[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mogła powstrzymać się od łez: w ogóle już nad sobą nie panowała.Wydawało sięjej, że stoi gdzieś z boku i patrzy na siebie ze wstydem i rozdrażnieniem, gdy tchórzliwiebłagała Jane o życie.- Zabierz mnie do domu! - skamlała.- Och, Jane, Jane.ja już dłużej tego niewytrzymam! Boję się.boję.Ta jej część, która patrzyła z boku, pokręciła głową, ostro zaprzeczając: To nie maznaczenia.To nie ma najmniejszego znaczenia, czy się boisz, czy nie.Sama do tegowszystkiego doprowadziłaś i już nic nie możesz zrobić, aby to powstrzymać.Lecz jej głos jęczał dalej: - Proszę, Jane, nie pozwól mi umrzeć.nie tutaj! Jest takstraszliwie gorąco.134SRWyraz twarzy Jane stał się jeszcze smutniejszy, jak gdyby ona także słuchała jakiegośwewnętrznego głosu.- Nie powinnam cię tu była przywozić - powiedziała.- Ale.ja niechciałam być sama.kiedy mnie znajdą.Nie miałam zamiaru nikogo skrzywdzić.nigdy.janie wiedziałam.- Jej głos przeszedł w słabe westchnienie rozpaczy.- Pomóż mi - wyszeptała Blanche.- Musisz! - Usiłowała wyciągnąć rękę, ale taodmówiła jej posłuszeństwa.Musi sprawić, aby Jane zrozumiała.Musi, zanim będzie zapózno.- Jane, posłuchaj mnie.- Ja nie chciałam.- mruczała Jane.- Idz i sprowadz pomoc - błagała Blanche.- Jane, proszę, zrób to.Jane nawet się nie poruszyła, patrzyła na nią, lecz w jej twarzy nie było śladu niczegopoza własną udręką.- Jane, musisz to zrobić! Gdyby nie ty.Nie! Ukryta dotąd część jej jestestwa wynurzyła się nagle na powierzchnię, krzycząc zwściekłością: Nie, nie możesz dłużej kłamać! Już nie.Musisz powiedzieć prawdę.Tylko to materaz znaczenie.Musisz!.I wtedy poczuła się tak, jakby obie jej części się połączyły.Już się nie bała, aspoglądając w górę na Jane, czuła tylko przytłaczające współczucie i żal.- Jane.Jane, posłuchaj mnie - powiedziała.- Musisz mnie wysłuchać.Lecz twarz Jane wydawała się dziwnie znikać z pola widzenia.W jednej chwilirysowała się ostro na tle niespokojnej czerwieni parzącego słońca, a w następnej nikła, stającsię pozbawionym konturów mglistym zarysem.Ale czy tak naprawdę w ogóle się tamznajdowała? Możliwe, że było to tylko jakieś histeryczne złudzenie - końcowe stadiummaligny.Jednak to nie miało znaczenia.Liczyło się tylko to, aby starczyło jej czasu, bypowiedzieć prawdę - choćby i w sennych majakach, jeśli tak było trzeba.- Muszę ci powiedzieć - ciągnęła.- Jane.to nie było tak, jak myślisz.tej nocy, kiedyzdarzył się wypadek.Dalej słowa popłynęły same i Blanche nie zdołałaby ich zatrzymać, nawet gdybychciała.- Tamtej nocy w drodze do domu zasnęłaś.straciłaś świadomość za kierownicą.Udało mi się zatrzymać samochód i.zamieniłam się z tobą miejscami.Gdy dotarłyśmy dobramy, obudziłam cię i zmusiłam, abyś wysiadła i ją otworzyła.Byłam już na ciebie zła i gdyzobaczyłam cię stojącą tam w blasku świateł, guzdrzącą się z tą bramą.poczułam nagle, jakwypełnia mnie straszliwa nienawiść.Jakiś głos zdawał się protestować, cichy, drżący i wystraszony.- Nie, Blanche,przestań!.- Pamiętasz, prawda? Te stare filmy przypomniały ci o tym.135SR - Nie.Ja.tak.chyba tak.Ostatnio.zdarzało się, że chyba sobie przypominałam.Zawsze mnie nienawidziłaś.wiedziałam o tym.- Tak, nienawidziłam cię.Kiedy byłam dzieckiem, musiałam wysłuchiwać bez końca,jaka jesteś zdolna, jaka sławna, jak bardzo powinnam ci za wszystko dziękować, za ubranie,które noszę, za jedzenie, które połykam.I nie mogłam znieść tego, że tatuś chciał być tylko ztobą.zawsze mnie gdzieś odsyłał.- Ja.ja nie chcę tego słuchać!- Gdy podpisywałam kontrakt ze studiem, z zemsty zamieściłam tę klauzulę.Tatuś nieżył.a ty otrzymałaś od niego całą miłość i uwagę, którą mógł obdarować nas obie.Wiedziałam, co będzie dla ciebie znaczyć życie na mojej łasce; ja żyłam na twojejwystarczająco długo.Ale wtedy.tamtej nocy.to ty stałaś w świetle, a ja byłam zakierownicą.Nie wiem dokładnie, co mi strzeliło do głowy.po prostu wcisnęłam pedałgazu.- Nie, nie! Ja.myślałam, że to mi się tylko śniło!- Samochód pędził prosto na ciebie.Obejrzałaś się i.tylko przez chwilę widziałam natwojej twarzy ten okropny wyraz.A potem zatoczyłaś się do tyłu.albo upadłaś.W każdymrazie zniknęłaś w ciemności
[ Pobierz całość w formacie PDF ]