[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.MuszÄ™ ciÄ™ nie­stety zamknąć na klucz, ale czegóż siÄ™ nie robi, byochronić czÅ‚owieka, w którym pÅ‚ynie ta sama krew.- Jasne, przekonaliÅ›my siÄ™ o tym na przykÅ‚adziePiotra - odezwaÅ‚a siÄ™ Raija.MusiaÅ‚a to powiedzieć.- Piotr nie jest moim synem - rzekÅ‚ z naciskiemWalentin.Wciąż zachowywaÅ‚ spokój, wciąż siÄ™ uÅ›miechaÅ‚, alejeden policzek zaczÄ…Å‚ mu zdradziecko drgać.- No to chodzmy - rzekÅ‚ Wasilij.- Nie mam chy­ba prawa spytać, co zamierzasz teraz zrobić?- Nie mylisz siÄ™ - odparÅ‚ Walentin.- Nie możeszspytać, a w każdym razie nie otrzymasz odpowiedzi.Ale lepiej dla ciebie, żebyÅ› znalazÅ‚ siÄ™ bezpiecznyw kajucie sternika, zanim cokolwiek zacznie siÄ™ dziać.WiÄ™cej nic nie powiedziaÅ‚.Raija czuÅ‚a, jak ogarnia jÄ… lodowaty strach, któryz żoÅ‚Ä…dka rozlewaÅ‚ siÄ™ na caÅ‚e ciaÅ‚o.ZrobiÅ‚o jej siÄ™zimno, jak gdyby znalazÅ‚a siÄ™ na dworze w zimowydzieÅ„, a północny wiatr przeszywaÅ‚ jÄ… na wskroÅ›.Ni­gdy chyba bardziej nie zmarzÅ‚a.- Dobrze wiem, gdzie jest moje miejsce - zapewniÅ‚ beztrosko Wasilij.WyglÄ…daÅ‚ tak, jakby nie miaÅ‚ żad­nych zmartwieÅ„, niespiesznie ruszajÄ…c do drzwi.-Przypuszczam, że ktoÅ› mnie tam odprowadzi.Nie ty?Walentin nawet nie drgnÄ…Å‚, nie odpowiedziaÅ‚ sÅ‚o­wem ani gestem.- Nie rób jej krzywdy! - poprosiÅ‚ Wasilij.- ZewzglÄ™du na niÄ… i ze wzglÄ™du na siebie samego.Jesz­cze nie tak dawno temu Jewgienij Byków byÅ‚ nie­okrzesanym gburem.Ma wprawdzie jedno ramiÄ™mniej, ale sÄ…dzÄ™, że nadal gdzieÅ› w gÅ‚Ä™bi jego duszydrzemie zabijaka.JeÅ›li wyrzÄ…dzisz krzywdÄ™ Raiji,z pewnoÅ›ciÄ… siÄ™ zemÅ›ci.Walentin nawet siÄ™ nie skrzywiÅ‚, choć nie miaÅ‚ zwy­czaju przyjmować niczyich rad i pouczeÅ„.PotrafiÅ‚ukryć ogarniajÄ…cy go gniew, tym wiÄ™kszy, iż podejrze­waÅ‚, że Wasilij i Raija sÄ… kochankami.Dla niego sÅ‚o­wo  miÅ‚ość" miaÅ‚o tylko jedno znaczenie, kojarzyÅ‚omu siÄ™ wyÅ‚Ä…cznie z fizycznym pożądaniem.UważaÅ‚, że kobieta to tylko ciaÅ‚o, dziÄ™ki któremumógÅ‚ zaspokoić swoje żądze.Teraz też nie ukrywaÅ‚swoich zamiarów wobec żony wÅ‚aÅ›ciciela statku.Ku swemu zaskoczeniu Raija nagle dostrzegÅ‚a, żeteraz twarz Walentina siÄ™ zmieniÅ‚a.Na jego policz­kach wykwitÅ‚y rumieÅ„ce, a niebieskozielone oczy lÅ›ni­Å‚y dziwnym blaskiem.Czyżby tak wpÅ‚ynęła na niegoostatnia rozmowa ze zbuntowanymi marynarzami?Z pewnoÅ›ciÄ… to nie jej bliskość tak na niego dziaÅ‚aÅ‚a.- Boisz siÄ™ mnie? - spytaÅ‚ wyzywajÄ…co, kiedy zo­stali sami.Nie odpowiedziaÅ‚a.Ona również znaÅ‚a sztukÄ™ mil­czenia, choć nie potrafiÅ‚a tak jak on sprawić, by jejtwarz kÅ‚amaÅ‚a, by z oczu nie daÅ‚o siÄ™ nic wyczytać. - A może Wasilij tak bardzo ciÄ™ pocieszyÅ‚, że na­braÅ‚aÅ› odwagi?- Wasilij i ja nie rozmawialiÅ›my o sytuacji na statku.- OczywiÅ›cie, że nie! - wykrzyknÄ…Å‚, wymachujÄ…crÄ™kami.- RozmawialiÅ›cie o bardziej wzniosÅ‚ych spra­wach, co? Takich, na których ty siÄ™ znasz, a on uda­je, że rozumie.Taka wymiana myÅ›li to pewnie miÅ‚aodmiana od mojego towarzystwa, co? Ja nie mam gÅ‚o­wy do takich rzeczy.Jestem tylko prostakiem, któryuprowadziÅ‚ dwa statki.- Nie jesteÅ› prostakiem - zaprzeczyÅ‚a Raija, stara­jÄ…c siÄ™ zachować spokój.ByÅ‚a w stanie siÄ™ opanować, dopóki mówiÅ‚a to, conaprawdÄ™ myÅ›li, dopóki nie musiaÅ‚a kÅ‚amać.Uniesione brwi Å›wiadczyÅ‚y o zdumieniu Walen-tina.Najwyrazniej spodziewaÅ‚ siÄ™ usÅ‚yszeć od niejinne sÅ‚owa.Wciąż jednak nie przestawaÅ‚ jej prowo­kować.-Jakim kochankiem jest mój kuzyn Wasilij? - do­pytywaÅ‚ siÄ™ uparcie.- Nie mam pojÄ™cia - odparÅ‚a, nie uciekajÄ…c spoj­rzeniem.Nie wiedziaÅ‚a, co Walentin chce osiÄ…gnąć.Może stara siÄ™ przyÅ‚apać jÄ… na kÅ‚amstwie?Jak dobrze, że na jego pytania mogÅ‚a szczerze od­powiadać.- ZaÅ‚ożę siÄ™, że w swym dÅ‚ugim życiu poÅ›cielowe­go jezdzca nauczyÅ‚ siÄ™ sztuczek, które sÄ… w stanie za­skoczyć nawet tak wymagajÄ…cÄ… damÄ™ jak ty!Raija westchnęła.- Pewnie jest tak, jak myÅ›lisz.Nie potrafiÄ™ nic naten temat powiedzieć.Jestem szczęśliwÄ… żonÄ… i odkiedy poznaÅ‚am Jewgienija, nie spotkaÅ‚am mężczy- zny, który by mnie pociÄ…gaÅ‚.Po prostu nie ma dru­giego takiego czÅ‚owieka jak on.- Nie, trudno jest znalezć w okolicy drugiego jed­norÄ™kiego.- Możesz sobie myÅ›leć, co chcesz - rzekÅ‚a Raija zre­zygnowana.- Wielu kobietom wystarcza jeden męż­czyzna, choć tobie z pewnoÅ›ciÄ… trudno to zrozumieć.Jestem bardzo szczęśliwa z Jewgienijem.Daje miwszystko, czego pragnÄ™.Również w miÅ‚oÅ›ci.PowiedziaÅ‚a to wprost, tak żeby Walentin nie miaÅ‚wÄ…tpliwoÅ›ci.Nieważne, że rozmawia z nim o swoichosobistych sprawach, choć wÅ‚aÅ›ciwie nic mu do tego.- A wiÄ™c kuzyn Wasilij w ogóle ciÄ™ nie pociÄ…ga, ma­Å‚a kobietko? NaprawdÄ™ nigdy nie sprawiÅ‚, że krew za­częła ci szybciej krążyć?