[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wzięła go do ręki i sprawdziła, czy komorajest pusta.Z okna jej sypialni było widać jeden z posągów stojących98Wiś FAZAna trawniku na tyłach domu - rzezbę świętego Jerzego, który toczy śmiertelny bój ze smokiem.Elliottprzyłożyła lunetę do oka i naprowadziła krzyż celowniczy na głowę potwora.Pociągnęła za spust.- Umiem tylko to - powiedziała i opuściła broń.Delikatnie przesunęła palcem po zarysowanej powierzchni lufy i licznych karbach wyciętych wdrewnianej kolbie.Niemal wszystkie oznaczały chwile zagrożenia, wyzwania, którym Elliott stawiłaczoło i z których wyszła zwycięsko.Jak dotąd.Odwróciła się i spojrzała na własne odbicie w lustrze toaletki: dziewczynę o starannie ułożonychwłosach i nieskazitelnie gładkiej skórze, ubraną w czerwony sweter z angory i spódnicę do kolan.Przez chwilę przyglądała się sobie.Z każdą sekundą nabierała przekonania, że widzi w lustrze całkieminną osobę, kogoś, kim wcale nie była.To uczucie stało się tak przemożne, że kiedy pokręciła w końcu głową, była niemal pewna, że postaćodbita w tafli szkła pozostanie nieruchoma, a może nawet zacznie coś mówić.- Nie znam cię - powiedziała Elliott i szybko odwróciła wzrok, jakby skrępowana spojrzeniemobcej osoby.Wstała i zdecydowanym ruchem położyła karabin na toaletce, strącając część kosmetyków napodłogę, po czymposzła po swoje stare ubrania.Kiedy tylko chłopcy weszli do domu i zobaczyli Elliott na schodach, zrozumieli, że stało się cośniedobrego.Dziewczyna nie dość że niosła karabin, to jeszcze pozbyła się kobiecych ubrań i znowuścięła krótko włosy.Elliott, na której polegali podczas długich miesięcy spędzonych pod ziemią, wkońcu do nich wróciła.- O kurde - mruknął pod nosem Will.- Wygląda na to, że mamy kłopoty.99TUNELE.SPIRALAChester chciał zapytać dziewczynę, co się stało, ale ona go uprzedziła.- Tam - powiedziała zdecydowanym głosem, wskazując na drzwi salonu.Okazało się, że wszyscy z wyjątkiem gospodarza siedzą już na krzesłach ustawionych w półkolu przedkominkiem.Will spojrzał pytająco na Drakę'a. - Czekamy na mojego ojca - wyjaśnił mężczyzna.Chwilę potem do pokoju wpadł Parry i natychmiast zaczął mówić:- Wszystkie połączenia z telefonu w gabinecie są rejestrowane.- Pomachał kartkami, któretrzymał w dłoni.-Jak się pewnie domyślacie, to zwykła linia.Nie prowadzę przez nią żadnychpoufnych rozmów, załatwiam tylko zwyczajne, codzienne sprawy, zamawiam olej do centralnegoogrzewania i tak dalej.- Włożył okulary i spojrzał na jedną z kartek.- W rejestrze znalazłem numer,który pojawił się wkrótce po waszym przybyciu.Wtedy nie zwróciłem na to szczególnej uwagi, terazjednak przejrzałem wszystko dokładnie i okazało się, że są jeszcze dwa inne połączenia z tymnumerem.Każde z nich trwało około minuty.I z żadnym nie miałem nic wspólnego.- Ale przecież do niedawna nikt z nas nie miał dostępu do gabinetu - powiedziała pani Burrows,odwracając się do Parry'ego.- Jesteś pewny, że to nie ty?- Nawet mnie tu nie było, gdy ktoś dzwonił po raz drugi i trzeci - odparł gospodarz.- Musimywięc założyć, że ktoś się tu zakradał i dzwonił potajemnie.Zgromadzeni spojrzeli po sobie z konsternacją.- Tylko dlaczego ktokolwiek z nas miałby to robić? I do kogo właściwie były te telefony? -dopytywała kobieta.- Numer jest teraz niedostępny, ale wiemy, że rozmowy odbierał ktoś w Londynie -odpowiedział jej Parry.Drakę wstał.100FAZA- Obawiam się, że wiem, kto to zrobił, ale nie chcę, żebyście mieli do niego pretensje.On nierobił tego świadomie.- Powiedziałeś  on"?! - krzyknął Will.Były renegat skinął głową.- A telefony ustały, kiedy Danforth oczyścił jego umysł.Will przestąpił niespokojnie z nogi na nogę, jakby przypuszczał, że to właśnie on był mimowolnymzdrajcą.- Więc Styksowie zaprogramowali mnie lub kogoś innego, żeby.- zaczął głośno myśleć.Drakę uciszył go machnięciem ręki.- Oglądaliśmy z Elliott nagrania z sesji oczyszczających.Przykro mi to mówić.- odwrócił się doChestera - ale to ty wymieniłeś kilka cyfr z tego numeru telefonu, a także kilka słów w języku Styksów,które Elliott była w stanie przetłumaczyć. - Co.?! Nie! Niemożliwe! - zawołał Chester, gwałtownie blednąc.- Ja?!- Tak, ty.Najprawdopodobniej Styksowie zaprogramowali ciebie tak, żebyś do nich telefonowałi donosił im, gdzie jesteśmy.Być może nieświadomie dzwoniłeś do nich jeszcze na długo przed tym,jak tu przyjechaliśmy - wyjaśniał Drakę bez cienia wyrzutu.- Więc przypuszczalnie dobrze wiedzą,gdzie nas teraz szukać.-Ale.przecież nie zrobiłbym tego! - Chester zachwiał się i cofnął o krok.Elliott podeszła do niego i wzięła go za rękę.- Nie obwiniaj się.Nie mogłeś nic na to poradzić.- Nie, to nie byłem ja - powtarzał chłopiec drżącym głosem.- Coś bym pamiętał.- Nie, nie pamiętałbyś - odparł łagodnie Drakę.Chester spojrzał na niego oczami pełnymi łez [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •