[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednak nieodezwałam się.Niewątpliwie gdy jutro rano dokumentów nie będzie,znowu ja zostanę obarczona winą za to opóznienie. Ale myślę, że i tak powinniśmy spotkać się wieczorem  powie-dział rzeczowo.Profesjonalista w każdym calu.Słusznie, James: czas topieniądz.Mimo wszystko miał rację.Należało się spotkać.Było tyle spraw doomówienia.RL Chciałam załatwić wszystko tak szybko, jak to tylko możliwe, abyzacząć nowe życie.Przecież nie miałam innego powodu, prawda?Nie byłam aż tak żałosna, by sądzić, że jeśli spędzi ze mną dość cza-su, to odżyją w nim uczucia do mojej osoby.A może dobrze się czułam w jego towarzystwie.Do diabła z tym!Muszę coś wyznać: fakt, że mnie już nie kochał, był dla mnie czymśfascynującym.Na tej samej zasadzie jak ludzie zawsze oglądają krew na jezdni ipokiereszowane wraki samochodów na lawetach.Wiem, że to straszne,ale zarazem bardzo mnie to przyciąga.Wiem, że pózniej będę się tym de-nerwować, lecz to jest silniejsze ode mnie.A może po prostu chciałam dać mu popalić? Więc co zrobimy?  spytał. Przyjechałbym do ciebie, alechyba nie jestem mile widziany w twoim domu.Chyba się przesłyszałam.Bezczelny!Wredny, podły, bezczelny typ!Nie miał prawa czuć się mile widziany, ale przecież potraktowałamgo kulturalnie.Czego nie można powiedzieć o sposobie, w jaki on mnie potrakto-wał.Czy nie zrobiłam mu kawy? Czy poszczułam go psami?Co prawda i tak nie mieliśmy psów, ale nie o to chodzi.Ha, mogłam napuścić na niego Helen!Czego on się spodziewał, do cholery?!Wiwatujących tłumów z brytyjskimi flagami wzdłuż ulic wiodącychz lotniska? Czerwonych dywanów i orkiestr dętych? Może należało ogło-sić święto narodowe? A ja powinnam oczekiwać go u drzwi w seksow-nym negliżu i uśmiechając się zalotnie, oznajmić:  Witaj, kochanie"?Byłam skołowana.Nie miałam pojęcia, co mu powiedzieć.Przykro nam, proszę pana,ale tłuste cielaki właśnie się skończyły.RL Mówił tak, jakby się dąsał.Jakby chciał usłyszeć ode mnie coś w ro-dzaju:  Nie bądz głupi, James.Oczywiście, że jesteś mile widziany".Ale James się nie dąsał.Był na to zbyt dojrzały.A żaden rozsądnymężczyzna nie mógł oczekiwać, że przyjmę go z otwartymi ramionami.Tylko co mu powiedzieć? Przykro mi, że odniosłeś takie wrażenie  wydusiłam z siebie.Jeśli ja lub moja rodzina zachowaliśmy się wobec ciebie w sposób małogościnny, mogę jedynie złożyć na twoje ręce wielkie przeprosiny.Oczywiście wcale tak nie myślałam.Gdyby moja rodzina naprawdę go obraziła, na przykład gdyby po je-go wyjściu Helen robiła- w jego kierunku obrzydliwe miny lub gesty zokna na piętrze albo pokazała mu swój tyłek, lub jeszcze coś gorszego,mogłabym jej tylko przyklasnąć.Ale musiałam go udobruchać.Uprzejme słowa więzły mi w gardle, lecz najważniejsza była Kate.Nic nie sprawiłoby mi większej przyjemności niż uświadomienieJamesowi, jak niemile był widziany w moim domu, lecz obróciłoby się toprzeciwko mnie.Nie chciałam, by Kate dorastała bez ojca.Tak więcstwierdzenie, że James nie był niemile widziany (tylko na tyle mogłamsię zdobyć), było ceną, jaką musiałam zapłacić. Więc mam przyjechać?  spytał niechętnie. Co się z nim dzie-je?", pomyślałam.Zachowywał się jak małe dziecko, którym można dowolnie manipu-lować. Nie chciałabym, abyś tu przyjeżdżał, skoro nie czujesz się miłewidziany.Lepiej spotkamy się na mieście.Tam nie będziemy skrępowa-ni.Nastąpiło długie milczenie, gdy James przetrawiał moją propozycję. Dobrze  odparł zimno. Moglibyśmy wybrać się na kolację. Brzmi wcale niezle  powiedziałam, myśląc przy tym, że fak-tycznie zabrzmiało to niezle. No, muszę coś jeść  rzekł niezbyt miłym tonem  więc możeszmi towarzyszyć.RL  Zawsze byłeś niezwykle elokwentny. Zmusiłam się, by za-brzmiało to żartobliwie.Mimo to posmutniałam.Umówiliśmy się w jednej z restauracji w centrum miasta o wpół doósmej.Przygotowania były jeszcze staranniejsze od porannych.To oczywi-ste, że chciałam pięknie wyglądać.A także bardzo seksownie.James zawsze uwielbiał moje nogi, zwłaszcza gdy chodziłam wszpilkach, nawet jeśli dzięki temu równałam się z nim wzrostem.Więc włożyłam te najwyższe, najkrótszą sukienkę, oczywiście czar-ną, a także parę najbardziej prześwitujących rajstop.Miałam szczęście, bo czyż nie ogoliłam sobie nóg poprzedniego wie-czoru? Gdy szykowałam się na seks z Adamem.Ale nie mówmy teraz otym.Nałożyłam grubą warstwę kosmetyków. Więcej tuszu  nalegała stojąca z boku Helen. Podkładu też.Subtelny poranny makijaż nie przyniósł oczekiwanych rezultatów.Więc teraz poszłyśmy na całość.Gdy malowałam usta jakimś piekącym świństwem, które miałoutrwalić warstwę pomadki, uderzyła mnie myśl, jakie to wszystko okrop-ne.Beznadziejne.W ten sposób malowałam się na początku, gdy zaczęłam chodzić zJamesem.A teraz robiłam z siebie laleczkę, wysilałam się, żeby wyglą-dać jak najpiękniej na Wielki Finał naszego związku.Co za marnotrawstwo.Nieudane związki można opisać właśnie jak zmarnowany makijaż.Zapomnijmy o śmiechu, kłótniach, seksie, zazdrości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •  
    >