[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co się stało? Gniewasz się? - Spojrzała na niego zniepokojem.- Powiedziałam coś nie tak?- Nie.To ja jestem winien.- Delikatnie pocałowałwnętrze jej dłoni.- Jestem zbyt mało czuły, nie pomyślałem.Ach, tak, więc jednak go zraniła.Nie potrafiła wyczuć,że takie żarty mogą sprawić mu przykrość.- Nie przejmuj się.Ja tylko żartowałam.To, co mówi-łam o Aleksie, to nieprawda.Oczywiście, że wolę ciebie.- Może niesłusznie.- Słusznie - podniosła się i rozpaczliwie przytuliła siędo niego - chcę tylko ciebie, nawet nie wiesz, jak bardzociebie pragnę.- Zaczęła całować go raz po raz, jakby sięobawiała, że odejdzie.Jego usta były delikatne i cierpliwe.Jego miłość też była cierpliwa i wyrozumiała.- Jesteś niezwykła - powiedział cicho i delikatnie za-czął zdejmować z niej ubranie.- Ten wieczór będzie tylko dla384ciebie, żebyś była szczęśliwa.Flo liczysz się tylko ty.-Spojrzał jeszcze raz na jej kruche, śliczne ciało.- Pokażę ci,czym dla mnie jesteś.Była wszystkim.Nie było niczego i nikogoważniejszego.Musi ją o tym przekonać, sprawić, że muuwierzy i nigdy nie będzie miała wątpliwości ani poczuciawiny.Miłość nie potrzebuje niepewności.Miłość jest spoko-jem i zaufaniem.Tego właśnie ją nauczy.- Kocham cię, Sydney, kocham tylko ciebie i nigdy nieprzestanę cię kochać.Sydney poczuła, że jej policzki są mokre od łez.38511Było jeszcze ciemno, kiedy zadzwonił telefon.Spaliwtuleni w siebie jak zmęczone dzieci.Sydney drgnęła imocniej przylgnęła do Michaela.Przesunął się delikatnie,żeby jej nie obudzić i sięgnął po słuchawkę.- Słucham? To ty Alex? - Usiadł wyprostowany nałóżku.- Na miłość Boską, co się stało? - Uspokojony zapew-nieniem brata, że w domu wszystko w porządku, mówił dalej:- Cholera, myślałem, że dzwonisz ze szpitala albo zwięzienia, o tej porze.Co ci do głowy przyszło - zerknął nastojący na nocnym stoliku zegarek - jeszcze nie ma piątej.Cotakiego? - Nerwowym mchem przełożył słuchawkę dodrugiego ucha.- Cholera jasna - zaklął znowu - zaraz tambędę!Zerwał się i sięgnął po ubranie.Sydney usiadła na łóż-ku.- Rodzice.? - zapytała z przejęciem.- Z rodzicami wszystko w porządku - przysiadł obokniej i ujął ją za rękę - chodzi o dom, było włamanie w moimdomu.Nie od razu zrozumiała.- Włamanie?- Policjant, którego zaalarmowali sąsiedzi, zna Alexa,dlatego od razu do niego zadzwonił.Podobno są poważneszkody.- Zniszczyli dom? - Poczuła ucisk w gardle.- Na szczęście nikomu nic się nie stało.Wyłamalitylko framugi, poplamili sprayem ściany, puste mieszkaniazalali wodą.Otrząsnęła się z resztek snu.- Za pięć minut będę gotowa.Budynek był w opłakanym stanie.Kawałkipołamanego drewna, stłuczone szyby i powyrywane klamki386porozrzucane były po całej klatce schodowej.Na ścianachwidniały obsceniczne napisy i rysunki.Częściowo zerwanoporęcze schodów, niektóre drzwi pocięto i porysowanonożami.W pustym mieszkaniu pani Wolburg w wodzie pokostki pływały haftowane poduszki i lalki w koronkowychubrankach.- Zatkali zlew i umywalkę i puścili wodę - wyjaśniłAlex, którego spotkali na miejscu - lało się tak przez kilkagodzin, dopiero któregoś z lokatorów obudził dzwięk wy-bijanych okien.- Jak wyglądają inne mieszkania? - w głosie Sydneybrzmiało przygnębienie.- Mniej więcej tak samo - Alex ujął ją pod ramię - bar-dzo mi przykro.Próbujemy właśnie dowiedzieć się czegoś odlokatorów.-.ale było ciemno i nikt nic nie widział - dokończyłaza niego.- Niestety.- Pokiwał głową.- Pójdę teraz do nich -Alex wskazał ręką gorączkowo rozprawiającą grupę wszlafrokach i piżamach - spróbuję porozmawiać, a ty idz nagórę do Michaela.- Nie.Dom jest mój, sama z nimi pomówię.- Swoją drogą ciekawe, że tak dobrze wiedzieli, któremieszkania są puste
[ Pobierz całość w formacie PDF ]