[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tyle w tobie nadziei.Kieliszek wina.Białego wina.Jest niskiejjakości, ale nie stać cię na lepsze.Będziesz je sączyć, słuchaćmuzyki, snuć plany.Podeszła do drzwi prowadzących na patio, wyjrzała nazewnątrz.Zamiast ciemności zobaczyła półmrok.Dużego psarozciągniętego na betonie niczym włochata wycieraczka,pochrapującego lekko. Masz wiele spraw do przemyślenia, tyle planów.Tyle dozrobienia.Tak dużo w tobie zapału, że nie możesz się doczekać,kiedy zaczniesz działać.Chcesz wydać przyjęcie, chcesz, żebyw twoim mieszkaniu było pełno ludzi, żebyś mogła poflirtowaćz tym wspaniałym weterynarzem i z niezwykle przystojnymCade em Lavelle em.No, no, ale przystojniaków dochowali sięw tym Progress.Musisz coś przygotować do jedzenia.Musisznakarmić psa.Może wypijesz jeszcze jeden kieliszek wina.Powędrowała do kuchni, nucąc melodię, którą miała wgłowie.Sheryl Crow. Sałatka.Pyszna sałatka z marchewką, ponieważ Mongotakie właśnie lubi.Zmieszasz mu ją z jego suchą karmą.Schyliła się, musnęła palcami uchwyt kredensu, po czym ciężkowestchnęła, zatoczyła się do tyłu.Odruchowo Cade rzucił się w jej stronę, lecz Carl D.przytrzymał go za ramię. Nie  powiedział szeptem, jakby był w kościele. Zostawją. On tutaj był.Właśnie tutaj. Oddychała teraz szybko, ztrudem łapała powietrze.Rękami zaciskała gardło. Niesłyszysz go.Nie widzisz go.Tutaj jest nóż.On ma nóż.O Boże!313 O Boże! Kładzie rękę na twoich ustach, zatyka je.Przykłada cinóż do gardła.Jesteś taka przerażona.Nie będziesz krzyczeć.Zrobisz wszystko, byle cię nie zranił.Słyszysz jego głos.Jestmiękki, spokojny.Co zrobił z Mongo? Czy zrobił mu krzywdę?To wszystko kotłuje się w twojej głowie.To niemożliwe.To niemoże być prawda.Ale nóż jest taki ostry.Popycha cię, a ty sięboisz, że się potkniesz i nóż&Zakręciło się jej w głowie, wypadła z kuchni, oparła się rękąo ścianę. %7łaluzje są opuszczone.Nikt niczego nie zobaczy.Nikt nieprzyjdzie z pomocą.Prowadzi cię do sypialni, a ty wiesz, co onzamierza zrobić.Gdybyś tylko mogła się wyrwać, wyrwać spodnoża.Tory zesztywniała na progu sypialni.Czuła mdłości. Nie mogę.Nie mogę.Odwróciła się twarzą do ściany, broniąc się przed tymstrachem, przed gwałtem. Nie chcę na to patrzeć.Tutaj ją zabił.Dlaczego mam na topatrzeć? Wystarczy już tego. Cade odepchnął Carla D. Namiłość boską, wystarczy już tego.Ale kiedy wyciągnął rękę, Tory zatoczyła się. To jest w mojej głowie, nigdy się tego nie pozbędę.Nieodzywaj się do mnie.Nie dotykaj mnie.Przycisnęła ręce do twarzy. Popycha cię na łóżko, twarzą do dołu.Jest teraz na tobie.Jest już twardy, a ty czując, jak cię przygniata, dusisz się.Strasznie się boisz.Strach jest potężny, duszący.A do tego jesttak gorąco.Taki palący strach.Wydała jęk, padła na kolana obok łóżka. Uderza cię.Mocno.W tył szyi.Ból jest przeszywający,czujesz go wszędzie, ogłusza cię.Znowu cię uderza.Czujeszkrew.Własną krew.Wykręca ci ręce do tyłu, znowu ból.Macki tego bólu ślizgają się w Tory, błądzą po omacku,mieszają się z przerażeniem, które jest tak ogromne, iż zdaje się,314 że za chwilę rozsadzą jej mózg.Przyciska twarz do brzegumateraca, wpija weń palce. Jest ciemno, gra muzyka, a ty już nie czujesz bólu.Płaczesz.Próbujesz go ubłagać, ale on wkłada ci knebel w usta.Uderza, znowu cię uderza, a ty zaczynasz gdzieś odpływać.Nawpół przytomna nie czujesz prawie, jak tnie twoje ubranie.Ranicię nożem, ale to nic, to nic w porównaniu z jego rękami.Tory skurczyła się w sobie, objęła ramionami brzuch izaczęła się kołysać. To boli.Boli.Gwałci cię, a ty nie możesz nawet krzyczeć.Niech to się skończy, ale on nie przestaje się w ciebie wbijać imusisz się poddać.Musisz gdzieś odejść.Musisz odejść.Wyczerpana Tory położyła głowę na brzegu łóżka, zamknęłaoczy.To było jak uduszenie, pomyślała przez mgłę.Jakpogrzebanie żywcem, kiedy krew dudni w uszach tysiącamidzwonów, ciało pokrywa zimny pot.Musiała dokonać nadludzkiego wysiłku, żeby się z tegowydostać.%7łeby wrócić do siebie. Kiedy z nią skończył, udusił ją rękami.Już się nie mogłabronić.Płakała albo to on zapłakał.Nie potrafię powiedzieć.Aleodciął sznur, którym związał jej nadgarstki.Zabrał go ze sobą.Nie chciał niczego pozostawić po sobie, ale zostawił.Naprzykład wino reńskie w kieliszku.Nie mogę tu zostać.Zabierzcie mnie stąd. Już po wszystkim. Cade pochylił się, żeby ją podnieść.Wziął ją w ramiona.Jej skóra była zimna, śliska od potu. Jużdobrze, dobrze, dziecinko. Mdli mnie.Nie mam tutaj czym oddychać. Położyłagłowę na jego ramieniu i oparła się na nim.Zawiózł ją do domu.Nie odezwała się, nie poruszyła wczasie jazdy.Siedziała jak zjawa, blada i milcząca, podczas gdywiatr rozwiewał jej włosy.315 Był zły, że nie zaprotestował, kiedy Carl D.oznajmił, żepojedzie za nimi.Ale ona powiedziała, żeby mu pozwolił.Tobyła ostatnia rzecz, jaką od niej usłyszał.Nie mógł więc z niąpolemizować.A ponieważ jego złość nie znalazła ujścia,narastała w nim stopniowo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •