[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tym lepiej dla niej.Tęsknisz za nią trochę?- Tak.Nawet bardzo.- Daisy przygryza wargę i spogląda naswoje sandałki.- N o pewnie, że tak.Może do niej zadzwonisz, kiedy wrócimydo pokoju? A potem ubierzemy się wystrzałowo do kolacji.Mogłabyś pożyczyć mój lakier do paznokci.Oczy błyskająjej z zachwytu, ale szybko się maskuje.DziękiBogu, że Kate udzieliła mi wskazówek.Kolacja okazuje się kompletną katastrofą.Przez ostatnich kilka dni Mack coraz bardziej się nudził.Świetnie się bawiliśmy i mieliśmy mnóstwo okazji, by się kochać ukradkiem, co byłowspaniałe, ale wyczuwam, że ma dość bycia Tatusiem Na Wakacjach.Każdego ranka dzwoni do biura, żeby sobie powrzeszczeć na różnych ludzi, co trochę poprawia mu humor, ale w porze podwieczorku znów jest skwaszony.Schodzimy na kolację razem z dziećmi, bo poprzedniego dniajedliśmy sami.Daisy ma na paznokciach nowy srebrny lakier,Mack oczywiście nic nie zauważa.Kazała mi obiecać, że mu nie powiem, choć w duchu marzy o tym, żeby zauważył i zachwyciłsię.Parę razy próbuję mu o tym szepnąć na ucho, ale nie zwracana mnie uwagi.Restauracja jest przepełniona dziećmi i Mack niejest specjalnie zachwycony, że musi przebywać wśród tego chaosu.Zaczyna narzekać na mały wybór potraw i wpada w złość, kiedy podany melon okazuje się za zimny.Widocznie leżał wielegodzin w lodówce i jest prawie zamrożony.Mack odsyła go z powrotem, choć Alfie zdążył zjeść prawie całą porcję.Przyjeżdża danie główne - makaron jest rozgotowany, a nadodatek Mack zauważa smugi na swoim kieliszku.Przywołujekelnera, nastoletniego chłopaka, który najwyraźniej pracuje tu tylko przez wakacje i nie jest powołany do kariery w sektorze usługowym.- Bardzo mi przykro z powodu makaronu, ale niestety niemogę nic na to poradzić.Czy pan sobie życzy, żebym mu przyniósł nowy kieliszek?Mack mruży oczy i mówi przerażającym głosem:- N i e , proszę mi zawołać kierownika.Już.Kiedy zjawia się kierownik, Mack zaczyna wściekłą tyradę,która ucisza całą salę.Kierownik niemal się przed nim czołga,byle go tylko udobruchać.Obiecuje nam świeży makaron, a tymczasem na stole zjawia się butelka szampana i czyste kieliszki.Czy szanowny pan ma jeszcze jakieś życzenie, które bylibyśmyw stanie spełnić?Napięcie w jadalni opada, a Mack promienieje triumfem.Niemogę się oprzeć wrażeniu, że świetnie się bawił, co potworniemnie denerwuje.- No to pokazałeś klasę, co, James? Wstrząśnięte, nie zmieszane? Akurat.- Och, nie zaczynaj, do cholery.Słyszę, że Charlie zachłysnął się z oburzenia.Daisy i Alfiezapadają się głębiej w krzesła i spoglądają na własne stopy.- Ze co proszę?- Dobrze słyszałaś.Tym ludziom należało się, żeby ich ustawić.Jego oczy rzucają błyskawice.Przez całe wakacje nie widzia­łam, by był taki ożywiony.- Jeśli masz zamiar czerpać frajdę z terroryzowania kelnerów,to proszę bardzo.Ale mnie z tego wyłącz.Bo widzisz, to nie jestchyba godne pochwały.Ci ludzie nie mogą się odwrócić i powiedzieć ci, żebyś się odpieprzył, prawda? Chociaż pewnie bardzo by chcieli.J wiesz co? Zrobię to za nich.Pieprz się, Mack.Przestraszyłeś dzieci i zepsułeś im wieczór.Myślę, że Charlie i ja zjemy kolację na górze, a ty możesz sobie tu siedzieć i wściekać się dowoli.Och, a tak przy okazji, może raczyłbyś spojrzeć na Daisy.Specjalnie dla ciebie pomalowała sobie paznokcie.Przepraszam,Daisy, ale nie sądzę, żeby sam zauważył, prawda, kochanie? Wyglądają ślicznie, ale tatuś jest zbyt zajęty gnębieniem ludzi, żeby zauważyć.Mack gapi się na mnie z lekko uchylonymi ustami.Zbiera siędo kontrataku, ale nie ma okazji, bo wychodzę z restauracji, trzymając za rękę Charliego, który odrobinę opóźnia moje efektowne wyjście.Wszyscy kelnerzy rzucają mi spojrzenia wyrażające dozgonną wdzięczność, a kierownik obdarza mnie promiennym uśmiechem.Przez cały czas sterczał przy drzwiach, uważnie nasłuchując.- Kolacja do pokoju, proszę pani? Zaraz się tym zajmę.Nakoszt firmy, to będzie prawdziwa przyjemność.Proszę iść na górę,zaraz się panią zajmiemy.- I kłania się.Jezu.Ale narobiłam.Sadzam Charliego i tłumaczę mu, żedorośli czasem się kłócą, a potem wszystko jest w porządku.I żenie może używać brzydkich słów tylko dlatego, że ja to zrobi­łam.Przyjmuje to do wiadomości, ale wygląda na zmartwionego.Na szczęście zjawia się kolacja i Charlie zauważa deser: ogromne lody.Jest też cola i ogromna misa frytek.Rzuca się najedzenie jakby głodował od wielu dni, i wygląda na zupełnie zadowolonego z życia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •