[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Proponuję, by znalazł pan kogoś swojegopokroju, by go szantażować.Nie pozwolę panu zmusić mojegobratanka, by się ożenił tylko po to, żeby pan mógł go wykorzystywać.Na wspomnienie Stainesa Leila rozejrzała się po sali.Zamiastbratanka dostrzegła Dunstana zbliżającego się do nich z zaciętątwarzą.Miała ochotę roześmiać się, bo niemal natychmiast poczuła odlorda Johna zapach strachu.Arystokrata bojazliwie puścił jej łokieć.Dunstan znalazł się przed nimi, zanim lord zdążył się wycofać.Ives splótł dłonie za plecami, ale jego mina nie wróżyła nic dobrego.- Jej wysokość chciałaby z panią porozmawiać - powiedziałbeznamiętnie.Nie odrywał wzroku od lorda Johna, nawet gdy mówił do Leili.- Skoro tak, na pewno życzyła sobie, by i pan był obecny przytej rozmowie - odparła Leila.- Czyją walkę chce pan stoczyćnajpierw, swoją czy jej?Dunstan podał jej ramię.- Kobiety z rodziny Malcolmów przerażają mnie o wiele bardziejniż ten karaluch.- Odwrócił się do Leili.- Spotkamy się innym razem.Pańska siostra czeka na balkonie.276RSDunstan przykrył dłoń Leili swoją i odprowadził ją do pokoju, wktórym znajdowała się ciotka.Idąc, przyciągali uwagę gości, którzy zaczynali szeptać międzysobą.Leila jednak nie obawiała się niczego.Wiedziała, że w razieniebezpieczeństwa Dunstan ją obroni.- Jesteś niezwykłym człowiekiem, Dunstanie Ives.Nie jestemtak odważna i wytrzymała jak ty, ale postaram się przyswoić sobie tecechy.Na pewno przydadzą się naszej córce.Powiedziawszy to, Leila weszła do pokoju przywitać ciotkę.Dunstan poczuł się dumny, słysząc jej słowa.Celia twierdziła, że jestzimny, a matka kazała mu uczyć się pokory.Lady Leila najwyrazniej chciała się do niego upodobnić.Nie byłto chyba najlepszy pomysł.Dunstan postanowił, że nie będzie siędłużej zastanawiał nad tym, co powiedziała.Zamiast tego wsłuchał sięw rozmowę kobiet.- Narażasz siebie i wszystkich wokół tym śledztwem, Leilo -skarciła siostrzenicę Stella.- Zabierz tego Ivesa i jego chłopców nawieś, gdzie jest ich miejsce, i pozwól nam odnalezć mordercę.- Lord John trzyma Stainesa w szachu.Wyraznie to czułam, gdyz nim rozmawiałam - upierała się Leila.- Nie mogę teraz wyjechać.Są tu wszyscy znajomi Celii.Ktoś z nich mógł ją zabić, a teraz możeskrzywdzić Stainesa.- Bzdury.Twój bratanek bawi się w najlepsze.Nic mu nie grozi.Wracaj na wieś.- Dopóki nie oczyścimy nazwiska Dunstana, nigdzie nie wyjadę.277RSDunstan co prawda podziwiał determinację Leili, ale nie chciał,by posuwała się za daleko w jego obronie.Złapał ją delikatnie załokieć i próbował wyprowadzić z pokoju.Nie do końca rozumiał mocMalcolmów, ale nie ufał ich opanowaniu.Czasem czarownice samenie wiedziały, jakiej siły mogły użyć, i zdarzało się, że żałowałyczegoś, co zrobiły pod wpływem impulsu.Nie zamierzał pozwolić, byktokolwiek ucierpiał z jego powodu.- Obiecałaś mi taniec, nic więcej - powiedział. Ja i moi braciazajmiemy się śledztwem, nie narażając nikogo na niebezpieczeństwo.- Twoi bracia! - Leila odwróciła się na pięcie.-Znajdz ichnatychmiast.Muszą pilnować Wickhama i lorda Johna.Dunstan jęknął.Księżna wyglądała, jakby miała zaraz zacząćgryzć.Jeszcze chwila i zamieni wszystkich w kury.- Wasza wysokość, ja się tym zajmę - pospieszył uspokoićksiężnę.- Teraz ja opiekuję się lady Staines.Dunstan odniósł wrażenie, że księżna spojrzała na niego zaprobatą, gdy wyprowadzał Leilę z pokoju.Niestety uwieszona najego ramieniu uparciucha miała inne zdanie.- Ty się mną nie opiekujesz - syknęła.- Ewentualnie opiekujemysię sobą nawzajem.Potrafię sobie radzić z ciotką o wiele lepiej niż ty.- Mylisz się.Zaraz byście się pokłóciły jak dwa koguty o to, ktojest panem w kurniku.Wez przykład z Ninian i pozwól księżnejuwierzyć, że to ona jest górą.Leila popatrzyła na niego niezadowolona.- Bardzo wnikliwa uwaga jak na człowieka, który rozmawia zroślinami.278RS- Rośliny przynajmniej nie pyskują.O, jest Joseph.A gdzie sąWickham i lord John?Leila stanęła.Dunstan zrobił to samo.Cierpliwie czekał ipatrzył, jak Leila rozgląda się dookoła.Podejrzewał, że bada unoszącesię w powietrzu wonie.Gdy to sobie uświadomił, poczuł na plecachgęsią skórkę.- Wickham i lord John jeszcze nie wyszli.Są pewnie w którymśz bocznych pokoi i coś szykują.Nie rozumiem.- Rozmawiałem z lady Mary - wtrącił Dunstan.-Ona i jej bratnie będą więcej plotkować.Dunstan obojętnym gestem włożył rękę do kieszeni i rozejrzałsię w poszukiwaniu braci.- Rozmawiałeś z lady Mary? - Leila z łatwością wyobraziłasobie tę scenę.- Co zrobiłeś, zagroziłeś, że ją wytarzasz w smole ipierzu?- Po prostu przypomniałem jej, że jak na razie nie żądam od niejzwrotu pieniędzy, które była winna Celii.- Jakich pieniędzy? - spytała zdziwiona Leila.Szybko jednakzrozumiała dzięki zapachowi satysfakcji, który emanował odDunstana.- Wcale nie wiedziałeś, że ona ma jakiś dług!Zaryzykowałeś!- Oni wszyscy lubią hazard.- Dunstan wzruszył ramionami.- ACelia zawsze oszukiwała.Ja tylko wyciągnąłem słuszny wniosek.Zanim Leila zdążyła odpowiedzieć, nadszedł Joseph, ciągnąc zasobą przerażonego Stainesa.279RS- Powiedz im to, co mnie - polecił Joseph, potrząsającwicehrabiego za ramię.- Ja.To znaczy Wickham - wyjąkał Staines.- I lord John.Mająświadka.Dunstana zaczęła ogarniać panika.Skrzyżował ramiona na piersii wbił wzrok w roztrzęsionego młodzieńca.Staines spojrzał błagalnie na Leilę.- Ja tylko chciałem, żebyś wyszła za mąż, bo wtedyodzyskałbym majątek - wymamrotał.- A Henry Wickham to dobryczłowiek.Byłby dla ciebie o wiele lepszym mężem niż ten morderca.- Wickham to obrzydliwa ropucha.Można dostać pryszczy,oddychając tym samym powietrzem co on - warknęła Leila.- A jeślity ożenisz się z siostrą lorda Johna, zobaczysz, jaka to czarownica.Wicehrabia zbladł, ale wyrwał ramię z żelaznego uściskuJosepha i wyprostował się dumnie.- Ja przynajmniej nie zadaję się z mordercami, Wickhamwreszcie znalazł świadka zabójstwa Celii.On i lord John mają się znim spotkać w gospodzie w Baden dziś rano.Chcą, żeby Dunstanskończył na szubienicy.Dunstan z trudem trzymał ręce przy sobie.Najchętniejwydusiłby prawdę z chłopaka siłą.- Jeśli to kolejny z twoich żartów, Staines, to ty zawiśniesz znajwyższej wieży w mieście.- Ja nie żartuję - przeraził się wicehrabia.Rozejrzał się wposzukiwaniu przyjaciół, a gdy przekonał się, że nikt go niepodsłuchuje, dodał: - Mam jechać z nimi.Wickham twierdzi, że pana280RSbrat jest tam sędzią, i nie zgodzi się, by pana aresztować.Ja mam byćświadkiem i wrócić tutaj, żeby sprowadzić sędziego z Londynu.Mimo że orkiestra grała głośno, Dunstan wyraznie usłyszał trąbyanielskie wzywające na sąd ostateczny.- Zastanów się, co robisz, Staines, zanim Wickham cię niewykorzysta do swoich celów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]