- Nie - odparÅ‚a Raija, ale gÅ‚os lekko jej przy tymzadrżaÅ‚.W gÅ‚Ä™bi duszy musiaÅ‚a przyznać, że WasilijmiaÅ‚ w sobie wiele cech, których szukaÅ‚a u-mężczy­zny.Gdyby nie byÅ‚a żonÄ… Jewgienija, gdyby chciaÅ‚asiÄ™ zwiÄ…zać z kimÅ›, przy kim mogÅ‚aby zostać sobÄ…i czuć siÄ™ bezpiecznie, wybraÅ‚aby wÅ‚aÅ›nie jego.Walentin potrafiÅ‚ wyÅ‚owić owo drżenie gÅ‚osu.Beztrudu odgadÅ‚, że Raija zawahaÅ‚a siÄ™, zanim odpowie­dziaÅ‚a.DosÅ‚yszaÅ‚ niepewność, z której ledwie samazdawaÅ‚a sobie sprawÄ™.I wyciÄ…gnÄ…Å‚ wÅ‚asne wnioski.RozeÅ›miaÅ‚ siÄ™.Zadowolony rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ gÅ‚oÅ›no.- Nie jesteÅ› caÅ‚kiem niewinna, co, Bykowa? Kobietyto niewierne istoty! Nie znam żadnej zamężnej niewia­sty, która nie miaÅ‚aby ochoty zdradzić swego męża, o ilenikt by siÄ™ o tym nie dowiedziaÅ‚.A ty bynajmniej nie jesteÅ› wyjÄ…tkiem, choć już prawie uwierzyÅ‚em, że jesteÅ›ideaÅ‚em.GdybyÅ› byÅ‚a taka niedostÄ™pna, jak poczÄ…tko­wo sÄ…dziÅ‚em, warto by byÅ‚o spróbować ciÄ™ zdobyć.Alety jesteÅ› jak wszystkie - westchnÄ…Å‚.- JesteÅ› caÅ‚kiem zwy­czajna.Nawet nie wiesz, jak mnie rozczarowaÅ‚aÅ›"!Raija przeÅ‚knęła.ZachciaÅ‚o jej siÄ™ pić.Teraz chÄ™t­nie siÄ™gnęłaby nawet po gorzkÄ… i palÄ…cÄ… wódkÄ™.W gardle caÅ‚kiem jej zaschÅ‚o.- Czego siÄ™ po mnie spodziewaÅ‚aÅ›? - spytaÅ‚ i pochy­liÅ‚ ku niej, jakby w przypÅ‚ywie zaufania.- Oczekiwa­Å‚aÅ›, że okażę siÄ™ taki jak Wasilij? MyÅ›lÄ™, że byÅ‚bymlepszym kochankiem.DaÅ‚bym ci wiÄ™cej.O wiele wiÄ™­cej.- RozeÅ›miaÅ‚ siÄ™.- Może jeszcze bÄ™dziesz miaÅ‚aokazjÄ™ siÄ™ o tym przekonać.Może.- mrugnÄ…Å‚ poro­zumiewawczo.- Ale teraz muszÄ™ ciÄ™ zostawić samÄ….Pewnie ciÄ™ zawiodÅ‚em, ale nie ma innej rady.- Czy musisz zamykać mnie na klucz? - spytaÅ‚a,starajÄ…c siÄ™ przybrać żaÅ‚osny, bÅ‚agalny ton.WÅ‚aÅ›ciwienie musiaÅ‚a udawać, naprawdÄ™ siÄ™ baÅ‚a.- Zapewne nie wyrzÄ…dziÅ‚abyÅ› wielkich szkód napokÅ‚adzie - uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ - ale prowokujesz mojÄ…zaÅ‚ogÄ™ do myÅ›lenia o innych sprawach niż te, dla któ­rych tu jest.A na to nie mogÄ™ pozwolić, poza tymi ty nie byÅ‚abyÅ› bezpieczna.WyglÄ…da na to, że opróczmnie i mojego kuzyna jest jeszcze kiÅ‚ku innych męż­czyzn, którym na twój widok przychodzÄ… do gÅ‚owybrzydkie i grzeszne myÅ›li, moja droga [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •