[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Właśnie tego się boję.- %7ływego.Zniżył lornetkę i spojrzał na nią gniewnie.- Tego nie wiesz - powiedział zimno, ze złością.Znowu podniósł lornetkę i zacząłwyglądać przez przednią szybę.- Zabrali go, Stephen.Zabrali go celowo.Wymienią go na chip.Utrzymają go przyżyciu do czasu, aż zdobędą chip.To daje nam czas na znalezienie sposobu, żeby sprowadzićgo z powrotem.Patrzyli, jak policjanci wsiadają do radiowozów i kolejno odjeżdżają w stronęterminalu. Półciężarówki wyłączyły reflektory i pojechały za nimi, pogrążając teren w ciemności,poza jednym, szerokim pasem światła padającym przez otwarte drzwi hangaru, w którymzniknął mechanik w ogrodniczkach.Po minucie także i to światło zgasło.- Dlaczego po prostu nie oddamy chipa? - zapytał Stephen, przypatrując się ciemnościna zewnątrz.- Bo to go nie ocali - Julia zmieniła pozycję na fotelu, tak że teraz siedziała dokładniena wprost niego, z jedną nogą podkuloną pod siebie.- Ten chip jest dowodem na coś.Chciałabym wiedzieć, na co dokładnie.Ale założę się, że nie jest im potrzebny, żeby moglisfinalizować swój plan.Pragną dostać chip tylko dlatego, że nie chcą, aby ten dowód wpadł wniepowołane ręce.Widzieliśmy to, widzieliśmy ich, przynajmniej niektórych.Jesteśmy dlanich problemem, podobnie jak chip.Chcą się pozbyć i nas, i jego.Sądzą, że uda im sięwykorzystać Allena, żeby dostać wszystko razem - nas troje i chipa.- A więc wszyscy jesteśmy już martwi.- Głęboki, opanowany głos Stephena nadał tejdeklaracji takie brzmienie, jakby to już się stało faktem.- Nie - odparła.Chciała podeprzeć się jakimś mocnym argumentem, ale jedyne, comogła powiedzieć, to: - Właśnie że.nie.Usta wykrzywiły mu się w gorzkim uśmiechu:- Pewnie masz już jakiś inny plan?- Słuchaj, przecież zabrali też rękawicę - powiedziała.- Jest w samolocie, musi tambyć.To znaczy, że możemy ją namierzyć.- I co potem?- Pojedziemy po Allena - tym razem w jej głosie zabrzmiało pełne przekonanie.Stephen spojrzał przez przednią szybę na ciemne lotnisko.Zamknął oczy.Jego ustaporuszyły się w cichej modlitwie.Julia pomyślała, że wpadł w rodzaj transu i że pozostanie wnim jakiś czas, jednak po chwili znowu na nią spojrzał.Na jego twarzy wciąż malowała sięgłęboka troska, ale w jego oczach ponownie zagościł względny spokój.- No to zabierzmy się do tego - powiedział, uruchamiając silnik furgonetki i wrzucającbieg.*- On tutaj przyjeżdża? - Litt skierował podwójne szkła swoich okularówprzeciwsłonecznych na Gregora.Jego wysokie czoło zmarszczyło się, kiedy podniósł to, comożna byłoby nazwać brwiami, gdyby nie wypadły wiele lat temu.- Powinien być tu jutro - potwierdził Gregor.- Ale.dlaczego? - Powiedział, że ci, na których polował, zranili go.- Zranili jego? Jak?- Nie powiedział.Stali w jednym z byłych hangarów bazy, który podobnie jak pozostałe zostałzmieniony w klimatyzowany magazyn.Wewnątrz gotowego blaszanego hangaru zostałwzniesiony zupełnie nowy budynek i zardzewiała skorupa przykrywała teraz czystą,betonową konstrukcję.Powietrze było wypełnione nieustającym niskim buczeniemklimatyzatorów.Podnoszone drzwi, wbudowane w drzwi do hangaru, zagrzechotały przyotwieraniu i do środka wsunął się wózek widłowy wiozący paletę z pudłami.Na każdym byłyetykietki z kodem, nazwą i adresem szpitala lub laboratorium klinicznego oraz mnóstwonaklejek oznaczających zagrożenie biologiczne.Litt patrzył, jak operator wózka położyłpaletę i wycofał pojazd na zewnątrz.Do palety podszedł mężczyzna i zaczął rozcinaćprzezroczystą plastikową folię, którą były owinięte pudła.Litt odezwał się, nie spuszczając wzroku z robotnika:- Dlaczego tutaj, Gregor? Nie zapraszamy tu nikogo.- Miałem powiedzieć Atroposowi  nie"? Jeśli martwisz się o dyskrecję, Karl, tomożesz być spokojny.Dla niego najważniejsza jest jego reputacja, a ta jest nieskazitelna.Onnie ujawnia celów ani klientów, a co dopiero ich spraw.Ochrona tego miejsca była zawszemoim priorytetem.Wiesz, że podchodzę do tego poważnie.Nigdy bym się nie zgodził na jegoprzyjazd tutaj, gdybym sądził, że to może nam jakoś zaszkodzić.Litt wciąż nie wyglądał na przekonanego.Gregor ciągnął:- Ludzie i tak tutaj bywają: dostawcy, robotnicy.Musimy niektórym zaufać, mającnadzieję, że żaden nie zrobi tego, co Despesorio.Atropos jest bardziej godny zaufania niż oniwszyscy, daję ci słowo.Nie mógł powiedzieć Karlowi, że to właśnie on, Gregor, pierwszy zaproponował, żebyAtropos przywiózł do nich Allena Parkera.Parker nie miał dla Gregora żadnego znaczenia,ale miałby zmarnować taką okazję, żeby poznać słynnego Atroposa?Powstrzymał się, żeby się nie uśmiechnąć.Sprytnie namówił Atroposa, żeby odpłacićParkerowi w straszliwy sposób za szkody, które tamten wyrządził.Przekonał Atroposa, żetaka rekompensata korzystnie wpłynie na poprawę jego stanu i nastroju.Gregor zastanawiał się, jakie rany mógł odnieść Atropos - sądząc po głosie, wydawałosię, że wszystko jest z nim w porządku, ale było oczywiste, że czuł do swoich celów głębokąnienawiść.Zresztą rana się nie liczyła.Najważniejsze, że Gregor miał się spotkać ze swoim idolem.Przypomniał sobie, jak kiedyś Karl z ciekawości obejrzał jego sypialnię i zobaczyłwizerunki zabójców, takich jak Richard  Iceman" Kuklinski i Joseph Testa, oraz brutalnychdespotów, jak Dżyngis-chan czy Stalin; dotknął repliki karabinu, za pomocą którego zabitoprezydenta Kennedy'ego; przejrzał jego biblioteczkę wypełnioną pozycjami z serii  Jakzabijać" oraz biografiami szpiegów i tytanów wojny.Karl przezwał go  fanem śmierci" iGregor się obraził.Po prostu doceniał zręczność konieczną, by odbierać życie innym i niezostać za to ukaranym.Ale przecież miał nadzieję, że Atropos zgodzi się pozować z nim do zdjęcia.Może tojednak czyniło go jego fanem.Litt przerwał tok myślenia Gregora.- Atropos ma jeden z celów?- Wygląda na to, że doktora Parkera.- %7ływego?- Na razie.Litt obserwował, jak robotnik zdejmuje z wierzchu pudło i zanosi je na ladę.Kobietasiedząca przed monitorem komputera zeskanowała kod kreskowy i zapatrzyła się winformacje, które wyskoczyły jej na ekranie.Przebiegła palcami po klawiaturze, porządkującinformacje na monitorze.Robotnik pomaszerował z powrotem do sterty.- Jak myślisz, czego on od nas chce?- Powiedzieliśmy mu nieco na temat stanu Despesorio, żeby był przygotowany -odważył się przyznać Gregor.- Wie mniej więcej, czym się zajmujemy.Pracownik zaczął ściągać kolejne pudło.Litt uniósł dłoń i strzelił palcami.Odgłos byłtaki, jakby kość uderzyła o kość.Mężczyzna podniósł wzrok.Litt przywołał go gestem.Pracownik zbliżył się z pudłem.Postawił je u stóp Litta i otworzył za pomocą noża dokartonu.Litt przykucnął, zajrzał do środka i wyjął przezroczysty plastikowy woreczek.Wewnątrz była karta z trzema plamkami brązowawej krwi.Na karcie podane byłydane osoby, od której krew została pobrana: niemowlę płci męskiej imieniem Joseph.Nazwisko matki, adres i numer ubezpieczenia społecznego.Litt skinął głową.- Z każdym rokiem te karty Guthriego stają się coraz bardziej ujednolicone -powiedział.- Jeszcze kilka lat i nie tylko każdy stan, ale każdy kraj będzie używał tych samychkart.- To bardzo ułatwi nam pracę.- Wsunął kartę z powrotem do pudełka pomiędzy setki innych, po czym skinął głową na robotnika, który dzwignął pudło i zaniósł je kobieciesiedzącej przy ladzie.Litt wstał, rozprostował plecy i spojrzał na Gregora:- A więc jeszcze jedna próba terenowa?- Na to wygląda.- Skoro go zaprosiłeś, to czyń honory domu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •  
    w
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wywoz-sciekow.keep.pl
  •