[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Armia Holkara jak jeden mążuznała go skwapliwie prawowitym władcą.Zemindarzy 23 zaś bez widocznej odrazy słuchalizięcia i następcy ostatniego z Raghuidów.Pewnego ranka Korkoran tak odezwał się do bramina Sugriwy, którego uczynił swoimpierwszym ministrem: No cóż, nie wystarczy być królem.Królowanie musi nadto czemuś służyć.Przeciekrólowie nie po to są na ziemi, ażeby zajadać śniadania, obiady i kolacje oraz przyjemniespędzać czas.Co na to powiesz, Sugriwo? Wasza Dostojność odparł Sugriwa Brahma i Wisznu inny mieli zamysł, kiedystwarzali królów. Lecz po pierwsze, czyżbyś był zdania, że godność królewska wywodzi się w prostej liniiod tych dwu wszechpotężnych bóstw? Jest to wysoce prawdopodobne, Wasza Dostojność odparł bramin. Skoro bowiemBrahma stworzył wszystkie istoty, a więc lwy, szakale, ropuchy, małpy, krokodyle, moskity,żmije, boa dusiciele, dwugarbne wielbłądy, czarną zarazę i cholerę, czemuż miałby na tejliście pominąć królów? Wydaje mi się, Sugriwo, że nie darzysz nadmiernym szacunkiem tej szlachetnej isławnej części rodzaju ludzkiego. Czyż Wasza Dostojność nie kazał roi obiecać, że będę mówił prawdę? odparł braminwznosząc ramiona w kształt pucharu. Racja, Cóż łatwiejszego jak kłamstwo, jeżeli Wasza Dostojność tego sobie życzy. Ależ skąd, to nie jest konieczne.Przyznasz jednak, mam nadzieję, iż nie wszyscykrólowie są tak niemili i szkodliwi jak czarna zaraza i cholera.Na przykład Holkar.W tym momencie Sugriwa zaczął się śmiać po cichutku, na sposób hinduski, ukazując dwarzędy białych zębów. Ejże, cóż możesz mu zarzucić? Czy nie pochodził ze szlachetnego rodu? Sita zapewniamnie, że był w prostej linii potomkiem Ramy, syna Dasaraty, najbardziej nieulękłego z ludzi. Zapewne. Czyż nie był dzielny? O tak, jak pierwszy lepszy żołnierz. Czyż nie był hojny? Tak, wobec pochlebców.Lecz połowa narodu mogłaby paść głodową śmiercią podbramami zamku, on zaś nie uczyniłby nic dla tych nieboraków, tylko by im powiedział:,,Niech Brahma opatrzy!"23Zemindar indyjski namiestnik prowincji.82 Lecz musisz przyznać, że przynajmniej był sprawiedliwy. Ależ tak, wówczas gdy przywłaszczenie cudzego mienia nie dawało mu żadnychkorzyści.Ja, który to mówię, sam widziałem, jak ścinał głowy dla samej tylko przyjemnościoraz po to, by łatwiej strawić obiad. Były to zapewne głowy łotrów, którzy jak najbardziej zasłużyli na tę karę. Być może, o ile nie byli to ludzie, co nie spodobali mu się z twarzy.A może WaszaDostojność ma ochotę poznać Holkara na wylot? Jaki skarb zostawił Waszej Dostojności,kiedy umierał? Osiemdziesiąt milionów rupii, nie licząc klejnotów i drogich kamieni. I szczerze mówiąc, czy jesteś zdania, Wasza Dostojność, że szanujący się król powinienbyć tak bogaty? Pewnie był oszczędny? rzekł Korkoran. Oszczędny? podjął Sugriwa z goryczą. Ależ go znasz, Wasza Dostojność! W ciąguczterdziestu lat przetracał miliardy rupii po to tylko, aby zaspokoić najgłupsze zachcianki,jakie wyznawcy Brahmy mogą przyjść do głowy.Wznosił pałace tuzinami: pałac letni, pałaczimowy, pałac na każdą porę roku.Odwracał biegi rzek, ażeby urządzić fontanny w swymparku.Kupował najpiękniejsze diamenty Indii i zdobił nimi rękojeści swych szabli, a miałtych szabli setki.Z pięciu części świata sprowadzał sobie niewolników.%7ływił tysiącebłaznów i pieczeniarzy, ale kazał wbijać na pal każdego, kto próbował powiedzieć muprawdę. Lecz skąd w końcu brał pieniądze? Skąd się dało, a ściślej mówiąc z kieszeni biednych ludzi.Nadto od czasu do czasu kazałściąć głowę jednego z zemindarów i zagarniał jego dziedzictwo.Zresztą jedynie te właśnieczyny cieszyły się popularnością.Lud bowiem nienawidzi zemindarów bardziej niż śmierci iw karze, jakiej doznawali, upatrywał zemstę za swą niedolę. Niepodobna! zawołał Korkoran. Więc ten białobrody Holkar o spojrzeniu łagodnym ibudzącym szacunek, ten książę, którego miałem za cnotliwego patriarchę, godnego następcęRamy i Dasaraty, byłby zbrodniarzem! I komu tu ufać, wielki Boże? Nikomu odparł bramin z powagą na stu ludzi bowiem nie znajdzie się jeden, którynie byłby zdolny do zbrodni, kiedy obejmie władzę absolutną.Władcy nie dochodzą do tegow pierwszym dniu panowania ani nawet w drugim czy trzecim, lecz niepostrzeżenieześlizgują się z pochyłości.Znasz, Wasza Dostojność, historię sławnego Aurengzeba? Słyszałem, być może, mów jednak. Otóż Aurengzeb był czwartym synem Wielkiego Mogoła, panującego w Delhi.Jako żejego pobożność, cnotliwość i rozum były niezłomne, ojciec za życia jeszcze dał mu udział wrządach i zawczasu mianował swoim następcą.Od tej chwili pobożność Aurengzeba roztopiłasię jak ołów w płomieniach, cnota pordzewiała jak żelazo w wodzie, rozum zaś umknąłniczym gazela przed pogonią myśliwych.Po pierwsze zamknął w więzieniu ojca, po czymkazał pościnać głowy braciom i powbijać na pal ich przyjaciół i stronników.A jako że ojciec,choć uwięziony, wciąż jeszcze był mu przeszkodą, kazał go otruć.I niech Wasza Dostojnośćnie spodziewa się, że Brahma czy Wisznu kiedykolwiek porazili go piorunem lubprzynajmniej sprzeciwili się jego zamysłom! Brahma i Wisznu, którzy zapewne w innymświecie czekali na niego, obsypali go skarbami, zwycięstwami i wszelkiego rodzajupomyślnością.Zmarł w wieku lat osiemdziesięciu ośmiu, otoczony czcią niemal boską.I żebychoć raz w życiu miał rozstrój żołądka! Do kroćset! zawołał Korkoran
[ Pobierz całość w formacie PDF ]