[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tuż obok mojej posiadłości.jazdy opinał jej figurę w sposób, który bardzo mu sieodpowiadał.Howard zaśmiał się z zakłopotaniem.Na końcu drogi zatrzymała sie, żeby na niego zaczekać.- Pomyślałem, że może gdzieś tu cię napotkam.Zapytała chłodno:Widzisz, odwożę dzieci do szkoły.-I jak? - Ty? - Wynter niewiele teraz wiedział o Howar�dzie, ale nigdy by go nie posądzał o takie zajęcie.- Bardzo dobrze - odrzekł.W oknie powozu widać było przyklejone do szybyNie myślał o jej umiejętnościach jezdzieckich i sądzac podwie młode, drobne buzie, zaś Howard kiwał głowąjej ponurym wyrazie twarzy, Charlotta wiedziała o tym.z energią, zdolną przekonać największego sceptyka.-Dla mnie jazda konna jest największą przyjemnością- Tak, tak, uczą się w Buriton w Hampshire.- Do�jakiej można zażywać w ubraniu- powiedział.strzegł towarzyszkę Wyntera i zawołał gorąco - CoTym razem obrzuciła go spojrzeniem, pod którym każdyza szczęście, Charlolto!wrażliwy człowiek spaliłby sie ze wstydu.205- A może poprawniej byłoby powiedzieć, że w butach-- Rozesm.al się na widok jej gniewu i skręcił.do Londynu.Ruszyia za nim i po chwili jechałs juz Charlotte? Nazwał ją Charlottą? Nie panną Dal-Howard nie zwracał na niego najmniejszej uwagi.rumpłe, ani ostatecznie  lady Charlottą"?Miał wzrok skupiony wyłącznie na Charlotcie- Milordzie.- Głos kobiety był równie zimny, jaki dziewczynkach, które otworzyły okno i grzecznie,gorące było powitanie Howarda, co jednak nie wy�nieśmiało witały się Z obcą panią.warło na nim żadnego wrażenia.- To są moje córki, lady Mary i lady Emily.- Nie widziałem cię tyle lat - powiedział.Wynter zrozumiał, że Howard uwielbiał swoje-Dziewięć, milordzie.dzieci i, co więcej, spoglądał na Charlotte z tym sa�Howard miał jedwabny żabot, przewiązanymym rodzajem uwielbienia.Wynter nie wiedział, copod wykrochmalonym kołnierzykiem koszuli, je�łączyło jego guwernantkę, ba, jego przyszłą żonę,dwabną kamizelkę, czarny żakiet i takież spodniez tym żałosnym hazardzistą.Wiedział tylko, że wcaleoraz idealnie błyszczące buty.Jak na podróż było todość formalne ubranie.mu się to nie podoba.Tymczasem Charlottą łagodnym głosem zaczęłaHoward zlustrował Charlotte w sposób dyskretny,rozmawiać z dziewczynkami.Sprawiła, że poczuły sięale zupełnie nie na miejscu.swobodnie, ale Wynter zauważył, że uśmiech na jej~ Zwietnie wyglądasz.twarzy by! drżący, a oczy zwilgotniały.- Bo świetnie się czuje.- Masz czarujące dzieci - Wynter zwrócił sięRozmawiali na odległość, bo Charlottą nie podje�do Howarda.chała bliżej.Chociaż Wynter nie zawsze znal się- Są podobne do mnie, prawda?na zasadach grzeczności, to nie sądził, by zachowa�Wynter miał wielką ochotę na to odpowiedzieć,nie dziewczyny należało do uprzejmych.ale nauki Charlotty nie poszły na marne.A może do�Czemu postanowiła być niemiła dla lorda Howar�da?strzegł ból pod maską beztroski?-Twoje córki są znużone.Potrzebny im odpoczy�Howard zawahał się, jakby nie wiedział, co po�nek.Zabierz je do nas do domu, żeby się odświeżyły.cząć dalej, jednak w tym momencie z wnętrza powo�W lej chwili moje dzieci mają lekcje.Ucieszą sięzu dobiegło wyrazne pytanie jednego z dzieci;z nieprzewidzianej przerwy.- Tato, czy już jesteśmy blisko?- Miło z twojej strony, Ruskin.Howard uśmiechnął się, jeśli Wynter się nie mylił,naprawdę czule.Wynter nie czul przyjemności; wcale nie chciałznów zapraszać Howarda do Austinpark Manor.- Jeszcze nie, kochanie, ale niedługo dojedziemy.- No dobrze.Jedzcie już.- Odwracając się z powrotem do okna powozu, zapy�- Tak, tato, proszę.Muszę odpocząć - odezwałatał: - Charlotto, czy chcesz poznać moje dzieci?się mniejsza dziewczynka.Nie miała więcej niż sześćJej wrogość nigdy nic mogła dotyczyć dzieci.Pod�lat.prowadziła bliżej konia.Howard skrzywił się.- Z przyjemnością, milordzie.- Wrócicie niedługo do domu? - zwrócił się- Z ogromną przyjemnością - mruknął Wynter.do Charlotty.206207 - Nie - rzucił Wynier.On zaś.zamiast wyrzucić ją ze swojego domu,Charlotia nie zaprzeczyła, nie obrzuciła go teżpragnął wziąć ją w ramiona i ukoić.I chciał zgnieśćmiażdżącym spojrzeniem- Zamiast tego skinęła gło�tego łajdaka Howarda.wą na znak zgody j pożegnała się z dziećmi.Czyżby kochała tego mężczyznę?Howard był zaskoczony.Jego spojrzenie wędro�Jechali, nie odzywając się do siebie.Przed nimiwało od Wyntcra do Charlotty i z powrotem do Wyn-rozciągały się włości Wyntera, rozległe łąki z nielicz�tera.Kiedy Wynter łypnął na niego groznie, z Ho�nymi drzewami, przecięte potokiem.warda uszło powietrze jak z przekłutego balonu.Nie, powtarzał sobie Wynter.Nie, nie mogłaby ko�Wynter uspokoił się dopiero wówczas, gdy drogachać kogoś takiego jak Howard.To przecież cymbał,zakręciła i oboje zniknęli z poła widzenia Howarda.mięczak, na dodatek żonaty! Charlotta natomiast by�Dobrze rozpoznał w Charloteie napięcie, które nieła damą, kapłanką strzegącą ołtarza przyzwoitości.miało nic wspólnego z niechęcią, natomiast wszystkoNie spuszczając dziewczyny z oczu, popędził Me�z nieudanym flirtem.ada w stronę pagórka, na którym rósł samotny dąb.Ogarnął go gniew.Zapragnął zmusić ją do udzie�Na szczycie zatrzymał się i zsiadł z konia.Charlottalenia wyjaśnień, przyznania się do.do czegoś.%7łepatrzyła na niego niewidzącym spojrzeniem.Przy�była nauczycielką Howarda i dała mu się całować.wiązał Meada i wierzchowca Charlotty do sąsiednichAJe nie, Howard był przecież starszy od Charlotty,gałęzi i wyciągnął ku niej ramiona, by pomóc jeja Charlotta powiedziała, że nie widziała go od dzie�zsiąść.więciu lat.Może skłamała albo pomyliła się w obli�Wykonała polecenie, zsuwając się prosto w jegoczeniach.Może natknęła się na Howarda w jakimśobjęcia jak każda uległa kobieta.wielkim domu i ten zmusił ja.do pocałunku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •