[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Serafina w istocie nic o tym nie wiedziaÅ‚a.MieczysÅ‚aw nie bawiÅ‚ godziny i jak mógÅ‚ najprÄ™dzej wyszedÅ‚, unikajÄ…c irozmowy poufalszej, i wszystkiego, co by przeszÅ‚ość przypomnieć mogÅ‚o.CiÄ…gle proszona, aby odwiedziÅ‚a SerafinÄ™, po tej konsultacji, DramiÅ„skaprzyszÅ‚a rano do pani MieczysÅ‚awowej, która chciaÅ‚a być po dawnemu uprzejmÄ…i wesoÅ‚Ä….ZaczÄ™to mówić o życiu w mieÅ›cie, o natrÄ™tach.Adolfina jakby odniechcenia wyrzekÅ‚a: Najbardziej nas nudzi ten nieznoÅ›ny Buller.  Jaki Buller?  czerwieniÄ…c siÄ™ spytaÅ‚a Serafina. Któż go tam wie, jaki! ChodziÅ‚ z moim mężem w Mitawie do szkół, niestaryczÅ‚owiek, przystojny, bardzo dobrze wychowany, tylko nieznoÅ›nie natrÄ™tny.PocaÅ‚ych dniach paplÄ… z DramiÅ„skim.ale.wszakże mówiÅ‚ nawet, że ciÄ™doskonale zna, że byÅ‚ z wami teraz we WÅ‚oszech, że to dawna, dawna, jeszcze zczasów twojego pierwszego męża znajomość, i coÅ› tam na ucho szeptaÅ‚ mężowi,nie wiem, z czego siÄ™ Å›mieli.Pani Serafina staÅ‚a biaÅ‚a od gniewu i wzruszenia.RuszyÅ‚a ramionami. NieznoÅ›ny blagier!  zawoÅ‚aÅ‚a  przestrzegam ciÄ™, żebyÅ› go niewpuszczaÅ‚a do domu.Gdziekolwiek stÄ…pi, stara siÄ™ pózniej zemÅ›cić zagoÅ›cinność! WiÄ™c go istotnie znasz?  spytaÅ‚a Adolfina, spokojnie niby mierzÄ…c jÄ…wzrokiem. Mnie siÄ™ on też nie podoba.SkoÅ„czyÅ‚o siÄ™ na tym.DramiÅ„ska miaÅ‚a już to przekonanie, że Buller nieskÅ‚amaÅ‚, a tego jej tylko byÅ‚o potrzeba. Biedny Micio!  powtórzyÅ‚a w duchu  biedny Micio.a my, mypierwszeÅ›my im zrobiÅ‚y tÄ™ znajomość nieszczęśliwÄ….Mama i ja na sumieniu jÄ…mamy.Po pierwszej konsultacji nastÄ…piÅ‚a druga, której Adolfina zażądaÅ‚a.MieczysÅ‚awprzybyÅ‚ na niÄ… z doktorem, bawiÅ‚ krótko, ograniczyÅ‚ siÄ™ medycynÄ… i odszedÅ‚, jaktylko mógÅ‚ najprÄ™dzej.DramiÅ„ski, najgoÅ›cinniejszy z ludzi, nie mógÅ‚ znieść,żeby tych wizyt, nie mogÄ…c pieniÄ™dzmi, jakÄ…Å› wdziÄ™cznoÅ›ciÄ… nie zawdziÄ™czyÅ‚.AamaÅ‚ gÅ‚owÄ™, Å‚amaÅ‚, w ostatku za trzeciÄ… bytnoÅ›ciÄ… wymógÅ‚ na MieczysÅ‚awie, żez nim tête-à-tête kolacyjkÄ™ zje.CaÅ‚owaÅ‚ tak, prosiÅ‚, bÅ‚agaÅ‚, że mu siÄ™ oprzeć niebyÅ‚o podobna.Dla nieszczęśliwego MieczysÅ‚awa wieczorne wyjÅ›cie z domu bezwiadomoÅ›ci pani byÅ‚o niepodobieÅ„stwem, nie lubiÅ‚a go puszczać i z każdejgodziny musiaÅ‚ siÄ™ jej wytÅ‚umaczyć.Tym razem, jak zawsze, powiedziaÅ‚ prawdÄ™ że obiecaÅ‚ DramiÅ„skiemu być u niego wieczorem i że być musi.Z wieluwzglÄ™dów niemiÅ‚ym to byÅ‚o Serafinie, nie lubiÅ‚a dla niego towarzystwaAdolfiny, obawiaÅ‚a siÄ™ może spotkania z Bullerem.ZaczerwieniÅ‚a siÄ™ caÅ‚a izawoÅ‚aÅ‚a hamujÄ…c siÄ™ z trudnoÅ›ciÄ…: Nic na Å›wiecie przykrzejszego mi być nie może! Dlaczego?  Nie lubiÄ™ towarzystwa Adolfiny dla pana. MogÄ™ zarÄ™czyć, że jej nie bÄ™dzie.Wiem, że doktór nakazaÅ‚ wczesnyspoczynek, a my nawet z panem DramiÅ„skim w ich mieszkaniu nie bÄ™dziemy. A gdzież? Mamy jeść wieczerzÄ™ w restauracji  Å›miejÄ…c siÄ™ odpowiedziaÅ‚ MieczysÅ‚aw lecz zmiÅ‚uj siÄ™, Serafino, czyż ja, jak student, zawsze z każdego krokumojego tÅ‚umaczyć siÄ™ i na wszystko brać bÄ™dÄ™ musiaÅ‚ pozwolenie? Przecież nie wymagaÅ‚am tego! a mam prawo powiedzieć, co mnie boli. %7Å‚e z DramiÅ„skim zjemy kolacjÄ…? ZÅ‚e towarzystwo! zÅ‚e towarzystwo!  szepnęła Serafina  ale rób, jakchcesz.OdeszÅ‚a.MieczysÅ‚aw już nie mówiÅ‚ o tym wiÄ™cej, a na danÄ… godzinÄ™ znalezli siÄ™w osobnym pokoiku przy restauracji.DramiÅ„ski umiaÅ‚ przyjmować, wystÄ…piÅ‚wiÄ™c z najwiÄ™kszÄ… wykwintnoÅ›ciÄ….W chwili gdy obmyÅ›laÅ‚ wieczerzÄ™ wÅ‚aÅ›nie,nastrÄ™czyÅ‚ siÄ™ jakby przypadkowo Buller. O! kochanie  rzekÅ‚  a mnie to myÅ›lisz nie prosić! Nie darowaÅ‚bym citego nigdy, wpraszam ci siÄ™ gwaÅ‚tem.DramiÅ„skiemu każdy inny trzeci byÅ‚by milszym, ale cóż byÅ‚o począć? Nadto byÅ‚grzecznym, by tak natarczywie narzucajÄ…cego siÄ™ odpychać.TowarzystwoBullera i dla MieczysÅ‚awa po tej podróży wÅ‚oskiej, w której on ich ciÄ…gle goniÅ‚,a oni przed nim uciekać musieli, nadzwyczaj byÅ‚o przykrym.Zobaczywszy go ustoÅ‚u, zachmurzyÅ‚ siÄ™, przywitali siÄ™ jednak grzecznie.ChÅ‚odno być zaczynaÅ‚o.DramiÅ„ski tarÅ‚ czuprynÄ™ z gniewu. Buller, kochanie, jak ty mi zrobisz jakÄ… nieprzyjemność goÅ›ciowi mojemu,dalipan, strzelać siÄ™ bÄ™dÄ™. BÄ…dz spokojny, nie mam tej myÅ›li, idzie mi wcale o co innego.Te sÅ‚owa wyszeptawszy sobie na ucho, siedli [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •