[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z trudem powstrzymywała łzy.Nie rozpłacze się, dopókinie znajdzie się w domu.Wtedy i tylko wtedy będzie mogła rozsypać się w drobny mak. Rozdział 21Co to znaczy, że striptizerzy to fatalny pomysł?Roxanne zaczerpnęła tchu, usiłując uzbroić się w cierpliwość, choć wiedziała, że toprzegrana sprawa.Od zerwania z Ianem cierpliwość była towarem deficytowym.Szlag by gotrafił za to, że wszystko spieprzył.Miał być inny.- Czy pani mnie w ogóle słucha? Za coś w końcu płacę, do cholery.Taak.Aktualna klientka - nastoletnia diwa.Roxanne nie przestawała się uśmiechać,choć zaczynały ją już boleć policzki.- Rozumiem, że marzyłaś o na wpół nagich mężczyznach na swoich urodzinach, alejest to po prostu niewykonalne z kilku powodów.- Koszty nie grają roli.Roxanne zabębniła paznokciami po nodze, na szczęście ukrytej przed wzrokiempannicy.Takie sytuacje zdarzały się w zasadzie codziennie.Dlaczego tak trudno było jejznalezć właściwe słowa, kiedy tak bardzo ich potrzebowała?- Przykro mi.Nie chodzi tylko o koszty.W grę wchodzą aspekty prawne, których nieda się przeskoczyć.Przy tak skąpych strojach, jakie wymarzyła sobie diwa, wpadka była pewna jak wbanku, a wystarczyła jedna w pomieszczeniu pełnym małolatów, żeby ktoś trafił do więzienia.Nastolatka zerwała się z krzesła, prostując się na całe swoje metr osiemdziesiątwzrostu.- Gówno prawda!- Najlepiej by było, gdybyś poświęciła dzień lub dwa na omówienie przyjęcia zrodzicami, aby razem ustalić jakąś inną formę rozrywki.- Bardziej odpowiednią dla uczniówszkoły średniej.- Jest mi naprawdę przykro.- Wciąż to pani powtarza.- Oczy dziewczyny błyszczały, dolna warga zaczęła jejdrżeć.- Ale wydaje mi się, że wcale to pani nie obchodzi.- Obróciła się na pięcie iwymaszerowała z biura, zatrzaskując za sobą drzwi.Roxanne opuściła głowę na biurko i kilka razy uderzyła czołem w blat.yle torozegrała.Musi się jakoś ogarnąć, inaczej jej interes ucierpi.Niestety, nawet grozbaproblemów w pracy nie była w stanie wyrwać jej z otępienia.Sama była sobie winna.Gdyby nie straciła dla niego głowy, nigdy by do tego niedoszło.Zamiast wyskakiwać z majtek za każdym razem, gdy Ian spojrzał na nią spod oka, po pierwszej namiętnej nocy należało pozostać na stopie przyjacielskiej.Albo przeprowadzić sięna drugi koniec Stanów, żeby mieć pewność, że zapanuje nad sobą.Skąd miała wiedzieć, że Ian skradnie jej serce skuteczniej niż majtki?Gdybanie.Oglądanie się za siebie niczego nie zmieni.Wyznali sobie miłość i wszystko runęłojak domek z kart.Jak zawsze do tej pory.Logika podpowiadała jej, żeby odejść z podniesioną głową, tak jak odeszła odwszystkich swoich byłych, ale tym razem nie była w stanie.Roxanne cierpiała.Czuła się tak,jakby coś zżerało jej wnętrzności.Jakby miała z niej zostać wyłącznie pusta wydmuszkakobiety, którą kiedyś była.Gdyby pojawił się w tej chwili, mogłaby się co najwyżejodczołgać, co trudno było nazwać mocnym wyjściem.Były to jednak czcze rozważania.Ian nie wróci.Boże, to bolało jeszcze bardziej.Zabzyczał interkom, ratując ją przed politowania godnym seansem użalania się nadsobą.Rzuciła się przez biurko, żeby wcisnąć przycisk.- Tak?- Przyszła do ciebie Elle.Cholera.Jej najlepsza przyjaciółka zajmowała drugie miejsce na liście osób, którychnie chciała teraz widzieć.Ale najwyrazniej nie miała wyboru, bo drobna blondynka zdążyłajuż wejść do pokoju i usiadła na krześle naprzeciwko.Roxanne westchnęła.- Dziękuję, Mallory.- Nie ma za co.Elle złożyła dłonie na kolanach.Ktoś mógłby pomyśleć, że przyszła wypić filiżankęherbaty, ale Roxanne nie dała się zwieść.Zaraz odbędą kolejną wyjątkowo nieprzyjemnąrozmowę.Nie zamierzała jednak poddać się bez walki.Nawet po tym wszystkim, co się stało,wciąż miała swoją dumę.Do diabła, tylko to jej pozostało.- Co zaszło między tobą a Ianem tamtego wieczoru? Wyszliście bez słowa i od dwóchdni żadne z was nie odbiera telefonu.- Zarumieniła się.- Myślałam, że zaszyliście się uciebie, ale widziałam się rano z Nathanem, który twierdzi, że Ian remontuje jak szalony swójnowy dom i nie chce z nikim rozmawiać.No więc.o co chodzi?Chodziło o to, że Ian wyznał jej miłość, a potem zmienił zdanie i jasno dał jej dozrozumienia, że ich związek nie ma szans.Koniec z nimi.Proste jak drut.Klamka zapadła,kurtyna opadła, można tu było wstawić dowolną metaforę.Ale tym razem nie mogła zdradzićElle pikantnych szczegółów, bo facet, o którym mowa, był jej starszym bratem.Bohaterem. Jednorożcem, który okazał się zwykłym koniem z deformacją na głowie.- Roxanne?Westchnęła.- Rozstaliśmy się z Ianem.To i tak dużo powiedziane, bo nie jestem nawet pewna, czyw ogóle byliśmy parą.- Co jeszcze bardziej utwierdziło ją w przekonaniu, że nie powinni byliwypowiadać tych dwóch zabójczych słów.Nawet jeśli były prawdziwe.- Naprawdę? Bo przy kolacji oświadczył, że cię kocha.To nie byle co, więc możeopowiedz wszystko jeszcze raz od początku.Słowa wezbrały jej w gardle, usiłując się wydostać, domagając się wypowiedzenia,choć był to fatalny pomysł.Dlaczego, do diabła, powiedział swojej rodzinie, że ją kocha, apotem wyszedł i dziesięć minut pózniej ją rzucił?- Wyszłam za nim na parking, kiedy uciekł z restauracji, a on powiedział, że nigdynam się nie uda.- Zcisnęło ją w gardle.- Zostawił mnie.Po prostu odjechał w noc.Myślisz,że zrobiłby coś takiego, gdyby naprawdę mnie kochał?- Musi być jakieś wytłumaczenie.Wiesz, że od powrotu było mu ciężko.Nikt nie wiedział o tym lepiej od Roxanne, ale przecież robił postępy.Miała na niegokojący wpływ, była kimś, kogo cenił.- Wyrzucił mnie jak wczorajsze śmieci.- To nieprawda.- Nie było cię tam.Powiedział.Elle uniosła rękę.- Nie będę udawać, że rozumiem, co zaszło między wami na parkingu, ale byłam tam,kiedy postawił się mamie i powiedział rodzicom, że nie przyjmie tej pracy.Do diabła,powiedział jej, że jeśli cię nie zaakceptuje, nie chce należeć do naszej rodziny.Zwiat wokół Roxanne zamarł.- Myślałam, że zależy mu na tej pracy.- Najwidoczniej na tobie zależy mu bardziej.Ale przecież ją rzucił.- Ale.- Mogę ci zadać pytanie?- Chyba nie mam wyboru.- Skoro Ian był gotów odrzucić dla niej tę posadę, to niemógł chyba mówić serio, że z nimi koniec? Prawda? Nie miało to sensu.- Nie masz.- Elle skinęła głową jak królowa.Bardzo przypominała w tej chwili swoją matkę, ale bez jej złośliwości.- Kochasz mojego brata?- To bez znaczenia.Zostawił mnie.- Proszę cię.Wiedziałaś, że mój brat ma problemy, kiedy postanowiłaś się z nimspotykać.No więc pokłóciliście się.I co z tego? Wszyscy się kłócą, Roxanne.To nie musioznaczać końca związku, chyba że tego chcesz, więc przestań zgrywać męczennicę.Ogarnęła ją złość.Z radością powitała to uczucie.- Nie wierzę, że to powiedziałaś.- Ktoś musiał.- Elle wstała i wygładziła spódniczkę barwy kości słoniowej.- Idę nalunch z Gabe em, więc na mnie pora.Ale ty powinnaś usiąść i zastanowić się, czy naprawdękochasz mojego brata.Czasami miłość oznacza trwanie przy sobie, nawet gdy pojawią siętrudności.A czasem oznacza, że trzeba dogonić idiotę i wbić mu trochę rozumu do głowy.Roxanne odczekała pełne pięć minut po wyjściu Elle, zanim powoli wstała.Jej ciałonie działało jak należy, jakby dostała kolejnym pociskiem, ale jeszcze tego nie zauważyła.Dlaczego Elle nie mogła usiąść i służyć jej bezwarunkowym wsparciem? Wystarczyłoby,żeby kiwała głową i potwierdziła, że owszem, Ian zdradził ją i z tego powodu na nią niezasługiwał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •