[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ten łaj.- Już się nim zająłem - rzucił krótko Jack.- A Fiona?- Musiałem ją nieść, mimo to udało mi się sprowadzić ją do domu.Gregor nie wiedział, co powiedzieć.Odgłos kroków na schodach podpowiedział mu, że zbliża się siostra.Spojrzał na Kincaida, któregotwarz była pociemniała, a głębokie zmarszczki wokół oczu i ust mówiły same za siebie.Poczuł ukłucie wyrzutów sumienia.Był zły od samego początku tej historii ze ślubem Fiony.Był złyna Kincaida za śmierć Calluma.Zły na Fionę za to, że się poświęciła, jakby tylko ona mogłaprzyczynić się do rozwiązania problemu.Zły na Jacka za to, że nie traktował jego siostry tak jakpowinien.Ale przede wszystkim Gregor był zły na siebie.Powinien był towarzyszyć Callumowitamtej nocy.Powinien był przejrzeć plan Fiony i pokrzyżować jej szyki.Sprawić, żeby zrezygnowałaz poślubienia Kincaida.Ale nie uczynił żadnej z tych rzeczy.Jest samolubnym szubrawcem, nie potrafiącym postawić potrzebinnych ponad własnymi impulsywnymi emocjami.I tak z tego powodu, oraz przez jego wątpliwepoczucie humoru, siostra wylądowała w nocnym klubie, gdzie wszystko mogło ją spotkać.- Dziękuję ci, Jack, że zaopiekowałeś się Fioną.Jack podniósł wzrok na mówiącego.- Przecież to moja żona, Gregor.Nie jestem z tego powodu szczęśliwy, ale to nie znaczy, że będę jązaniedbywał. - Złe zrobiłem, radząc jej, żeby ci się postawiła.Ale nie przypuszczałem, że wpadnie na tak głupipomysł i.Jack podniósł rękę, uciszając mówiącego.- Następnym razem, kiedy poprosi cię o radę, nie bądz tak beztroski.Twoja siostra zasługuje na lepszetraktowanie.W foyer słychać było kroki Fiony.- Wybieramy się na konną przejażdżkę.Może do nas dołączysz? - zaproponował Gregor.Jack uniósł brwi.Nie spodziewał się takiego zaproszenia z ust któregoś z braci żony.Aż szkoda byłoje odrzucać.- Przykro mi, ale mam umówione spotkanie z księgowym.Może jutro?Gregor skinął głową.- Wspaniale.Tymczasem zorientuję się, jak przemówić Fionie do rozsądku.- Nie trudz się.Już próbowałem i.Nie skończył, bo gość opuścił pokój.Z foyer dochodził jego tubalny głos, kiedy witał się z siostrą.Jack wytężył słuch, chcąc usłyszeć odpowiedz żony, ale jej słaby głos zagłuszył świst wiatruwpadającego przez otwarte drzwi.Chwilę potem odgłos wiatru i rozmów ucichły.Fiona udała się nakonną przejażdżkę.Jack miał za sobą długą i ciężką noc, i pomyślał, że cisza biblioteki będzie dla niego najlepszympanaceum.Okazało się jednak, że nie mógł jej znieść i że aż krzyczała w jego uszach.Wstał, żeby poruszyć polanami w kominku.Potem spojrzał w okno.Na dworze mocno wiało, przezniebo przetaczały się wielkie chmury, drzewa gięły się pod naporem wichury.Przed domem stałaFiona i Gregor, do których po chwili dołączył Dougal.Wpatrywał się w żonę ubraną w zielony, jezdziecki kostium, mocno opinający jej zgrabne ciało.Kosmyki włosów, które wyrwały się spod kapelusza, powiewały na wietrze.Fiona z pochyloną głowąprzysłuchiwała się czemuś, co mó- wił do niej Gregor.Miała wyraz skupienia na twarzy, usta lekko rozchylone.Jack potarł dłonią pierś w miejscu, w którym odczuwał tępy ból.Ostatnia noc była koszmarna.Po tymjak wyniósł ją z domu lady Chester, Fiona nie chciała z nim rozmawiać, postanowiła nie spać z nim wjednym łóżku, a z rana, kiedy chciał wytłumaczyć swoje zachowanie, nie zgodziła się go wysłuchać.Ale to ona popełniła błąd, do diabła! Nie powinna była iść do tego klubu hazardowego i koniec.Skończyło się na tym, że wdali się w kłótnię, której finałem były ostre słowa i trzaskanie drzwiami.Jack oparł czoło o framugę okna, przyglądając się, jak Gregor pomaga siostrze dosiąść konia, gniadejklaczy o imieniu Ofelia, wprost wymarzonej do jazdy dla pań.Bo Ofelia, choć nieco porywcza, jeślidłużej stała w stajni, to po krótkiej przejażdżce uspokajała się i dawała się z łatwością prowadzić.Tego dnia jednak klacz była wyraznie podenerwowana i parobek musiał ją przytrzymać, żeby Fionamogła bezpiecznie jej dosiąść.Jack przyjrzał się uważniej parobkowi, zastanawiając się jak ma na imię, zdziwiony, że nie rozpoznajetwarzy chłopaka.Zapisał więc sobie w pamięci, że musi zapytać o niego Devon-sgate'a.Tymczasem Fiona wsunęła stopę w strzemię i usadowiła się wygodnie w siodle, a następnie oparłakolano o łęk.George, widząc, że siostra siedzi bezpiecznie na koniu, odwrócił się do swojegowierzchowca.Parobek zaś oddał wodze Fionie i odsunął się, żeby poprawić popręg.Potem wydarzyło się coś dziwnego, choć nie wiadomo, czy spowodował to duży wóz, przetaczającysię po ulicy, czy nagły poryw wiatru, który poderwał spódnicę Fiony.Tak czy inaczej coś naglewystraszyło Ofelię i koń najpierw nerwowo zarżał, potem rzucił gwałtownie łbem, a następnieniespodzie- wanie poderwał w górę przednie nogi.Jack z przerażeniem przyglądał się, jak jego żona, żebyutrzymać się w siodle, przywiera do szyi klaczy, upuszczając przy tym na ziemię kapelusz i bat [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •