[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak w bajkach zaklęci jacyś, co się stali niewidzialnymi, Celestyn zdawał się nieistnieć dla nikogo.Z każdą chwilą położenie to stawało się nieznośniejszym.Spróbował kilka razy przebojem wcisnąć się w jakąś grupę, ale składający jąściskali się, rozchodzili i zdawali nie postrzegać go prawie.Na odezwania się albo nie dawano mu odpowiedzi, lub taką, że dalsza rozmowabyła niemożliwą.Przy herbacie miejsca sobie nie znalazłszy, u wieczerzy dobrowolnie już niesiadł i jako gospodarz chodził poza krzesłami.%7łona kilka razy przezmiłosierdzie go przywołała do siebie i posłała do kogoś z tych lubych gości, alei to mu lepszego nie zdobyło przyjęcia.Wieczór ten jak wiek długi skończył się wreszcie, a Celestyn uczuł się takniedobrze, głowa go rozbolała straszliwie, dreszcze go porwały, iż musiał paśćzaraz na kanapę, aby cokolwiek wypocząć.Miał silną gorączkę.Jadzia, która długo zabawiała z matką markizę %7łulietę, nierychło sobieprzypomniała swą ofiarę, zaczęła posyłać, szukać i znalazła leżącego w saloniew takim stanie, iż się przelękła.Usłyszawszy wołanie jej, Celestyn podniósł głowę, cisnąc ją rękami  izmienionym, słabym głosem odezwał się, że  się czuje mocno chorym.Jadziatrochę strwożoną przystąpiła do niego. Co ci jest? Nie wiem  odparł Celestyn  czuję coś, jakby febrę. Ale  na Boga! to być nie może! Jakże  jutro.  A! jutro  rzekł chory gorączkowo  jutro będzie to, co dzisiaj.Obejdziesię beze mnie.Widziałaś, jak mnie przyjęła rodzina, hrabia Paweł i inni.Odwracano się ode mnie, nikt słowa przemówić nie chciał.Choroba więcprzychodzi w porę i uwolni was ode mnie. Celestynie! na miłość Boga  zawołała żona. Cóż ludzie powiedzą! %7łeśsię ich uląkł i uciekł! W chorobę nikt nie uwierzy.Potrzeba dostać na placu.Jawszystko widziałam, to się jutro odmieni.Księciu Eustachemu wypowiedziałamoburzenie moje.Na Boga.dotrwaj.Kormanowski słuchał obojętnie. Jadziu moja  rzekł smutnie  są rzeczy nad siły ludzkie.Nie wiem nic.Jeśli jutro dzwignąć się potrafię.a każesz mi spełnić ten kielich do dna.Nie dokończył.Gorączka była tak silna, iż musiano posłać po służącego, aby mu pomógł zawlecsię do łóżka.Jadzia postała chwilę, patrząc za odchodzącym, i pobiegła do matki. Celestyn zachorował mocno! zawołała wchodząc.Księżna się uśmiechnęła. I ty temu wierzysz?  zapytała. Ale on istotnie chory! Ze złości!  odparła księżna. Chciał, aby mu familia robiła honory.nieumiał się znalezć, bez taktu.Posłano po księcia Eustachego.Ten był tu teraz najpożyteczniejszympośrednikiem.Jadzia zaklęła go, aby poszedł zobaczyć, co się z chorym jejmężem dzieje.Zastawszy już przy łóżku siedzącego Rymunda, Eustaszek zakręcił się popokoju, nachylił się do Celestyna, kiwnął głową i pobiegł oznajmić paniom, żeból głowy nerwowy, żadnej obawy nie wzbudza i do jutra ze snem przejdzie.Księżna matka tryumfowała. Chciał, żeby go na ręku nosili  szepnęła Eustaszkowi. Familia przecieżnie ma mu za co dziękować, powinien być kontent, że go i tak cierpią.Poczciwy Rymund, który dobrze położenie zrozumiał i chorobę też uznał za nietak lekką jak inni, po cichu wysłał po doktora, a sam przy chorym pozostał.Celestyn miał jeszcze przytomność zupełną, ale gorączka się wzmagała. Uspokój się tylko  szeptał nad nim Litwin nielitościwy. Z takich rzeczywłaściwiej, jak ja, żartować sobie, niżeli je brać do serca.Na dumę głupiątrzeba dumą odpowiadać i nie ustępować trutniom.Mówił, lecz Kormanowski nie bardzo już rozumiał.W głowie mu szumiało itrzaskało.Okłady zimne nie pomagały.Służba zajęta gośćmi nie miała czasu dowiadywać się do gospodarza; księżnamatka chorobę w żart obracała.Jadwiga była znużona  Celestyn, gdyby nieRymund, pozostałby sam i opuszczony.Idąc spać, Litwin posadził chłopakakredensowego na straży i  Celestyn chorobliwym snem, majacząc, sięzdrzemnął. Po rozejściu się gości książę Eustachy, uproszony przez Jadzię, poszedł w misjipo członkach rodziny, aby ich skłonić, przez wzgląd na księżniczkę, dogrzeczniejszego obejścia się z jej mężem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •