[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Para wodna, oto przyszłość.-Tak?- W środowisku inżynierów aż huczy po tym, jak Scibgard pokazałswoje nowe urządzenie tłokowe napędzane węglem!- Kto pokazał co?Curnsbick zsunął okulary na szerokie czoło i mrużąc oczy,popatrzył na wzgórza za miastem.- Wyniki pierwszych badań minerałów są fascynujące.Podejrzewam, że złoto w tych górach ma czarny kolor, chłopcze!Czarny jak. Umilkł, patrząc na schody prowadzące do domu.-Nie.to niemożliwe. Opuścił okulary i szeroko otworzył usta.-Słynny Iosiv Lestek?Aktor, owinięty kocem, z szarą twarzą pokrytą kilkudniowymsiwym zarostem, zamrugał, stojąc w progu.- Cóż, zgadza się.- Szanowny panie! Curnsbick wbiegł po schodach, rzucającmarkę jednemu z synów Buckhorma, przez co ten upuścił młotek,chwycił aktora za rękę i zaczął nią potrząsać z większą energią niżjakiekolwiek urządzenie tłokowe.-To zaszczyt pana poznać, praw-dziwy zaszczyt! Zachwycił mnie pan w roli Bayaza podczas jednego zprzedstawień, które widziałem w Adui.Szczerze zachwycił!- To bardzo miło z pana strony wyszeptał Lestek, gdy bezlitośniesympatyczny partner Majuda wprowadził go do budynku. Chociażjestem pewien, że mój najlepszy występ jest nadal przede mną.Temple zamrugał, patrząc w ślad za odchodzącymi mężczyznami.Curnsbick bardzo go zaskoczył.Ale czy cokolwiek w życiu spełnianasze oczekiwania? Ponownie wyszedł na ulicę i oddał się radosnejkontemplacji swojego budynku, po czym o mało nie upadł na twarz,gdy kolejna osoba klepnęła go w ramię.Odwrócił się w stronę Płoszki,tym razem wyraznie poirytowany.- Dostaniesz swoje pieniądze, ty pijawko.Za jego plecami stał potężny jegomość o olbrzymiej łysej głowie idrobnej twarzy.- Pani Burmistrz.chce się z tobą.zobaczyć rzekł z trudem,jakby zapomniał tekstu do swojej epizodycznej roli.Temple zaczął się zastanawiać, z jakiego powodu ktoś ważny możechcieć jego śmierci.- Na pewno chodzi o mnie? - Mężczyzna pokiwał głową.Templeprzełknął ślinę.- Powiedziała, po co mnie wzywa?- Nie mówiła.Nie pytałem.- A jeśli wolę zostać tutaj?Niewielka twarz zmarszczyła się i jeszcze bardziej zmniejszyła podwpływem umysłowego wysiłku.- Nie wspominała.o takiej możliwości.Temple szybko się rozejrzał, ale w pobliżu nie zauważył nikogo,kto mógłby mu pomóc.Zresztą wiedział, że pani Burmistrz nie da sięunikać w nieskończoność.Skoro chce się z nim zobaczyć, to w końcudopnie swego.Wzruszył ramionami, ponownie czując się bezsilny jakliść niesiony wiatrem przeznaczenia, po czym powierzył się Bogu.ZJemu tylko znanych powodów ostatnio Tempie mógł na Niego liczyć.***Burmistrz bardzo długo milczała, wpatrując się w niego znamysłem zza swojego biurka.Ludzie, którzy mają duże mniemanie o sobie, niewątpliwieuwielbiają, gdy się tak na nich patrzy, i w myślach wymieniają licznecudowne cechy, które zachwycony patrzący zapewne w nich widzi.Dla Templea to była tortura.W tym pełnym oceny spojrzeniudostrzegał własne rozczarowanie swoją osobą i wiercił się na krześle,czekając, aż ta ciężka próba dobiegnie końca.- Jestem niezwykle zaszczycony tym uprzejmym zaproszeniem,pani Burmistrz.- rzekł, nie mogąc dłużej wytrzymać -.ale co mywłaściwie tutaj robimy?Staruszek przy oknie, który jak dotąd pozostawał anonimowy,chrapliwie zachichotał.- Juvens i jego brat Bedesz debatowali nad tym pytaniem przezsiedem lat, a im dłużej to robili, tym dalej byli od odpowiedzi.Mam naimię Zacharus. Pochylił się, wyciągając dłoń o sterczącychknykciach i paznokciach naznaczonych czarnymi półksiężycamibrudu,- Tak jak ten mag? - spytał Temple, niepewnie podając mężczyznierękę.- Właśnie tak.- Starzec ścisnął jego dłoń, po czym ją odwrócił idotknął odcisku na środkowym palcu, który wciąż był wyrazniewyczuwalny, mimo że Temple od tygodni nie trzymał w ręku pióra.-Pisarz - zauważył, a kilka gołębi siedzących na parapecie jednocześniepodskoczyło i zatrzepotało skrzydłami.-Wykonywałem.wiele zawodów.- Temple zdołał wyrwać dłoń zzaskakująco silnego uścisku. Uczyłem się historii, teologii i prawaw Wielkiej Zwiątyni w Dagosce u Haddisza Kahdii.Burmistrz posłała mu ostre spojrzenie, słysząc to imię.- Znała go pani?- Dawno temu.Bardzo go podziwiałem.Zawsze wcielał w życieswoje nauki.Robił to, co uważał za słuszne, niezależnie od trudności.- Moje lustrzane odbicie - mruknął Temple
[ Pobierz całość w formacie PDF ]