[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mogła, widziała ciemnąstertę przedmiotów, niewyrazną masę.ale nie potrafiła rozróżnićposzczególnych składników, plecaków, skrzynki z narzędziami, butówtrekkingowych, plastikowego kanistra.Ale namacała go stopą, wiedziała,gdzie jest.Musiała tylko przepełznąć kawałek i wyciągnąć ręce.żeby goznalezć.Potem wystarczyło odkręcić zakrętkę, podnieść kanister do ust,odchylić głowę do tyłu.Jeden mały łyczek  kto ją za to potępi? Gdyby,powiedzmy, Eric teraz się obudził i błagał o wodę, Amy chętnie dałaby musię napić, nawet gdyby sama nie była spragniona.I z pewnością inni czulibyto samo, potraktowaliby ją równie wspaniałomyślnie.154 Mogła ich teraz obudzić, poprosić o pozwolenie, a oni powiedzieliby:  Tak,oczywiście".Ale dlaczego miałaby zakłócać im wypoczynek, kiedywszyscy spali tak głęboko? Przesunęła się trochę bliżej, wciążwytężając wzrok, żeby dostrzec kanister, ostrożnie, żeby nie narobićhałasu.Oczywiście Amy nie zamierzała kraść wody  nie, nawet łyczka.Bo tobyłaby kradzież, prawda? Mieli mało wody i  pomimo planów Jeffa  memogli liczyć, że zdobędą więcej.Więc gdyby wypiła łyczek teraz, kiedywszyscy śpią, nawet najmniejszy, najbardziej mikroskopijny, zostałoby o tylemniej wody do podziału dla wszystkich.Amy obejrzała wiele filmówprzygodowych  o katastrofach samolotów, rozbitkach na bezludnejwyspie, kosmonautach uwięzionych na obcych planetach  i pamiętała, żezawsze znalazł się ktoś, kto zagarniał jak najwięcej dla siebie, przeklinając,z dzikim wzrokiem, kto walczył o ostatnią rację, kto połykał haustami, kiedyinni sączyli po kropelce, i nie zamierzała zostać taką osobą.Samolubną,myślącą tylko o własnych potrzebach.Każde z nich wypiło swój przydziałwody przed snem, przekazując kanister z ręki do ręki, i tyle wystarczyło,zgodzili się, że tyle musi wystarczyć do rana.Skoro inni mogli zaczekać,dlaczego ona nie mogła?Przysunęła się trochę bliżej.Chciała tylko zobaczyć kanister, może godotknąć, zważyć w ręku, dodać sobie otuchy jego ciężarem.Co w tymzłego? Zwłaszcza jeśli to jej pomoże znowu zasnąć.Rzecz w tym, że właściwie nie wyrazili zgody, prawda? Nie omawialitego ani nie głosowali.Jeff po prostu podjął decyzję, którą im narzucił, a onibyli tak zmęczeni, że tylko spuścili głowy i ustąpili.Gdyby Amy miaławięcej energii albo mniej się bała, mogłaby zabrać głos, zażądać większejporcji tu i teraz.A pozostali mogli dołączyć swoje glosy.Nie, właściwie nie było żadnej zgody.A co się stanie rano? Znowu puszczą dookoła kanister, Prawda?Wszyscy wypiją przydziałowy łyk.Ale skoro Amy155 teraz była spragniona, dlaczego nie mogła zażądać swojej porcji paręgodzin wcześniej niż inni? To nie kradzież ani zabieranie, to jakby zaliczkana poczet pensji.Rano, kiedy podadzą jej kanister, ona po prostu pokręcigłową i wyjaśni, że w nocy poczuła pragnienie  okropne pragnienie więc już zużyła swój poranny przydział.Przesunęła się jeszcze trochę do przodu i już go widziała.rozróżniałajego kształt wśród wielkiego stosu spiętrzonego pod tylną ścianą namiotu.Musiała tylko wychylić się do przodu na czworakach, wyciągnąć rękę,złapać kanister za uchwyt.Siedziała i wahała się przez długą chwilę.Wmyślach wciąż dyskutowała, nawet chciała już zrezygnować z tego pomysłu,mówiła sobie, że powinna zaczekać do rana jak wszyscy, że zachowuje sięjak dziecko, a potem nagle  podczas gdy snuła te myśli  jej ciałoprzysunęło się do kanistra, ręka sięgnęła po niego, podniosła, odkręciłakorek.Teraz działała w pośpiechu, jakby ktoś mógł zawołać i jąpowstrzymać.Podniosła kanister do ust, wzięła swój mały łyczek, ale to niewystarczyło, wcale nie wystarczyło, więc dzwignęła kanister wyżej, wlałasobie wodę do gardła: długi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •