[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PrzysiÄ™gam ci, żezabraÅ‚em jej jedynie kilka bezwartoÅ›ciowych spinek do wÅ‚o­sów.Kiedy zegar wybiÅ‚ trzeciÄ…, poszÅ‚a z siostrÄ… na górÄ™.Potem zobaczyÅ‚em jÄ… dopiero, kiedy usÅ‚yszaÅ‚em krzyk poko­jówki i przyszedÅ‚em z tobÄ… do ich pokoju.Teresa Medeiros Po północy - JeÅ›li skoÅ„czyÅ‚eÅ› grać w karty o trzeciej, to i tak do Å›wituzostaÅ‚y jeszcze trzy godziny.Co robiÅ‚eÅ› do rana?Julian ukryÅ‚ twarz w dÅ‚oniach.Nie byÅ‚ już zadziorny, alezrezygnowany i przygnÄ™biony.- Skoro musisz wiedzieć, to nie pamiÄ™tam.Adrian potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….ByÅ‚ zbyt zagniewany, żeby sta­rać siÄ™ ukryć niesmak.- Znowu piÅ‚eÅ›, tak?Milczenie brata byÅ‚o wystarczajÄ…cÄ… odpowiedziÄ….- Czy nigdy nie przyszÅ‚o ci do gÅ‚owy, że upijanie siÄ™ naumór może być dla ciebie trochÄ™ niebezpieczne?Julian wstaÅ‚ z fotela.- A czy tobie nie przyszÅ‚o do gÅ‚owy, że jeÅ›li nie pijÄ™, tomogÄ™ być jeszcze bardziej niebezpieczny?Przez dÅ‚ugÄ…, peÅ‚nÄ… napiÄ™cia chwilÄ™ bracia stali naprzeciwsiebie, patrzÄ…c sobie w oczy.Julian pierwszy odwróciÅ‚ wzrok.- Dlaczego miaÅ‚bym wyrzÄ…dzić krzywdÄ™ Vivienne?- odezwaÅ‚ siÄ™ ponuro.- To ta maÅ‚a Å‚azi za mnÄ… krok w krokjak zakochany psiak, dopraszajÄ…c siÄ™ choć odrobiny uwagi.Patrzy na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami, jakbym byłósmym cudem Å›wiata.Gdybym miaÅ‚ stracić panowanie nadsobÄ…, to raczej wobec niej, nie sÄ…dzisz?Adrian nie mógÅ‚ siÄ™ dÅ‚użej opanować.ChwyciÅ‚ Juliana zapoÅ‚y koszuli i wycedziÅ‚:- JeÅ›li dotkniesz jej choćby palcem, to.Nie dokoÅ„czyÅ‚.Nie musiaÅ‚.WypuÅ›ciÅ‚ rozdygotanego brata.StwierdziÅ‚, że i jego rÄ™cezaczęły gwaÅ‚townie drżeć.StarajÄ…c siÄ™ zachować resztkigodnoÅ›ci, Julian przygÅ‚adziÅ‚ wÅ‚osy i zawiÄ…zaÅ‚ fular w staran­ny wÄ™zeÅ‚.Nie spojrzawszy bratu w oczy, poszedÅ‚ w stronÄ™drzwi.Teresa Medeiros Po północy - Gdzie idziesz? - zawoÅ‚aÅ‚ za nim Adrian.- Do diabÅ‚a - mruknÄ…Å‚, nie oglÄ…dajÄ…c siÄ™.- JeÅ›li deszcz ustanie i wyjdzie sÅ‚oÅ„ce, zanim zdążyszwrócić, to rzeczywiÅ›cie pożaÅ‚ujesz, że nie jesteÅ› w piekle.Julian zatrzymaÅ‚ siÄ™ w progu i popatrzyÅ‚ na brata.- Gdybym rzeczywiÅ›cie nie wróciÅ‚, byÅ‚oby ci Å‚atwiej,prawda? I tobie, i twojej drogiej pannie Cabot.Przerażony jego sÅ‚owami Adrian potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- Dlaczego tak mówisz, skoro nie masz nic wspólnegoz tym, co spotkaÅ‚o Vivienne?Julian uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ gorzko.- Nie mówiÅ‚em o Vivienne.Adrian otworzyÅ‚ usta, żeby zaprotestować, ale nie zdążyÅ‚,ponieważ brat już zniknÄ…Å‚ za drzwiami.- Julian! Gdzie idziesz?WdziÄ™czny, dziewczÄ™cy gÅ‚os odbiÅ‚ siÄ™ echem od murówokalajÄ…cych dziedziniec, na którym kiedyÅ› odbywaÅ‚y siÄ™turnieje ku uciesze królów, rycerzy i piÄ™knych dam.Julian nie zwróciÅ‚ uwagi na woÅ‚anie i dalej podążaÅ‚ w stro­nÄ™ stajni, nie przejmujÄ…c siÄ™ deszczem.Nie wiedziaÅ‚, gdzieidzie.Choć niebo zasnuwaÅ‚y ciężkie chmury i padaÅ‚ ulewnydeszcz, nie byÅ‚o dla niego ucieczki przed tym, czym siÄ™ staÅ‚.Mimo słów, które przed chwilÄ… tak beztrosko wypowiedziaÅ‚,wÄ…tpiÅ‚, czy diabeÅ‚ chciaÅ‚by mieć do czynienia z kimÅ› takimjak on.- Julian! Dlaczego nie odpowiadasz? Wiesz, że nie damza wygranÄ…, wiÄ™c mnie nie ignoruj.StÅ‚umiÅ‚ gÅ‚uchy jÄ™k.RzeczywiÅ›cie, Portia byÅ‚a jeszczebardziej nieustÄ™pliwa niż jego brat.I o wiele bardziej urze­kajÄ…ca.Teresa Medeiros Po północy155 PrzystanÄ…Å‚ i odwróciÅ‚ siÄ™ tak gwaÅ‚townie, że niemal siÄ™zderzyli.ChciaÅ‚ jÄ… podtrzymać ramieniem, ale baÅ‚ siÄ™ kon­sekwencji takiego gestu, wiÄ™c tylko patrzyÅ‚, jak dziewczynaz trudem odzyskuje równowagÄ™ na Å›liskiej trawie.W rÄ™ku trzymaÅ‚a Å›miesznÄ… parasolkÄ™ z koronki i jedwabiu,która w każdej chwili mogÅ‚a siÄ™ rozpaść pod naporem strugdeszczu.SpoglÄ…daÅ‚a na niego roziskrzonym wzrokiem, a wil­gotne wÅ‚osy skrÄ™caÅ‚y siÄ™ niesfornie, jakby za chwilÄ™ miaÅ‚ywyzwolić siÄ™ spod podtrzymujÄ…cych je spinek.WyglÄ…daÅ‚ajak przemoczony chochlik.- Nie powinnaÅ› teraz czuwać przy łóżku siostry? - spytaÅ‚gniewnie.ZmarszczyÅ‚a zadarty nosek, wyraznie zdziwiona jego szo­rstkim tonem.- Jestem pewna, że nic jej nie bÄ™dzie, bo Caro siÄ™ niÄ…opiekuje.MartwiÄ™ siÄ™ natomiast o ciebie.Kiedy przyszedÅ‚eÅ›do pokoju Vivienne, byÅ‚eÅ› bardzo blady.BaÅ‚am siÄ™, że i tyzapadÅ‚eÅ› na jakÄ…Å› tajemniczÄ… chorobÄ™.RozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ ponuro.- Obawiam siÄ™, że na to, co mi dolega, nie ma żadnegoleku.A już na pewno takiego, który mógÅ‚by zalecić mi lekarz.- I dlatego pokłóciÅ‚eÅ› siÄ™ z bratem?- SkÄ…d o tym wiesz? - PrzyjrzaÅ‚ jej siÄ™ uważnie i spo­strzegÅ‚ niewyraznÄ…, okrÄ…gÅ‚Ä… plamÄ™ na jasnym muÅ›linie jejsukni.- CzyżbyÅ› przyklÄ™kÅ‚a przy dziurce od kluczaw drzwiach do biblioteki?Portia zaczerwieniÅ‚a siÄ™ i szybko otrzepaÅ‚a sukniÄ™ nawysokoÅ›ci kolan.- Już miaÅ‚am zapukać, ale przypadkiem upuÅ›ciÅ‚am chus­teczkÄ™.To czysty przypadek, że usÅ‚yszaÅ‚am wasze podnie­sione gÅ‚osy.Teresa Medeiros Po północy Julian szybko siÄ™ domyÅ›liÅ‚, że to byÅ‚o wszystko, co do niejdotarÅ‚o.Gdyby usÅ‚yszaÅ‚a, że porównaÅ‚ jÄ… do zakochanegopsiaka, nie rozmawiaÅ‚aby z nim w ten sposób.- Brat jak zwykle wygÅ‚osiÅ‚ mi kazanie.Uważa, że za dużopijÄ™ -wyznaÅ‚, zaskoczony wÅ‚asnÄ… szczeroÅ›ciÄ….Przez ostatnielata nauczyÅ‚ siÄ™ Å›wietnie okÅ‚amywać otoczenie, a przedewszystkim siebie samego.- A pijesz? - spytaÅ‚a, autentycznie zaciekawiona.PrzeczesaÅ‚ palcami wÅ‚osy, unikajÄ…c jej wzroku.- Czasami.- Dlaczego?WzruszyÅ‚ ramionami.- A dlaczego ludzie w ogóle pijÄ…? %7Å‚eby zagÅ‚uszyć innesilne pragnienia, których nie mogÄ… zaspokoić.Portia niepostrzeżenie przysunęła siÄ™ bliżej, Å›miaÅ‚o pa­trzÄ…c mu w oczy.- Zawsze uważaÅ‚am, że jeÅ›li siÄ™ czegoÅ› bardzo pragnie, totrzeba poruszyć niebo i ziemiÄ™, żeby to dostać.Julian spoglÄ…daÅ‚ na jej piÄ™knie zarysowane brwi i peÅ‚neusta.Co za ironia losu, że widok tej anielskiej twarzy spra­wiaÅ‚ mu tyle piekielnego wrÄ™cz bólu.OpanowujÄ…c siÄ™ caÅ‚Ä…siÅ‚Ä… woli, żartobliwie uszczypnÄ…Å‚ jÄ… w nos.- Masz szczęście, moja Å›liczna, że ja tak nie uważam.OdwróciÅ‚ siÄ™ i poszedÅ‚ do stajni, zostawiajÄ…c dziewczynÄ™samÄ… pod ociekajÄ…cÄ… wodÄ… parasolkÄ….Caroline usiadÅ‚a przy łóżku siostry i delikatnie odgarnęłazÅ‚ote loki z jej czoÅ‚a.W ciÄ…gu minionej doby stan Viviennenie pogorszyÅ‚ siÄ™ ani nie poprawiÅ‚.WyglÄ…daÅ‚a tak, jakbymiaÅ‚a tak trwać caÅ‚e wieki, pogrążona w nienaturalnym Å›nie.Lokaj wróciÅ‚ do zamku, kiedy zaczęła nadciÄ…gać nocTeresa Medeiros.157 Po północy i deszcz rozpadaÅ‚ siÄ™ na dobre.PrzywiózÅ‚ wiadomość, żedoktor jest zajÄ™ty przy trudnym porodzie i zapewne zjawi siÄ™dopiero rano.Portia drzemaÅ‚a w swoim łóżku, natomiastkonstabl Larkin uparcie czuwaÅ‚ w saloniku, który Å‚Ä…czyÅ‚sypialnie sióstr.Kiedy Caroline ostatnio do niego zajrzaÅ‚a,drzemaÅ‚ nad filiżankÄ… wystygÅ‚ej herbaty, oparÅ‚szy stopy naotomanie.Na jego kolanach leżaÅ‚ zniszczony tom  Ilust­rowanej historii miejsca straceÅ„ w Tyburn".Vivienne westchnęła przez sen.Czyżby Å›niÅ‚a o niebiesko-zielonych oczach Kane'a, spoglÄ…dajÄ…cych na niÄ… z zachwy­tem? O sÅ‚onecznym, weselnym dniu? A może mÄ™czyÅ‚ jÄ…koszmar, w którym panowaÅ‚a wieczna ciemność, a zegarynieustannie wybijaÅ‚y północ? Kolejny raz Caroline odsunęłakoÅ‚nierzyk koszuli siostry i uważnie przyjrzaÅ‚a siÄ™ jej dÅ‚ugiej,jasnej szyi.- Zdaje siÄ™, że nie znalazÅ‚a pani tego, czego szukaÅ‚a?SÅ‚yszÄ…c tÄ™ wypowiedzianÄ… zasadniczym tonem uwagÄ™,Caroline zerknęła przez ramiÄ™ i zobaczyÅ‚a ciemnÄ… sylwetkÄ™wicehrabiego, rysujÄ…cÄ… siÄ™ na tle księżycowej poÅ›wiaty.Dlaczego nie zdziwiÅ‚o jej, że Kane staÅ‚ nie przy drzwiach,a przy oknie?- Nie wiem, o czym pan mówi - skÅ‚amaÅ‚a, szybko zawiÄ…­zujÄ…c tasiemkÄ™ na szyi siostry.DokÅ‚adnie zbadaÅ‚a każdycentymetr skóry na jej szyi, ale nie znalazÅ‚a żadnego podej­rzanego Å›ladu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •