[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Doprowadzało to Yasminę doszaleństwa.W pewnym sensie powinienem być im wdzięczny, ponieważ to ich dokuczliwośćpopchnęła Yasminę w ramiona filozofa goja bez grosza przy duszy.Ale nie za to ceniliśmy się wzajemnie, ponieważ w rzeczywistości łączyło nas o wielewięcej, niż można było zauważyć na pierwszy rzut oka.Oboje przyznawaliśmy, że czujemy sięna Harvardzie jak wyrzutki.Ale skoro udało nam się zmylić straże i dostać się do środka,chcieliśmy oboje wykorzystać w pełni nasz czas na tej uczelni.Udawaliśmy się nad stawWalden, by podziwiać zmieniające się barwy liści; podążaliśmy też Szlakiem Wolności,pochłaniając zupę z owoców morza.W sobotnie poranki wybieraliśmy się na długie spacery popełnej zieleni okolicy otaczającej Radcliffe Quad; zatrzymywaliśmy się przy domachwystawionych na sprzedaż, by zabierać ulotki i udawać młode małżeństwo poszukujące swegopierwszego domu.Yasmina lubiła stawać w salonach tych domów i przemeblowywać jew wyobrazni czyniła to jednak z szacunkiem, mając na względzie detale, które nadawały imcharakter.Pózniej kupowaliśmy kawę i pączki i siadywaliśmy nad rzeką, obserwując wioślarzy:bladych młodych mężczyzn poruszających się unisono w jaskrawych łodziach na stalowejwodzie.Naszym zdecydowanie najulubieńszym weekendem roku był ten, podczas któregoodbywały się regaty Head of the Charles.Stojąc tam i dopingując załodze Crimson,pozwalaliśmy sobie na fantazję, którą nasza obecność w tłumie usprawiedliwiała bardziej niżwysokie wyniki testów i potrzeba demograficznej kompletności; pozbywaliśmy się swejpstrokacizny, niechlubnej przeszłości i stawaliśmy się na chwilę pełnoprawnymi członkamiamerykańskiej elity intelektualnej, częścią długiej linii sięgającej do samego Johna Harvarda.Na dodatek łączyła nas fantastyczna chemia seksualna.To wiele wyjaśnia.Gdyby nie Yasmina, skończyłbym na ulicy o wiele wcześniej.Miałem dostatecznie dużoszczęścia, by spotkać ją tuż przed utratą gruntu pod nogami i nawet gdyby cynik uznał mojądecyzję wprowadzenia się do niej jako podyktowaną względami praktycznymi, ja w tamtymczasie czułem się jak zakochany.Gwoli sprawiedliwości, nigdy nie uważałem jej wsparcia za rzecz oczywistą.Wręczprzeciwnie: byłem jej zobowiązany i starałem się usprawiedliwić, przejmując wszystkieobowiązki domowe.Kupowałem jedzenie i odbierałem jej rzeczy z pralni chemicznej.Poszedłemdo biblioteki, wypożyczyłem Radość gotowania i przeczytałem ją od deski do deski (była towiedza, której zastosowanie w praktyce odbywało się metodą wielu prób i błędówi doprowadziło pewnego razu do uruchomienia tryskaczy przeciwpożarowych w korytarzu).Yasmina uwielbiała organizować przyjęcia, lecz radząc sobie kiepsko w kuchni, zdała się namnie i mój coraz obszerniejszy repertuar kulinarny, w którym szybko pojawiły się jej ulubionedania tajskie i meksykańskie, a także masa perskich specjałów: kebab, chrupki ryż i gulaszeo trudnych do wymówienia nazwach.Rola chłopca do prac domowych pozwoliła mi ignorować moją zapaść zawodową.Więcejnawet: polubiłem swoje obowiązki.Ich prosta fizyczność dziwnie mnie wyzwalała.Okazuje się,że nie ma nikogo, kto byłby bardziej przyziemny i odpowiedni do prowadzenia gospodarstwadomowego niż niespełniony akademik.Było dla mnie zabawne, a zarazem niepokojące, kiedysobie uświadomiłem, z jaką łatwością potrafiłem pójść inną drogą.Kto wie, czym bym sięzajmował, gdybym został w domu? Byłbym biurowym sługusem, sprzedawcą nawozów alboksięgowym w rzezni.Zacząłem współczuć mojej matce i rozumieć, jak wygląda czyjś światograniczony do zup i rondli.Nawet męczeństwo daje pewien komfort.Nie wzbraniałem się też przed życiem we względnym luksusie.Fakt, iż nie płaciłemczynszu, a mimo to przychodziłem do domu z wielkim łóżkiem i ścianami pełnymiwysmakowanych sztychów o tematyce żeglarskiej, nie oznaczał dla mnie, że się sprzedałem.Niebyłem kimś, kto przypomina chomika biegającego w swym kołowrotku.Aóżko, sztychy,opiekacz do kanapek żadna z tych rzeczy nie należała do mnie.Wszystkim, co miałem, byłymoje książki, ubrania, idee i połówka Nietzschego.W ten sposób usprawiedliwiałem fakt staniasię yuppie.Pomimo pogardy dla swego wychowania Yasmina jest w głębi serca tradycjonalistką.Mówiąc o swej rodzinie, przewracała oczami i kpiła z jej akcentu i prowincjonalizmu, leczwiedziałem, że wciąż ich wszystkich kocha.(Oto wspaniały przykład różnicy pomiędzydzieciństwem nieznośnym a pełnym przemocy.) Mając niewytłumaczalnie wiele szacunku dla ichkonwencjonalnej mądrości, nigdy nie potrafiła pogodzić się z faktem, że musi wyjść za mąż dodwudziestego trzeciego roku życia.Większość kobiet, które znała w tym jej siostry byłagłównie gospodyniami domowymi.Musiała walczyć o zgodę na wyjazd na uniwersytet w innymstanie.Z pewnością nikt nie oczekiwał, że sięgnie po więcej niż licencjat, a jej rodzina, płacąc zastudia prawnicze, nie chciała uwierzyć, że Yasmina zamierza znalezć sobie pracę, i traktowała jejdążenie do kariery jako fazę, z której wyrośnie, kiedy tylko pozna odpowiedniego mężczyznę.Ja nim nie byłem.Nigdy nie poznałem jej rodziny.Nigdy z nikim nie rozmawiałem.Nie mieli pojęciao moim istnieniu.Kiedy przyjeżdżał któryś z krewnych Yasminy, ona wygrzebywała zabytkowąsrebrną hamsę i zawieszała ją na gwozdziu obok drzwi frontowych.Był to sygnał, że muszęspakować małą torbę i załatwić sobie miejsce na nocleg.Było to poniżające: obchodziliśmy sięwzajemnie, usiłując stąpać po swoich śladach jak niesforne dzieci.Wypędzany na sofę Drew,pomstowałem, kiedy grał w rzutki i mruczał coś o współczuciu.Yasmina nie poznała też moich rodziców, którzy nigdy mnie nie odwiedzili, podobnie jakja ich.Nie jestem pewien, czego oczekiwała, jeśli nie mogliśmy lub nie chcieliśmy, by do tegodoszło.To, że się kochaliśmy, nigdy nie ulegało wątpliwości.Rozśmieszaliśmy się nawzajemi wzajemnie fascynowaliśmy się naszą odmiennością.Ale byliśmy skazani na porażkę.Obojeo tym wiedzieliśmy.Jeśli mam być szczery, to sądzę, że uważaliśmy poczucie nieuniknionejklęski za raczej romantyczne.Istniała jeszcze jedna kość niezgody.Mimo twierdzeń Yasminy, że zakochała się w moimintelekcie, zawsze podejrzewałem, że gdzieś w głębi planowała dla mnie coś innego.Odwoływała się czasami do jakiegoś nieokreślonego momentu w przyszłości, kiedy przestanę ,co sugerowało, że będę w końcu miał własne dochody i znajdę dobrze płatną posadę.A jeślichciała stworzyć nową wersję mnie, to muszę wyznać, że zdarzało mi się czasem myślećw podobny sposób.Yasmina potrafiła być nieznośnie pragmatyczna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]