[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Obawiam się, że łańcuszek jest przerwany.Ale medalion jest cały.Wyprostowałam się i wyciągnęłam dłoń po zgubę, ale on nie zwrócił mijej tak od razu.- Pozwoliłam sobie otworzyć medalion - powiedział cicho.- Bardzosympatyczny mężczyzna, o dużym uroku osobistym.To paninarzeczony?- Nie, mój ojciec.Mogę prosić o zwrot medalionu?- Ach, tak, to ojciec.- Wykorzystał moment, kiedy wzięłam medalion, izacisnął palce na mojej dłoni.Jego121 smagła twarz uderzała powagą i czułością, zniknął gdzieś takcharakterystyczny dla niej wyraz sardonicznej ironii.- Ach, tak, już sobieprzypominam.W takim razie to musi przedstawiać dla pani niezwykłąwartość.Może to bez sensu, ale przez chwilę nie mogłam wydobyć z siebie nawetjednego słowa.Najchętniej uciekłabym natychmiast do swojego pokoju,ale on nie puszczał mojej dłoni.- Pomyślałem sobie, że chciałaby pani wiedzieć: dziecko jest bezpieczne ibędzie zdrowe.Rany się zagoją.- Wiem o tym.Borys nam powiedział.- Ach tak.- Zachichotał cicho.- Zrobiłem to z przyjemnością.Widzi pani,Kunicki był dawniej moim przełożonym w wojsku i wtedy nie miałemmożliwości powiedzieć mu, co o nim myślę.- Zatrzyma pan chłopca u siebie?- Tak, oczywiście - odparł niedbałym tonem.- Może pracować u mnie wstajni albo w ogrodzie.- Wyciągnął rękę i musnął palcem mój policzek.-Aż tyle serca dla małego, obcego chłopca ze wsi, poddanego? Proszę mipowiedzieć, czy śpiewając pieśń, tę ostatnią, myślała pani o mnie?- Nie, skądże znowu.Nawet nie wiedziałam, że pan słucha.- Usłyszałem pan głos idąc przez ogród, tak więc przystanąłem podoknem.Dlaczego śpiewała pani po angielsku?- A dlaczego miałabym nie śpiewać w moim języku?- Cofnij czas, wezwij znowu to wszystko co wczoraj.gdyby to byłomożliwe!Nie byłam pewna, co ma na myśli ani czy mówi poważnie.Uniosłamgłowę, aby odczytać wyraz jego twarzy, musiałam przynajmniejspróbować.W tym samym momencie dostrzegłam nad jego ramieniemNatalię, która podeszła do okna.Jej twarz tworzyła w mroku122 nocy zaledwie bladą, niezbyt wyrazną plamę, ja jednak zadrżałam.- Co się stało?- Nic takiego.Muszę już iść - szepnęłam.- Dobranoc, panie hrabio.- Dobranoc.i dziękuję.Nie miałam pojęcia, za co mi dziękuje.Tej nocy długo nie mogłam zasnąć.Aóżko wydawało mi się rozpalonympiecem.Odrzuciłam kołdrę, leżałam pod cienką narzutą, nadal jednakoblewał mnie pot.Próbowałam wmówić w siebie, że to wina nadchodzącej burzy, że tylkodlatego czuję się tak dziwnie, jednak w głębi duszy wiedziałam, że tonieprawda.Ale w takim razie co mi jest? Nie można przecież zakochać się w kimś,kogo się prawie nie zna, w człowieku obcym, którego serce należy już dokogoś innego.Chyba, że zupełnie straciło się zdrowy rozsądek.A jeślijestem zbyt rozsądna na taki krok, to dlaczego drżę teraz cała, dlaczegochowam twarz w poduszkę, dlaczego chce mi się płakać i jednocześnieśmiać?Można pokochać człowieka za jego pozytywne cechy charakteru, za jegodelikatność i szlachetność - to właśnie wpajano w nas w szkole.Jednaknie tak wygląda prawda, wszystkie te nauki to jedno wielkie kłamstwo.Teraz już wiem o tym.wiedziałam od dawna.Czy w przeciwnym raziekochałybyśmy naszego papę tak gorąco?Przewróciłam się na wznak, szeroko otwartymi oczyma wpatrywałam sięw rozpaloną ciemność, która otaczała mnie ze wszystkich stron i nagleuświadomiłam sobie z przerazliwą wyrazistością, że nic w moim życiunie będzie już takie jak przedtem.%7łe wszystko się odmieniło, a sprawiłyto jego błękitne oczy, ten na pół ironiczny, na pół czuły wyraz twarzy,pięknie wykrojone, zmysłowe usta, długie opalone dłonie, których dotyk118 przyprawiał mnie za każdym razem o drżenie, ten trudny do określeniawdzięk, który zniewalał mnie kiedy tylko chciał, i wszystkie te cechy,które innym mogłyby się wydać błahe i śmieszne.9Z niespokojnego snu wyrwał mnie skrzek pawi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •