[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jedna z kobiet miała krótką, rudą czuprynę, połyskującąjakmiedz, oraz drobną twarz o ostrych, lisich rysach.A choć oczybyły przysłonięte słonecznymi okularami, Bailey doskonale wiedziała, że są ciemnozielone.Druga miała włosy czarne jak heban, ukryte pod szerokimsłomkowym kapeluszem, którego rondo zdobiły drobne, czerwone kwiatki.Gdyby go zdjęła, nie skrępowane niczym włosy opadłyby gęstą falującą kaskadci aż do pasa.Stanowiły doskonałeuzupełnienie przepięknej twarzy o bladokremowej cerze i niewiarygodnie błękitnych oczach.Patrząc na nie, Bailey poczuła miłość, która brała się z.po-ZAGINIONA GWIAZDA * 71czucia silnej więzi oraz.wspólnoty.Głosy ich brzmiały w jejuszach jak muzyka -jak odległa piosenka, z której udało jej sięwychwycić jedynie luzne fragmenty.Mam ochotę na zimne piwo.Cokolwiek, byle zimne.Jak myślisz, kiedy ona wreszcie skończy?Do końca życia.Na przyszły rok do Paryża.Zdecydowanie.Trzeba ją trzymać z daleka od tych skał.No i od tych lizusów.Kategorycznie.Na myśl o tym, że o niej mówki, uśmiechnęła się łagodnie.Obchodziła je tak bardzo, że wciąż o niej rozmawiały.Pojedziez nimi do Paryża.Teraz jednak natknęła się na bardzo ciekawąformację i miała nadzieję, że znajdzie coś godnego uwagi, coś,co będzie mogła zabrać ze sobą i przestudiować, a potem przerobić na coś ładnego dla przyjaciółek.Trzeba mieć do tego cierpliwość i dobre oko.Podzieli sięz.przyjaciółkami tym, co uda jej się dzisiaj znalezć.A potem, nagle, niebieskie kamienie dosłownie posypały jejsię na rękę.Trzy absolutnie doskonałe, niebieskie diamenty,o niebywałej wręcz, wielkości i połysku.Patrzyła na nie z przyjemnością raczej niż.z zaskoczeniem, obracając je w ręku.I wtedyciało jej wypełniła dziwna moc i siła.Burza nadciągała szybko i nieuchronnie, zasłaniając prażące słońce.Czarne cienie zaległy nad ziemią.Teraz czuła już tylkopanikę i gwałtowną potrzebę pospiechu.Szybko, szybko.Kamieńdla każdej z nich, zanim będzie za pózno.Zanim ciemność roze-drze błyskawica.Było już jednak za pózno.Błyskawica boleśnie ją trafiła,kłując jak ostry nóż, a ona biegła, biegła na oślep przed siebie.72 * ZAGINIONA GWIAZDAByła sama i pełna przerażenia, wokół niej zamykały się ściany,a błyskawice goniły ją, parząc swym oddechem.Obudziła się, ciężko łapiąc oddech, i natychmiast się poderwała.Co też zrobiła najlepszego! O Boże, jak mogła to zrobić!Zaczęła się kołysać, z rękoma przyciśniętymi do ust, czekając,aż minie pierwszy wstrząs.W pokoju panowała cisza.Nie było grzmotów ani błyskawic, |nie zagrażała jej burza.W kącie, w smudze światła padającegood stojącej lampy, Cade drzemał w fotelu.Na kolanach miałotwartą książkę.Na jego widok od razu się uspokoiła.Drzemał wśród papierów, rozsypanych wokół wyciągniętych nóg, które skrzyżowałw kostkach.Obok, na stoliku, stał kubek po kawie.Nawet śpiący sprawiał wrażenie mocnego, solidnego mężczyzny.Jednak jej nie zostawił.Stłumiła chęć, by podkrasć siębliżej, wspiąć mu się na kolana i spokojnie zasnąć w jego objęciach.Cade pociągał ją, wzbudzał w niej takie burzliwe uczucia.I nie miało to żadnego znaczenia, że znała go niecałą dobę.W końcu samą siebie znała niewiele dłużej.Odrzuciła włosy i spojrzała na zegarek.Była trzecia nadranem.Bailey przeciągnęła się, a potem podparłszy rękamigłowę, zapatrzyła się na Cade'a.Doskonale pamiętała ten wieczór - w jej pamięci nie było żadnych luk i przeskoków.Z zażenowaniem i zdumieniem przypomniała sobie, że się rzuciła naniego.Miał rację, że ją powstrzymał, zanim wszystko wymknęło imsię spod kontroli.Wiedziała, że miał rację.Mimo to żałowała, że nie wziął jej wtedy tutaj, na podłodze,nim miała czas pomyśleć o tym co dobre, a co złe i o wszystkichtego konsekwencjach.ZAGINIONA GWIAZDA * 73Część pustki, którą w sobie odczuwała, wkrótce się zapełni.Wtedy jej potrzeby zostaną zaspokojone.Opadła z westchnieniem na plecy i zapatrzyła się w sufit:Cade miał rację, że ją powstrzymał, powtórzyła w duchu.Musiała sobie wszystko przemyśleć.Zamknęła oczy, nie żeby szukać snu, lecz by przywołaćpamięć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]