[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyśmiałem go.Co miał na myśli, mówiąc sprawiedliwość"? Jeśli masz pieniądze, mo\esz kupić wolność.A taniekoniecznie ma związek ze sprawiedliwością.Lescroix poklepał kopertę.- A pan co kupuje?Pilsett roześmiał się.- Spokój duszy.Ot co.To lepsze ni\ sprawiedliwość i wolność, zebranedo kupy.A teraz proszę powiedzieć, jak mój bratanek zniósł tę próbę.- Jakoś to prze\ył.- Nie ma go w domu.Jest mo\e tu?Lescroix pokręcił głową.- Uznał, \e przez jakiś czas nie będzie mile widziany w Hamilton.Jestprzy Route 32 West.W motelu Skyview.Myślę, \e chciałby się z panemzobaczyć.Podziękować osobiście.- Zadzwonimy do niego razem z \oną i wyskoczymy gdzieś na obiad.-Mę\czyzna dopił whisky i odstawił pustą szklankę.- Có\, ma pan cię\kąpracę.Nie zazdroszczę panu.- Mówiąc to, zmierzył Lescroix przenikliwymspojrzeniem.- Przede wszystkim nie zazdroszczę nieprzespanych nocy.Zpańskim sumieniem.Słysząc to, Lescroix zmarszczył brew, natychmiast jednak się uśmiech-nął.- Sypiam jak niemowlę.Zawsze.Mę\czyzni wymienili uścisk dłoni i podeszli do drzwi.Chwilę pózniejwuj Jerry'ego wyszedł na korytarz, ale zaraz zatrzymał się i odwrócił.- Ach, jeszcze jedno.Na pańskim miejscu posłuchałbym wiadomości - dodał zagadkowo.- Usłyszy pan coś, nad czym warto się zastanowić.Lescroix zamknął drzwi i wrócił do niewygodnego fotela i wybornejwhisky.Coś, nad czym warto się zastanowić?O szóstej wziął pilota, włączył telewizor i znalazł lokalną stację.Przezchwilę spoglądał na młodą prezenterkę i przyciśnięty do jej ust mikrofon.151- Dziś po południu, kiedy prokuratura zapytała oczyszczonego z zarzutów Geralda Pilsetta o rolę, jaką odegrał Charles Cabot w zabójstwieswej \ony, Pilsett wyjawił szokującą prawdę.To samo powtórzył pózniejreporterom.O mój Bo\e.Nie.Nie zrobił tego! Lescroix pochylił się do przodu zotwartymi ustami.Chwilę pózniej na ekranie pojawiła się twarz Jerry'ego,jego krzywy uśmiech i palce skubiące płatek ucha.- Oczywiście, \e ją zabiłem.Ju\ na wstępie powiedziałem o tym mojemu prawnikowi.Ale teraz nikt nie mo\e mi nic zrobić.Mój prawnik zapewnił, \e nie mogą sądzić mnie powtórnie.To się nazywa podwójne pociągnięcie do odpowiedzialności za to samo przestępstwo.Nie moja wina,\e wymiar sprawiedliwości nie działa wystarczająco dobrze, by skazaćmnie za pierwszym razem.Lescroix poczuł na ciele gęsią skórkę.Na ekran powróciła twarz blond prezenterki.- Sam prawnik, Paul Lescroix z Nowego Jorku, wywołał w sądziewielkie zamieszanie, sugerując, \e to biznesmen z Hamilton, Charles Cabot, zabił swą \onę, poniewa\ miał romans z inną kobietą.Jak donosi policja, kobietą tą okazała się siostra Mary Helen Henstroth, siedemdziesięciopięcioletnia zakonnica, prowadząca ośrodek dla młodzie\y w Gilroy.Cabot i jego \ona często pracowali w ośrodku jako wolontariusze i ofiarowali na placówkę tysiące dolarów.Policja obaliła te\ drugą teorię Lescroix, jakoby Cabot zamordował\onę, by przejąć kontrolę nad firmą, której przewodniczy.Mimo i\ oskar-\ony posiadał mniejszość udziałów, dokumentacja spółki ujawniła, \ePatricia Cabot i jej ojciec dobrowolnie zgodzili się przekazać Cabotowi stoprocent udziałów, gdy tylko spłaci on pięćdziesiąt tysięcy dolarów, któreojciec zamordowanej po\yczył mu pięć lat temu.Prokuratura stanowa bada, czy mo\na wnieść oskar\enie przeciwkoPaulowi Lescroix za zniesławienie i nadu\ycie postępowania sądowego.Rozwścieczony Lescroix cisnął pilota w drugi kąt pokoju.Plastik roz-padł się na dziesiątki drobnych kawałków.Zadzwonił telefon.- Panie Lescroix, dzwonię z wiadomości WPIJ.Czy mógłby pan sko-mentować doniesienia, \e świadomie oskar\ył pan niewinnego człowieka.- Nie.- Klik.Telefon zadzwonił ponownie.- Halo?152- Jestem reporterem New York Timesa".Klik.- Słucham?- Ty pieprzony krętaczu.Znajdę cię i.Klik.Lescroix wyłączył telefon z sieci, wstał i zaczął nerwowo krą\yć po po-koju.Bez paniki.To nic wielkiego.Za kilka dni nikt nie będzie o tympamiętał.To nie jego wina.Jego obowiązkiem było reprezentować klientanajlepiej, jak potrafił.Mimo tych pocieszeń Lescroix wcią\ myślał oczekającym go śledztwie, dotyczącym etyki zawodowej, o wyjaśnianiucałej sprawy klientom, kolegom z klubu golfowego, dziewczynom.Pilsett.Ten skończony głupiec.To on.Lescroix zamarł.Na ekranie telewizora pojawił się pięćdziesięcioletnimę\czyzna.Nieogolony.W pomiętej, białej koszuli.Niewidoczny pre-zenter wypytywał go o reakcję w sprawie Pilsetta.Tym wszak\e, co przy-kuło uwagę Lescroix, był napis widniejący w dole ekranu: James Pilsett,wuj uniewinnionego podejrzanego.To nie był facet, który go wynajął i który godzinę temu przyniósł dopokoju resztę honorarium.- Noo - mę\czyzna przeciągał samogłoski - Jerry zawsze sprawiałkłopoty.Nigdy nie robił tego, co powinien.Nie zasługuje na to, co się stało.Nie powinni go byli wypuszczać.Nic z tego nie rozumiem.I wcalemi się to nie podoba.Lescroix podbiegł do biurka i otworzył kopertę.W środku znalazł resztępieniędzy.Nie był to jednak czek, ale - podobnie jak przy wpłacie zaliczki -gotówka.Nie dołączono \adnej notatki ani nazwiska.Kim, do cholery, był ten facet?Lescroix włączył telefon i wybrał numer do motelu Skyview.Telefon dzwonił, i dzwonił, i dzwonił.W końcu ktoś odebrał.- Halo?- Jerry, tu Lescroix.Posłuchaj mnie.- Przykro mi - odparł głos.- W tej chwili Jerry ma związane ręce.- Kto mówi?Chwila ciszy.- Witam, panie Lescroix.- Kim pan jest, do cholery? - ryknął prawnik.Po drugiej stronie słuchawki dał się słyszeć stłumiony chichot.- Nie poznaje mnie pan? Po tak długiej rozmowie, którą odbyliśmydziś w sądzie? Jestem naprawdę rozczarowany.153Cabot! To był Charles Cabot!Jak dostał się do pokoju Jerry'ego? Tylko Lescroix wiedział, gdzieukrywa się mę\czyzna.- Zaskoczony?Chwileczkę, pomyślał Lescroix, wcale nie był jedyną osobą, którawiedziała, gdzie zatrzymał się Jerry.Przecie\ powiedział o Skyview face-towi, który podawał się za jego wuja.- Kim on był? - szepnął Lescroix.- Kim był mę\czyzna, który mi zapłacił?- Nie domyśla się pan?-Nie.Wtedy zrozumiał.Usiadł na łó\ku i zamknął oczy.- To pański teść?Bogaty biznesmen
[ Pobierz całość w formacie PDF ]