[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zuzanno.Wiedziałaś, co robić.Wszystko widziałaś.- Ale Zwięty Graal to tylko mit, legenda - poNie rozumiem.wiedział Rohan powoli, próbując oswoić się z tą myśRohan przyciągnął ją do siebie i objął ramionami.lą, przystosować ją jakoś do swoich poprzednich wy- Ja też tego nie rozumiem - powiedziała.- Po obrażeń.- To nie może być prawda.prostu nagle wszystko stało się jasne.Wzdrygnęła się.- Ależ, owszem, jest.To dlatego Tibolt pozwolił mi- Trudno to wytłumaczyć, ale ja po prostu zobaczy wypić tylko kilka kropel.Obawiał się, że jeśli wypijęłam to wszystko i już wiedziałam, że przeżyjemy.Nie więcej, to ja uzyskam moc, nie on.- Odsunęła się odmiałam najmniejszych wątpliwości.Rohana i wstała.- Musimy się pośpieszyć i odebrać- Wiem, co czujesz, Phillipie - powiedział Ro mu Graala.Wiecie, że wykorzystałby go bez skrupuhan.- Wszyscy odczuwamy niepokój, kiedy zetknie łów.my się z czymś, czego nie da się logicznie wytłuma Rohan wstał powoli, otrzepał spodnie z kurzu,czyć, dotknąć ani zrozumieć.bardziej po to, by dać sobie czas do namysłu, niżOdchyliła się i pocałowała jego brudny policzek.z troski o swój wygląd.- Tak - powiedział w końcu.- Nie możemy tu siedzieć w nieskończoność.Musi - Musimy go odnalezć.my odnalezć Tibolta.Nie bardzo mam na to ochotę, - Lecz najpierw powinniśmy wrócić do gospodyale trudno.Musimy odebrać mu kielich.On nie mo trochę się umyć.że go zatrzymać.Zuzanna potrząsnęła głową, niemal podskakując- Zostawił nas w tym lochu na pewną śmierć.z niecierpliwości.- Nie, kogo obchodzi, że jesteśmyPrzykro mi, lecz tak wygląda prawda - powiedział brudni? Chcę odnalezć Tibolta.On może uciec.NiePhillip.możemy pozwolić, by zabrał ze sobą Graala.380 381pieczarze, przestraszonych i bezradnych.Tylko że- Przykro mi z powodu Tibolta, Rohanie.ZostaZuzanna wcale nie była przestraszona.wił nas na pewną śmierć, a potem Zuzanna zaczęłaWeszli w głąb stajni.- Wszystkie przegrody sąwidzieć rzeczy, których my nie byliśmy w stanie dozajęte - powiedział Phillip, rozejrzawszy się szybko.strzec i uratowała nas.Lecz Tibolt nie ma powodu- Jedna ze starych klaczy właśnie ugryzła mnie w rawyjeżdżać z Dunkeld przed świtem.Chodzmy sięmię, a potem uśmiechnęła się do mnie.Ciekawe, czyprzebrać.Potem go znajdziemy.jest tu gdzieś owies, żebym mógł ją nakarmić.ChybaPo dwudziestu minutach spotkali się znowu przysię zakochałem.drzwiach gospody, umywszy się z grubsza w misce- Niczego się tutaj nie dowiemy - westchnął Roletniej wody.han.- Jeżeli jeden z tych koni należy do Tibolta, toGdzie byli Tibolt i Theodore Micah?nie umiem go rozpoznać.W mieście muszą być jeszczeinne gospody, lecz jest tu tylko jedna główna ulica.Może po prostu przejdziemy wzdłuż niej.Jeżeli Tiboltjeszcze jest w mieście, musi być w jakiejś gospodzie.ROZDZI AA 3 3Zaczekali jeszcze chwilę, aż Phillip nakarmiowsem starą klacz, która ugryzła go, a potemTuż po trzeciej nad ranem doszli do stajni w Dunuśmiechnęła się do niego.Usłyszeli, jak mówi do niej:keld.- Przyślę po ciebie, moja słodka.Twoim przeznaczeBył to rozsypujący się stary budynek ze ścianaminiem jest należeć do mnie.Rohan mówi, że powiniez plecionki zarzuconej tynkiem, w którym nadal unonem wziąć sobie żonę.Aby oswoić się z tym pomyssił się słodki zapach uprzęży, oleju lnianego i końłem, chyba powinienem zacząć od klaczy.Ciekawe,skiego nawozu.Konie zarżały cichutko, gdy weszli doczy żona też najpierw gryzie, a potem się uśmiecha? -środka.Niewiele widzieli, mimo iż drzwi stajni zostaOdwrócił się do nich.