[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chłopak chwycił za rączkę wózka.- Pani Haggerty ma jeden znajpiękniejszych ogrodów w hrabstwie - poinformował Stellę.- Postanowiłam zrobić nowe klomby.Pilnuj dobrze tych roślin, Steve, bo będziesz miał zemną do czynienia.Więc gdzie, do diabła, są teraz orliki?- Tędy, proszę.- Jest pani tą nową dziewczyną zatrudnioną przez Rosalind?- Owszem.- Z Północy?- Przyznaję się do winy, wysoki sądzie.Kobieta zacisnęła usta i rozejrzała się po centrum zwyrazną irytacją.- Rzeczywiście, wszystko tu poprzestawialiście.- Mam nadzieję, że nowy system oszczędzi klientom czasu i zachodu.- Mnie niczego dziś nie zaoszczędził.Proszę chwilę zaczekać.- Poprawiła rondosłomkowego, sfatygowanego kapelusza, by słońce nie świeciło jej w oczy, po czym pochyliłasię nad doniczkami z krwawnikiem.- Jak już tu jestem, to wezmę trochę roślin dla mojej córki.- Chwyciła trzy doniczki i ruszyładalej.Stella cały czas opowiadała o kwiatach i w końcu udało jej się wciągnąć panią Haggertyw rozmowę.Napełniły drugi wózek i połowę trzeciego, zanim wyszły z sektora z roślinamiwieloletnimi.- Muszę przyznać, że wiesz dużo o ogrodnictwie, Stello.- Pani też jest prawdziwą znawczynią tematu.Klientka zatrzymała się i ponownie rozejrzaławokół, ale tym razem w zamyśleniu.- Z powodu nowego układu prawdopodobnie kupiłam dwa razy tyle, ile zamierzałam.Stellauśmiechnęła się promiennie.155 - Naprawdę?- Bardzo sprytne.Podoba mi się.Czy twoja rodzina została na Północy?- Nie.Mój tata i jego żona mieszkają w Memphis.Stąd się oboje wywodzą.- Doprawdy? Proszę, wpadnij do mnie kiedyś, oprowadzę cię po swoim ogrodzie.Roz cipowie, jak do mnie trafić.- Z największą przyjemnością.Bardzo dziękuję.Gdy wybiło południe, Stella podejrzewała, żeprzeszła już co najmniej piętnaście kilometrów.Po trzeciej przestała się zastanawiać, jaki dystans przedreptała, ile kilogramów przeniosła zmiejsca na miejsce, na ile pytań zdołała odpowiedzieć.Zaczęła natomiast marzyć o długim, chłodnym prysznicu i dużym kieliszku wina.- Ale odjazd - rzuciła Hayley w biegu.Właśnie ściągała wózki z parkingu.- Kiedy ostatni raz zrobiłaś sobie przerwę?- Nie przejmuj się.Dużo się dzisiaj nasiedziałam za ladą.Gawędziłam z klientami.Prawdęmówiąc, musiałam rozprostować nogi.- Zamykamy mniej więcej za dwie godziny.Ruch już się zdecydowanie zmniejszył.Znajdzwięc Harpera lub dobierz sobie kogoś z pracowników i sprawdz nasze zapasy.- Oczywiście.Ejże, czy to przypadkiem nie ciężarówka pana Mięśniaka? Stella zerknęła przezramię i spostrzegła samochód Logana.- Pana Mięśniaka?- To do niego pasuje, prawda? No, dobra.Muszę zabierać się do pracy.Stella też powinnawrócić do swoich zajęć, stała jednak i przyglądała się, jak Logan zakręca przy stertachworków z ziemią i nawozami, zatrzymuje samochód i wyskakuje z kabiny.Drugimi drzwiamiwysiedli jego pracownicy.Logan zamienił z nimi kilka słów i ruszył w stronę Stelli.- Klient zdecydował się na ściółkę cedrową.Zabieram ćwierć tony.- Który klient?- Jameson.Podrzucimy mu to jeszcze dzisiaj.Jutro przyniosę ci dokumenty.- Równie dobrze możesz je przygotować w tej chwili.- Muszę wszystko dokładnie skalkulować, a na to potrzebuję więcej czasu.A jeśli mu dzisiajnie zawieziemy tej cholernej ściółki, będzie niezadowolony.Stella otarła czoło ramieniem.- Masz szczęście, że jestem zbyt zmęczona, aby zrzędzić.156 - Spory ruch.- Istne szaleństwo.Co mnie bardzo cieszy.Założę się, że pobiliśmy wszelkie rekordysprzedaży.Tyle że nie czuję już nóg.A tak przy okazji, pomyślałam, że chętnie wpadłabymobejrzeć twój dom.- Bardzo proszę.- Obrzucił ją uważnym spojrzeniem.- Dziś wieczorem jestem wolny.- Dzisiejszy wieczór odpada.Co byś powiedział na środę? Po zamknięciu  Edenu ?Oczywiście, jeśli Roz zechce popilnować chłopców.- Zroda będzie bardzo dobra.Koło wpół do siódmej?- Doskonale.To do zobaczenia.Odwrócił się i ruszył w stronę ciężarówki, Stella natomiast pomyślała, że nigdy w życiu nieprzeprowadziła dziwaczniejszej rozmowy o seksie.Wieczorem, gdy dzieci już zjadły kolację i zajęły się zabawą, Stella wreszcie mogła wziąćwymarzony prysznic.Jak tylko opadło z niej największe zmęczenie i osłabł ból w mięśniach,ogarnęła ją euforia.Ten dzień był prawdziwym triumfem!Wciąż się co prawda niepokoiła, czy ich asortyment jest odpowiednio zrównoważony - czynie mają niektórych roślin za dużo, innych zaś za mało.Doszła jednak do wniosku, że niepowinna podawać w wątpliwość intuicji Roz.Wyszła z kabiny, włożyła szlafrok frotte, zawinęła mokre włosy w ręcznik, po czymtanecznym krokiem wybiegła z łazienki.W drzwiach pokoju ujrzała kobiecą postać i z przestrachu krzyknęła na całe gardło.- Przepraszam! Przepraszam! - Roz z trudem powstrzymała śmiech.- Tym razem masz przedsobą istotę z krwi i kości.- O Boże.- Wciąż jeszcze uginały się pod nią kolana, szybko przysiadła więc na skraju łóżka.- O mały włos nie dostałam zawału.- Mam coś, co z miejsca postawi cię na nogi.- Roz wyciągnęła zza pleców butelkę szampana.- Dom Perignon? Super! Od razu mi lepiej.- Mamy co świętować.Hayley już czeka w saloniku naprzeciwko.Pozwolę jej nawet wypićpół kieliszka bąbelków bez żadnego zrzędzenia.- W Europie kobietom w ciąży podobno zaleca się picie kieliszka wina raz w tygodniu.Możemy więc dziś udawać, że jesteśmy we Francji.157 - No dobrze, idziemy.Chłopców wysłałam już pod opiekę Davida.Urządzili jakiś turniej gierkomputerowych.- Dziękuję.Jeszcze przez pół godziny mogą poszaleć.Potem jednak będę musiała ichzapakować do wanny i do łóżek.Czy to kawior? - spytała, gdy znalazła się w saloniku.- Roz mówi, że nie wolno mi nawet spróbować [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •  
    hp include("s/6.php") ?>