[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Umierająca i zła.Powiedziała, \e całe \ycie wierzyła w Jezusa.Teraz umierała, aprzecie\ On powiedział, \e będzie \yła wiecznie.- Więc jej odpowiedziałaś:  Kiepsko być w twojej skórze, Esther".Rzuciła w niego poduszką.Podobało jej się, \e potrafi zdobyć się na głupi \art na tak mrocznytemat.- Nie, powiedziałam jej, \e On powiedział, \e będzie \yła wiecznie, ale nie powiedział, \e teraz.Ze wcale nie zdradzono jej wiary i musi się tylko otworzyć na szerszą interpretację.- Co było totalnym pieprzeniem - stwierdził Charlie.Kolejna poduszka odbiła się od jego czoła.- Nie, to nie była gadanina.Jeśli ktoś powinien rozumieć znaczenie księgi, nieomawiającejwszystkich szczegółów, to właśnie ty.my. - Nie umiesz powiedzieć  pieprzenie", co?Audrey poczuła, \e się rumieni, i z zadowoleniem stwierdziła, \e nie oświetla jej blady blaskświec.- Ja tu mówię o wierze, mo\e byś mi odpuścił?- Przepraszam.Wiem.a raczej chyba wiem, co masz na myśli.Znaczy, wiem, \e jest w tymjakiś porządek, ale nie mam pojęcia, jak mo\na pogodzić, powiedzmy, katolickie wychowanie ztybetańską Księgą umarłych, z Bardzo wielką księgą Zmierci, sprzedawcami towarów z drugiejręki, którzy sprzedają rzeczy z ludzkimi duszami, z jadowitymi, krukowatymi kobietami zkanałów.Im więcej wiem, tym mniej rozumiem.Po prostu działam.- Bardo thodrol mówi o setkach potworów, które napotkasz, gdy twoja dusza odbędzie wędrówkęprzez śmierć i odrodzenie, ale masz je ignorować, bo to złudzenia, twoje własne lęki, które chcąpowstrzymać twoją świadomośćprzed ruchem naprzód.Tak naprawdę nie mogą cię skrzywdzić.- Myślę, \e o tym nie było w księdze.Audrey, widziałem je, walczyłem z nimi, wyrywałemdusze z ich łap, patrzyłem, jak obrywają nabojami i samochodami, a potem idą dalej.To napewno nie są złudzenia i na pewno mogą cię skrzywdzić.Bardzo wielka księga nie precyzuje ichspecyfiki, ale wyraznie mówi o Siłach Ciemności, próbujących zawładnąć naszym światem, i otym, \e przyjdzie Luminatus, by z nimi walczyć.- Luminatus? - spytała Audrey.- Coś ze światłem?- Wielka Zmierć - powiedział Charlie.- Zmierć przez du\e S.Coś jak Kahuna, gruba ryba, szefśmierci.Wiesz, gdyby Minty i inni Handlarze Zmierci byli pomocnikami Mikołaja, Luminatusbyłby Mikołajem.- Zwięty Mikołaj to wielka Zmierć? - spytała, szeroko otwierając oczy.- Nie, to tylko przykład.- Zobaczył, \e kobieta powstrzymuje śmiech.- Ej, zostałem poobijany,ra\ony prądem, związany i prze\yłem szok.- Więc moja strategia uwodzenia zdaje egzamin? -Uśmiechnęła się.Był zdenerwowany.-Ja nie.nie patrzyłem.czy patrzyłem na twoje piersi? Bo jeśli tak, to zupełnie przypadkowo,bo wiesz.no, były i.- Ciii.- Poło\yła mu p'alec na ustach.- Charlie, czuję teraz, \e jestem ci bardzo bliska, i nie chcę,\eby ta więz zniknęła, ale jestem te\ bardzo zmęczona i raczej nie mogę ju\ rozmawiać.Chyba chcę, \ebyś poszedł ze mną do łó\ka.- Naprawdę? Jesteś pewna?- Czy jestem pewna? Nie uprawiałam seksu od czternastu lat i gdybyś spytał mnie wczoraj,powiedziałabym, \e wolę stawić czoło któremuś z tych potwornych kruków, ni\ iść z mę\czyznądo łó\ka.Ale teraz jestem tutaj, z tobą, i jestem tego tak pewna, jak tylko mo\na być.-Uśmiechnęła się, po czym odwróciła wzrok. To znaczy, jeśli ty te\.Wziął ją za rękę.-Tak - powiedział.- Ale chciałem ci powiedzieć coś wa\nego.- To nie mo\e poczekać do rana?- Jasne, mo\e.Spędzili noc w swoich objęciach.Wszelkie lęki i wątpliwości okazały się złudzeniami.Samotność wyparowała z nich niczym suchy lód i rano była ju\ tylko obłokiem na suficie, któryzniknął w promieniach słońca.W nocy ktoś postawił stół w jadalni i posprzątał bałagan, którego narobił Minty Fresh, gdy wpadłprzez kuchenne drzwi.Siedział przy stole, gdy Charlie zszedł na dół.- Odholowali mi samochód - oznajmił.- Jest kawa.- Dzięki.- Charlie przeszedł przez jadalnię do kuchni.Nalał sobie kawy i usiadł z Mintym.- Jakgłowa?Wielki mę\czyzna dotknął guza na czole.- Lepiej.A ty jak się masz?- W nocy przypadkiem bzyknąłem mniszkę.- Czasami, w chwilach kryzysu, nie sposób tego uniknąć.A poza tym jak się czujesz?- Wspaniale.- Aha, wyobraz sobie, \e reszta z nas nie cieszy się z końca świata.- To nie będzie koniec świata, tylko nad wszystkim zapanuje ciemność - odparł radośnie Charlie.- Kiedy robi się ciemno, zapal światło.- Gratuluję, Charlie.A teraz przepraszam, muszę odebrać samochód z parkingu policyjnego, nimzaczniesz teksty w stylu  gdy \ycie daje ci cytryny, rób lemoniadę" i będę cię musiał sprać donieprzytomności.(To prawda, nie ma nic okropniejszego ni\ zakochany samiec beta.Normalnie, jestuwarunkowany myślą, \e nigdy nie znajdzie miłości, więc gdy ju\ ją znajduje, ma wra\enie, \e cały świat uległ jego pragnieniom.I mo\e zachowywać się zgodnie z tym złudzeniem.To dlaniego czas wielkiej radości i zagro\enia).- Czekaj, mo\emy się zrzucić na taksówkę.Muszę pojechać do domu i wziąć swój kalendarz.- Ja te\.Zostawiłem mój na przednim siedzeniu w samochodzie.Wiesz, ci dwaj klienci, którzymi uciekli, są tutaj.śyją.- Audrey mi powiedziała - odparł Charlie.- Razem jest ich sześcioro.Zrobiła im phowęnieumierania.Najwyrazniej to wywołało cały ten kosmiczny burdel.Ale co zrobimy? Niemo\emy ich zabić.- Nie, myślę, \e jest tak, jak powiedziałeś.Tutaj, w San Francisco, rozegra się bitwa, i to wkrótce.A poniewa\ jesteś Luminatusem, myślę, \e wszystko spoczywa w twoich rękach.Więc zdaje się,\e ju\ po nas.- Mo\e nie.Znaczy, za ka\dym razem, kiedy prawie mnie dorwały, ktoś, albo coś, wkraczał doakcji, \ebym wyszedł z tego cało.Myślę, \e mamy przeznaczenie po swojej stronie.Czuję w tymwzględzie du\y optymizm.- Tylko dlatego \e właśnie bzyknąłeś mniszkę - powiedział Minty.- Nie jestem mniszką - odparła Audrey, wchodząc do pomieszczenia z plikiem papierów w ręce.- O, cholera - jęknęli chórem Handlarze Zmierci.- Nie, w porządku - powiedziała.- Faktycznie mnie bzyknął, czy raczej oboje się bzykaliśmy, alenie jestem ju\ mniszką.Nie z powodu bzykania, wiecie, to była decyzja przedbzykaniowa.-Rzuciła papiery na stół i usiadła Charliemu na kolanach.- Ej, przystojniaku, jak się masz z rana?-Pocałowała go, omal nie skręcając mu karku, i oplotła go niczym rozgwiazda próbującaotworzyć ostrygę.W końcu Minty Fresh chrząknął i odwróciła się do niego.- I dzień dobry panu,panie Fresh.- Tak.Dzień dobry.- Minty przechylił się, by widzieć Charliego. Niezale\nie od tego, czyzjawiły się z twojego powodu, czy z powodu naszych klientów, którzy nie umarli.wrócą.Wiesz o tym, co?- Morrigan? - spytała Audrey.- Hę? - jęknęli Handlarze Zmierci, znowu chórem.- Jesteście uroczy - zachwyciła się.- Nazywają się Morrigan [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •