pociągnął więcniewielki łyk.Wino było nierozcieńczone i mocniejsze od tych, które dotąd miał okazjękosztować; niemal natychmiast poczuł rozlewające się po wnętrzu ciepło i leciutki szmerek wgłowie.Klaudiusz dał słudze znak, by dopełnił oba kubki. Przy tak chłodnych stosunkach między mną i Kwintusem Fabiuszem domyślam się, żemiałeś ważny powód, by mnie odwiedzić.Młodzieniec zdawał sobie sprawę, że wino zaczyna rozluzniać mu język.Kto wie, możewcale nie będzie tak trudno wyjawić temu człowiekowi swoich pragnień.Już otwierał usta,lecz gospodarz znów go ubiegł. Nie, nie.Widzę, że przybywasz z jakimś interesem, a jest o wiele za wcześnie napoważne dyskusje.Poznajmy się najpierw lepiej.Może mamy wspólne zainteresowania?Czytasz po łacinie? Oczywiście, że czytam, cenzorze. A jak z greką? Z greką.trochę gorzej. Czyli ani w ząb.Szkoda! Myślałem, że pokażę ci moją bibliotekę, a trzeba ci wiedzieć,że nie ma w Rzymie równej.Ponieważ jednak wszystkie książki są po grecku, nic by ci to niedało.Każdy Rzymianin powinien nauczyć się greki choć na tyle, by móc czytać wielkichdramaturgów: Ajschylosa, Sofoklesa, Eurypidesa.I oczywiście filozofów, jak Platona iArystotelesa.Widzę jednak, że te imiona nic ci nie mówią? Niestety nie, cenzorze.Nigdy nie miałem ambicji zostać uczonym.Pierwszymobowiązkiem Rzymianina jest służba wojskowa. I słusznie! %7łołnierzowi z pewnością jednak wyjdzie na dobre, gdy się zapozna z IliadąHomera, albo jeszcze lepiej z Czynami Aleksandra Kallistenesa z Olintu.Dostałemegzemplarz nie dalej jak wczoraj, przysłany przez umyślnego od księgarza aż z Aten.OAleksandrze chyba słyszałeś? Aleksandrze Wielkim z Macedonii? Kto o nim nie słyszał! Najpierw podbił Grecję, apotem wszystkie ziemie na południe i wschód.Egipt, Persję i dalekie krainy, których żadnamapa nie ukazuje.Jak mówi mój ojciec, całe szczęście, że nie zwrócił uwagi na zachód, boprzyszłoby nam walczyć z nim nad Tybrem.Ale dziś nam to już nie grozi, bo Aleksander oddziesięciu lat nie żyje. Dokładnie od jedenastu, ale rzeczywiście wiesz o nim cokolwiek.Bardzo dobrze! Klaudiusz się zaśmiał i wzruszył ramionami. Dziś nigdy nie wiadomo, co młody człowiekmoże umieć, a czego nie.Przy dzisiejszym stanie nauczania.Wielu Rzymian potrafiwymienić swoich przodków do dziesiątego pokolenia.niewielki to zresztą wyczyn, skoro naogół wszyscy mieli te same imiona.ale spróbuj kogoś zapytać, jak się nazywa obecny tyranSyrakuz albo gdzie leży Kartagina!Teraz Keso się uśmiechnął. Ojciec mówi, że masz obsesję na punkcie tych miast. A mam! Przyszłość Rzymu leży bowiem na morskich szlakach, a te mogą kontrolowaćSyrakuzy, Kartagina.albo my. Według kuzyna Kwintusa naszej przyszłości trzeba szukać na północy, nie na południu.Najpierw podbijemy całą Italię, a potem uderzymy na Galię. Nonsens! Galowie nie mają nic, co by nas mogło interesować, nawet boga wartegokultu ani języka wartego poznania.Bogactwa świata zagarnie ten, kto zapanuje nadśródziemnomorskim handlem.W tym celu albo sami musimy stać się morską potęgą, albopodbić państwo, które już ma silną flotę.Czyli na przykład Kartaginę albo Syrakuzy.yródłemnaszej niezgody jest właśnie to, że twój kuzyn nie rozumie przeznaczenia Rzymu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]