[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7ładnych szpanerskich wozów, sygnetów z brylantami.Mieszkali w norze. Musieli trochę wydać.Odzyskaliście tylko dziewięćset tysięcy.Dziewięćset tysięcy dolarów stanowiło pokazną sumę, ale Marczenko i Parsonszłupili dwanaście skarbców.Czytając artykuły u Stana, Pollard zrobiła obliczenia.Szuflady przy stanowiskach obsługi w najlepszym razie zawierały kilka tysięcy dolarów,ale ze skarbca można było zgarnąć dwieście, trzysta tysięcy, czasami nawet więcej.Zakładając, że Marczenko i Parsons wynieśli z każdego skarbca trzysta tysięcy, dawało tołącznie trzy miliony sześćset dolarów, czyli brakowało dwa i pół miliona.Nie zdziwiło toszczególnie Pollard, gdyż raz złapała złodzieja, który potrafił w jedną noc przepuścić nastriptizerki i tancerki w klubach dwadzieścia tysięcy, a jeden gang z South Central ponapadzie latał do Las Vegas, gdzie urządzał orgie za dwieście tysięcy dolarów zwynajętymi odrzutowcami, kokainą i pokerem.Pollard sądziła, że Marczenko i Parsonspo prostu roztrwonili resztę forsy.Sanders skończyła pączka. Nie roztrwonili.Ukryli gdzieś.Te dziewięćset, które odzyskaliśmy, to byłniesamowity widok.Parsons zrobił sobie z nich materac.Pewnie podniecało go, że śpi napieniądzach. Ile w sumie ukradli? Szesnaście milionów dwieście, od tego trzeba odliczyć te dziewięćset, któreodzyskaliśmy.Pollard zagwizdała. Jezu Chryste, to kupa forsy.Co oni z nią zrobili?Sanders patrzyła na pozostałe pączki, ale w końcu zamknęła pudełko. Nie znalezliśmy żadnych dowodów zakupów, wpłat, przelewów, darowizn, nieznalezliśmy niczego, żadnych kwitów.Prowadzili skromny tryb życia.Sprawdziliśmy ichrozmowy telefoniczne w ciągu całego ostatniego roku, przyjrzeliśmy się każdemu, dokogo dzwonili nic.Przycisnęliśmy tę staruszkę, matkę Marczenki, co za wredne babskota Ukrainka.Leeds był pewny, że wiedziała, co się święci, ale w końcu musieliśmyodpuścić.Nie stać jej było nawet na lekarstwa.Nie mamy pojęcia, co zrobili z forsą.Prawdopodobnie leży sobie w jakiejś przechowalni. I daliście za wygraną? Oczywiście.Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy.Zadaniem zespołu było łapanie przestępców rabujących banki.Po schwytaniusprawcy konkretnego napadu starano się odzyskać skradzione pieniądze, ale w końcutrzeba było skupić się na tych pięćdziesięciu czy sześćdziesięciu bandytach, którzy nadalnapadali na banki.Pollard wiedziała, że zadanie odzyskania brakujących pieniędzypowierzano firmom ubezpieczeniowym, chyba że pojawiały się nowe dowody, wskazującena jakiegoś przebywającego na wolności wspólnika. Może jednak komenda nie zamknęła tej sprawy? spytała Pollard. Nieee, współpracowaliśmy ściśle z wydziałem specjalnych napadów rabun-kowych i razem z nimi trafiliśmy na mur nie do przebicia.Ta sprawa jest zamknięta.Jedynie banki mogły zlecić jakieś wspólne dochodzenie.Nie wiem, ale mogę sprawdzić,jeśli chcesz. Będę ci wdzięczna.Pollard rozważała poznane fakty.Jeśli Sanders twierdziła, że sprawa jestzamknięta, to na pewno tak było, ale syn Holmana mówił żonie, że pracuje nad tąsprawą.Niewykluczone więc, że policja wpadła na trop brakujących milionów. Słuchaj, mogłabyś wydobyć dla mnie z komendy głównej kopie akt tej sprawy? Nie wiem.Może. Chciałabym zobaczyć listę świadków.Waszą też.Może trzeba będzie przepytaćtych ludzi.Sanders wahała się.Nagle wstała, żeby upewnić się, że biuro jest puste.Spojrzałana zegarek. Leeds mnie ukatrupi.Muszę lecieć. To co z tą listą? Tylko postaraj się, żeby Leeds o tym nie wiedział.Dobierze się do mnie jak nic. Przecież mnie znasz. Przefaksuję ci to jutro.Pollard wyszła z budynku w towarzystwie koleżanki i sama wróciła do samochodu.Była pierwsza czterdzieści pięć.Matka na pewno próbowała zagonić chłopców, żebyposprzątali swój pokój.Pollard nie spieszyło się do domu.Miała pomysł, jak uzyskaćodpowiedzi na interesujące ją pytania, ale do tego potrzebna jej była pomoc Holmana.Znalazła numer jego komórki zapisany na kopercie i wybrała go.18Po spotkaniu z Pollard Holman wrócił do samochodu i zadzwonił do Perry'ego,żeby powiadomić go, co dzieje się z jego rzęchem. Dwóch facetów przyprowadzi twój samochód.Postawią go na zapleczu. Zaraz, zaraz.Pozwalasz jakimś frajerom prowadzić mój samochód? Skąd ciprzyszedł do głowy taki głupi pomysł? Mam nowy wóz, Perry.Sam nie dam rady go odwiezć. Lepiej, żeby ten gnojek nie zaliczył mandatu, bo każę go zapłacić tobie. Mam telefon komórkowy.Podam ci numer. Po co? %7łebym mógł w razie czego zadzwonić, że twoi pieprzeni kolesie zwinęlimi wóz?Holman podał mu numer i rozłączył się.Perry był męczący.Holman obszedł Westwood, szukając knajpy, gdzie mógłby coś zjeść.Większośćmijanych restauracji wymagała odpowiedniego stroju, a Holman od spotkania z Pollardbył przeczulony na punkcie swojego wyglądu.Chociaż rano starannie wyprasowałubranie, zdawał sobie sprawę, że rzeczy, które nosi, są tandetne.Kupił je jeszcze wwięzieniu w sklepach z używaną odzieżą, za zarobione w czasie odsiadki pieniądze.Jużod jakichś dziesięciu lat były niemodne.Zatrzymał się przed sklepem z markowymiubraniami i patrzył na wychodzących klientów objuczonych wielkimi torbami firmo-wymi.Mógłby sobie sprawić nowe dżinsy i kilka koszul, ale zle by się czuł, wydającpieniądze Chee na ciuchy, więc wyperswadował to sobie.Przecznicę dalej za dziewięćdolarów kupił na ulicznym stoisku okulary przeciwsłoneczne Ray-Ban Wayfarer.Było muw nich do twarzy.Dopiero dwie przecznice dalej uzmysłowił sobie, że nosił okulary wtakim stylu, kiedy napadał na banki.Znalazł restaurację Burger King naprzeciw głównej bramy uniwersytetustanowego, zamówił whoppera z frytkami i usiadł przy stoliku.Wyjął instrukcję obsługiswojego telefonu, ustawił pocztę głosową i zaczął wprowadzać do pamięci telefonu nu-mery, które nosił w portfelu zapisane na kartce.Nagle rozległ się dzwięk dzwonka.Holman z początku myślał, że wcisnął nieodpowiedni klawisz, ale zorientował się, że ktośdo niego dzwoni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]