- Do licha, na chwilę zapowili szeroko otwarte.mniałem.Zwięty Graal.On naprawdę istnieje i posia- Mam nadzieję, że właściel nie zjawi się tu zarazda moc, której człowiek nie jest w stanie zrozumieć.ze strzelbą - powiedział Phillip spokojnie.SpojrzałW porządku, chodzmy po niego.na Zuzannę z zadumą i dodał: - Lecz nawet jeśli sięW dziesięć minut pózniej stali już przed gospodązjawi, ona tylko machnie ręką i natychmiast staniemyU Opata, ostatnim budynkiem przy ulicy Katedralsię niewidzialni.Albo też biedny człowiek z uśmienej.Budowla stała nieco w głębi, odsunięta od ulicy,chem zaoferuje nam swoje usługi.Nie podoba mi siębardzo stara, wysoka na trzy piętra i zupełnie ciemto wszystko, Zuzanno.Aż ciarki chodzą mi po plecach.na, poza.- Mnie także, Phillipie - powiedziała Zuzanna.- O Boże, spójrzcie - szepnęła Zuzanna.- Zwia- Poradzimy sobie z tym - stwierdził Rohan statło.W oknie na trzecim piętrze.Tam, w rogu.nowczo.- Chodzcie tutaj i zachowujcie się cicho.Philip zerknął na pistolet, który właśnie wyjąłGdy tylko odwrócił się od nich, przypomniał muz kieszeni.się sen matki, ten, w którym widziała ich w jakiejś383382brzuch i padnę na kolana.Przysięgnij, że tu zostaRohan zaklął, po czym powiedział cicho: - Toniesz.muszą być oni.Nie ma innej możliwości.Mój bratTo było trudne.Widział, że ma ochotę protestojest łajdakiem, nawet więcej niż łajdakiem.Opuściłwać, gdyż bardzo chciała wejść do pokoju i stanąćby miasto w mgnieniu oka, gdyby przypuszczał, żetwarzą w twarz z Tiboltem i Micahem.Od początkumogliśmy uciec.To wszystko jest takie trudne.Leczbyła w to wmieszana, wcześniej nawet niż on.Jednakmusimy przez to przejść.Musimy odzyskać puchar.spojrzenie Rohana mówiło jasno, że tym razem nieUświadomił sobie, że nazywanie pucharu tym,ustąpi.Wreszcie poddała się i skinęła głową: - Dobczym w rzeczywistości jest, to znaczy Zwiętym Gra-rze, zostanę tutaj, lecz tylko dlatego, że pokój jestalem, przychodzi mu z trudnością.To było zbyt fanprawdopodobnie zbyt mały, byśmy mieli pchać siętastyczne, zdumiewające i nie z tego świata.Zgadzałtam we trójkę.się z Phillipem: niełatwo było w to uwierzyć, nawet- Właśnie to miałem na myśli - powiedział Rojeżeli widziało się dowody na własne oczy.han.- Stań pod ścianą.- Spojrzał na Phillipa, któryFrontowe drzwi budynku były starannie zamknięuśmiechał się ponuro.te, podobnie jak drzwi gospody, w której się zatrzyPodał świecę Zuzannie i skinął głową.Phillip demali.Znalezli jednak uchylone okno, prowadzące dolikatnie nacisnął klamkę.Ci głupcy nawet nie zamkkuchni, starszej niż oni we trójkę razem wzięci.Pachnęli drzwi na klucz, tak bardzo pewni byli swego bezniało tu zjełczałym tłuszczem, świeżą marchewkąpieczeństwa.Wprawiło to Rohana w taki gniew, żei skwaśniałym piwem.- Nie możemy ryzykować, żez trudem powstrzymał się, by nie krzyknąć.Drzwi niena coś wpadniemy i obudzimy właściciela.byłyby otwarte, gdyby spodziewali się jakichś kłopoRohan chrząknął i zaczął po omacku szukać świetów.Choć trudno mu było się z tym pogodzić, prawcy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]