[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzieło to, zwane Kodeksem Justyniana, a obejmujące ksiąg 10,opublikowano 7 kwietnia roku 529, z mocą obowiązującą od 16 tegożmiesiąca.Nagrodą za pracę przy Kodeksie był dla Tryboniana urząd kwestoraświętego pałacu, co można by poniekąd uważać za odpowiednikstanowiska ministra sprawiedliwości.Ale otrzymał też nowe, niezwykletrudne zadanie.Oto w dniu 15 grudnia roku 530 cesarz powierzył mukierownictwo zespołu - liczył on 17 osób, w tym dwóch profesorów prawai jedenastu adwokatów - mającego przygotować wyciągi z pism naj-wybitniejszych prawników rzymskich; stanowiłyby one obowiązującewytyczne dla pracy sądów.Komisja przejrzała około dwóch tysięcy ksiąg.Praca trwała dokładnie trzy lata, już bowiem 15 grudnia roku 533opublikowano ogromne dzieło w pięćdziesięciu księgach, noszące tytułDigesta.Nabrało ono mocy z dniem 30 tegoż miesiąca, a stało się teżpodstawą nauczania prawa.Ale w tymże roku, i to już w listopadzie, ukazała się książka zwanaInstitutiones, czyli Instytucje , stanowiąca wstęp do studium prawa.Rzecztę z rozkazu cesarza napisało trzech autorów, wśród nich równieżTrybonian.I wreszcie dokładnie w rok pózniej, bo w listopadzie 534, prawnicyotrzymali nowe wydanie Kodeksu, rozszerzone i poprawione, w księgachdwunastu.Wszystkie trzy dzieła - Kodeks, Digesta, Instytucje, a także pózniejszeedykty Justyniana, tak zwane nowele - przyjęło się określać wspólnymmianem Corpus iuris civilis, to jest Zbiór prawa obywatelskiego.Jest tosuma mądrości prawniczej starożytnego Rzymu i zarazem podwalinaustawodawstwa oraz myślenia prawniczego w niemal wszystkich krajacheuropejskich, pośrednio działająca aż po dzień dzisiejszy.Autorem pomysłu był zapewne sam cesarz, główny jednak ciężar pracspoczywał na barkach Tryboniana.Wywiązał się ze swych zadań w sposóbimponujący i niemal genialny, dokonując rzeczy wręcz tytanicznej w ciąguzaledwie kilku lat, a mając do pomocy zespół stosunkowo niewielki.Wypada podkreślić, że w pracy tej nie chodziło tylko o mechanicznezestawienie dawnych ustaw, ale o ich wzajemne dopasowanie poprzezoczyszczenie ze sprzeczności i przystosowanie do nowych warunków.Wprowadzono więc pewne zmiany i dodatki.Do takich zaliczyć trzeba naprzykład dopasowanie różnych dawnych postanowień do zasadobyczajowości chrześcijańskiej; a z drugiej strony faktycznie pozbawionoinnowierców ochrony prawnej.Trybonian to niewątpliwie jeden z najsławniejszych i najzdolniejszychprawników w dziejach naszej kultury.Ale jednocześnie, jeśli wierzyćProkopiuszowi, należał on do osób najbardziej znienawidzonych przezludność stolicy.Oskarżano go o chciwość.O ile to prawda, potwierdzałbyTrybonian zjawisko nie tak rzadkie, że talenty prawnicze nie zawsze idą wparze z prawością charakteru.Zdarza się nawet, że ktoś studiuje prawowłaśnie po to, by wiedzieć, jak prawo obchodzić.Ale jeszcze bardziej znienawidzony był inny bliski współpracownikcesarza, Jan z Kapadocji, piastujący od roku 531 godność prefektapretorium, czyli w praktyce zwierzchnika administracji państwowej.Rodem z odległej krainy małoazjatyckiej, z domu ubogiego, nie odebrałwyższego wykształcenia, nie umiał nawet pisać poprawnie po grecku, ajego znajomość łaciny - wciąż jeszcze oficjalnie obowiązującej wsądownictwie i administracji! - nie była najlepsza.Miał pospoliteupodobania do wina i obżarstwa, a ludzi od siebie zależnych traktowałwręcz brutalnie.Podobnie jak Trybonian, z którym zresztą stosunki miałjak najgorsze, usilnie mnożył swe bogactwa.Nie uchodził za gorliwegochrześcijanina, cesarzowa zaś Teodora była mu jawnie wroga i po latachrzeczywiście doprowadziła do jego upadku.Lecz mimo owych wszelkichwad i potężnych nieprzyjaciół na dworze Jan potrafił długo i mocnodzierżyć w ręku cały aparat administracyjny!Zawdzięczał to niewątpliwie swym talentom organizacyjnym,pomysłowości, energii w wykonywaniu zadań.A także odwadze cywilnej,z jaką niejednokrotnie sprzeciwiał się wprost zdaniu samego cesarza, i to wkwestiach istotnych.To dobrze świadczy nie tylko o samym Janie, alerównież, i może przede wszystkim, o Justynianie, umiejącym odróżnićkogoś mającego swe zdanie i dbałego o prawdziwy interes państwa odzwykłego pochlebcy.A nie ulega wątpliwości, że prefekt miał na okuwielkie cele i realizował konsekwentnie program walki z różnymizjawiskami, które uważał za szkodliwe.Jednakże, jak to zwykle bywa, śmiałe posunięcia w zakresieadministracji i polityki skarbowej wywoływały też różne skutki uboczne iniezadowolenie w rozmaitych kręgach.Surowe egzekwowanie roszczeńwładzy, zwłaszcza w prowincjach, sprawiało, że do stolicy napływałytysiące zbiedzonych ludzi z wielu krain.Mogli tu żyć stosunkowobezpiecznie właściwie nic nie robiąc, korzystali bowiem z łaski możnych ipaństwowego rozdawnictwa zboża, a stanowili element burzliwy, gotów dowystąpień przeciw rządowi.Działały też z ukrycia możne, arystokratycznerody, od dawna już niechętne cesarzom chłopskiego pochodzenia, jakimibyli Justyn i Justynian.W początkach stycznia roku 532 doszło do krwawych walk pomiędzyrozzuchwalonymi stronnictwami Zielonych i Niebieskich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]