[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaskoczona dziewczy na padła na kolana, zachwiała się mocno,jakby jej błędnik oszalał, a potem poleciała prosto na twarz.Paweł przełknął głośno ślinę.Co ja narobiłem?, pomy ślał, rzucając pistolet w kąt sy pialni.Co janajlepszego narobiłem?Potrzebował dłuższej chwili, by dojść do siebie.Nie zamierzał nikogo zabijać, chciał ty lkowy dusić z tego starego capa coś, co mu się należało jak psu buda.Przecież to wojna.Bez tej kartynie będzie miał najmniejszy ch szans& My śl o zagładzie przy wołała go do rzeczy wistości.Jeślisię rozklei, straci ostatnią nadzieję na ratunek.Poruszy ł prawy m ramieniem.Ból się nasilił.Wstał niezdarnie, opierając się dłoniąo martwego senatora.Całą dłoń upaprał w jego gęstniejącej krwi.Wy tarł palce o spodnie, nieprzejmując się ty m, że niszczy ubranie.Musiał jakoś sprawdzić, czy ta krowa poważnie godziabnęła.Na szczęście trafiła w kość.Noży czki rozorały skórę, głęboko, boleśnie, ale nieuszkodziły żadny ch narządów.Gdy by ostrza weszły kilka centy metrów dalej, zdy chałby terazmiędzy ty mi trupami.Wojna.Odpalili.W uszach zadzwięczały mu słowa Andrzeja i Claire.Zapominając o ranie,podbiegł do senatora i zaczął przeszukiwać jego neseser.Nie znalazł w nim niczego, coprzy pominałoby karty dostępu.W następnej kolejności zajął się kieszeniami mary narki.W wewnętrznej, razem z portfelem, Nienacki miał trzy niewielkie zawieszki na smy czach.Zezdjęciami, chipami i kodami kreskowy mi. Kurwa mać!  zaklął Remer, spoglądając na ziejącą w nich przestrzelinę.Kula przeszładokładnie przez środek portfela, dziurawiąc wszy stkie dokumenty i karty.Krew zapaćkała całąresztę, ale badzie zostały zalaminowane, zatem wy starczy ło je ty lko wy trzeć&Paweł przy jrzał im się uważniej.Pech nadal go nie opuszczał.Kula trafiła w kod kreskowy,w takim stanie żaden czy tnik nie odczy ta kart.Po chwili namy słu odrzucił identy fikator pani Zofiii dziecka.Do żadnego z nich nie by ł nawet z grubsza podobny.Z Nienackim także pomy liłby goty lko pijany ślepiec, ale przy najmniej będzie miał dokument wy stawiony na faceta.Dlapewności posłał drugą kulkę.Prosto w zdjęcie.Musiał liczy ć na to, że w ogólny m zamieszaniu ktośły knie jego history jkę.Dziecko zakwiliło, gdy przechodził nad martwą gosposią.Zatrzy mał się w progu.Adrenalina wciąż pomagała mu szy bciej my śleć i działać, podjął więc decy zję niemal naty chmiast.Zawrócił, podniósł rannego, na wpół przy tomnego chłopczy ka, a potem sięgnął po jegoprzepustkę.Zy skał właśnie dodatkowy atut, uprawdopodabniający jego historię.Odwracając się,spojrzał na twarz martwej żony senatora.W półmroku ujrzał twarz konającej kobiety.Kosmy ki jasny ch kręcony ch włosów przesłaniałycałe czoło aż do linii brwi.Na wpół otwarte usta wy pełniały się szy bko ciemną, spienioną krwią.Mocno umalowane powieki rozchy lały się coraz szerzej, odsłaniając lśniące szkliście oczy.Pierśopięta jaskrawożółtą bluzką zasty gła w pół chrapliwego oddechu.Z przestrzelonego policzkaunosiła się wciąż smużka sinego dy mu. 41Siedział na łóżku, rozcierając zaczerwienioną skórę na nadgarstkach.Bondarczuk dotrzy małasłowa.Zrobiła nawet więcej, kazała też rozwiązać pasy, zanim zaczęli najważniejszą częśćrozmowy, i pozwoliła go zaprowadzić do izolatki, w której leżał skatowany przez Pasów chłopak.Dała im pięć minut na osobności.Nie musiała się już obawiać.Gdy Pamiętający zrozumiał, że Czy ści nie ty lko istnieją, ale teżwiedzą o nim wszy stko, przestał się stawiać.Dalszy opór mijał się z celem, zwłaszcza że mieliNiemotę.Tak, wolał ten przy domek od prawdziwego imienia sy na& senatora.Nie kojarzy ł musię tak jednoznacznie z przeży ty m koszmarem. Proszę dokończy ć. Siwowłosa kobieta wy rwała go z zamy ślenia. Tak, oczy wiście.Pojechałem na miejsce zbiórki, ale& by ło już za pózno [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •