[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przepraszam za tedurne dzieciaki.Biedactwo.Chodzmy do środka, znajdziemy jakieś suche ubranie.- Nie trzeba, ja tylko.- Nalegam - przerwała Anna, prowadząc ją w stronę frontowego wejścia.- Co zapowitanie.Chciałabym powiedzieć, że zwykle nie ma tu takich szaleństw, ale byłoby tokłamstwo.Trzymając mocno Dru - Anna wiedziała, kiedy ktoś był gotów do ucieczki -wprowadziła ją do domu i po schodach na górę.- Dziś jest trochę większe szaleństwo, bo przyjechała cała banda.Witamy Setha.Panowie mają ugotować trochę krabów.Proszę zostać.- Nie chciałabym przeszkadzać.- Czuła coraz większe zakłopotanie.- Wstąpiłam tylkona chwilę, żeby podrzucić Sethowi klucz do komórki.Właściwie nie powinnam.- Proszę się przebrać w suche ubranie, napić wina i coś zjeść - powiedziała Annaciepło.- Spodnie Kevina powinny być dobre.- Ze swojej półki wyjęła niebieską koszulkębawełnianą.- Zobaczę, może znajdę jedną parę w tej jego norze.- To tylko trochę wody.Proszę zejść do rodziny.Ja już pójdę.- Kochanie, jesteś przemoczona i trzęsiesz się z zimna.Zdejmuj te mokre rzeczy.Wysuszymy je w suszarce, zanim usiądziemy do jedzenia.To minuta.Mówiąc to, wyszła i zostawiła Dru samą w sypialni.Ta kobieta nie sprawiała wrażenia tak stanowczej, gdy przychodziła do kwiaciarni,stwierdziła Dru.Ciekawe, czy ktoś kiedykolwiek z nią wygrał.Ale rzeczywiście było jej zimno.Poddała się więc i zdjęła mokrą bluzkę, a po niej,wzdychając, równie mokry stanik.Gdy już się zapinała, wróciła Anna.- Sukces - rzekła, podając Dru parę levisów.- Koszulka dobra?- Tak, dobra.Dziękuję.- Jak będziesz gotowa, przynieś swoje mokre ciuchy na dół do kuchni.- Wychodząc,jeszcze raz się odwróciła.- Dru, miło nam cię gościć w tym domu wariatów. Faktycznie dom wariatów, pomyślała Dru.Słychać było wrzaski i śmiechy, rykmuzyki przez otwarte okno.Harmider, jakby połowa miasteczka bawiła się w ogródkuQuinnów.Lecz kiedy ostrożnie wyjrzała na zewnątrz, stwierdziła, że cały ten hałas robili samiQuinnowie.Biegały tam nastolatki różnego wzrostu i płci oraz dwa, nie - trzy psy.A raczejcztery, zobaczyła bowiem jeszcze olbrzymiego psa z rodzaju myśliwskich, który wyskoczył zwody i biegł na trawnik otrzepać się, mocząc wszystkich dookoła.Chłopiec, którego gonił Seth, robił dokładnie to samo.Najwyrazniej Seth zdołał godopaść.Przy pomoście cumowały łodzie, co wyjaśniało, jak przypuszczała, dlaczego liczbasamochodów na podjezdzie nie dorównywała liczbie uczestników pikniku.Quinnowie byli żeglarzami.Byli także hałaśliwi, upaprani i mokrzy.Widok pod oknem w niczym nie przypominałtowarzyskich spotkań ani imprez rodzinnych na powietrzu u jej rodziców.Tam byłaprzyciszona muzyka klasyczna.Rozmowy spokojne i opanowane.A stoły nakryte starannie istylowo.Jej matka celowała w obmyślaniu stylów i dokładnie wszystko ustalała z dostawcą,który znał swój fach.Dru nie była pewna, czy potrafi się znalezć choć przez chwilę w tak rozbawionymtowarzystwie.Ale nie mogła postąpić inaczej, byłoby to nietaktem.Przebrała się w levisy.Chłopak, Anna mówiła chyba o nim Kevin, jest wysoki,pomyślała.Musiała kilka razy podwinąć postrzępione mankiety nogawek.Przejrzała się w lustrze nad komodą w ładnej, drewnianej ramie i westchnęła, biorącligninową chusteczkę, by zetrzeć smugi tuszu pod oczami, rezultat niespodziewanej kąpieli.Zebrała swoje mokre ubranie i poszła na dół.W salonie stało pianino.Wyglądało na bardzo stare i często używane.Stały na nim wkryształowym wazonie czerwone lilie, które sprzedała Sethowi, roztaczając wokół mocnyzapach.Kanapa wyglądała na nową, dywan na stary.W pokoju panowała bardzo rodzinnaatmosfera, myślała Dru.Wesołe kolory, przytulne zasłony, kilka psich kudłów, a kwiaty iświece świadczyły o kobiecej ręce.Tu i ówdzie stały zdjęcia, każde w innej ramce.Nie byłowidać żadnych prób ujednolicenia, co właśnie stanowiło o uroku tego wnętrza.Były i obrazy: woda, miejskie krajobrazy, martwe natury, na pewno dzieła Setha.Uwagę Dru przyciągnął śliczny mały szkic ołówkiem. Przedstawiał podniszczony biały dom, otoczony lasem i wodą.Autor w bardzo prostysposób mówił: to mój dom.Obrazek poruszył w niej dziwne struny, wzbudził jakąś tęsknotę.Podeszła bliżej, żeby przeczytać podpis w dolnym rogu.Był bardzo staranny.Domyśliła się, że to podpis dziecka, zanim jeszcze przeczytała umieszczoną pod nim datę.A więc narysował to jako dziecko.Mały chłopiec wykonał szkic swego domu, będącw pełni świadomy jego wartości.Miał już wystarczający talent i mądrość, by wyrazić zapomocą ołówka, że ta wartość to ciepło i poczucie bezpieczeństwa.W jej sercu coś miękło i nie mogła nic na to poradzić.Może jest idiotą z wielkimpistoletem na wodę, ale jest dobrym człowiekiem.Jeśli sztuka odzwierciedla duszę artysty,jest wyjątkowym człowiekiem.Kierując się odgłosami, poszła na tył domu do kuchni.Tu, jak od razu zauważyła,znajdowało się drugie centrum rodzinne, pod dowództwem kobiety, która doceniała wagętego miejsca.Długie blaty lśniły nieskazitelną bielą, kontrastującą z radosną czerwieniąlamówek.Na blatach stały półmiski i garnki pełne jedzenia.Seth stał, obejmując Annę, ich głowy były blisko siebie.Choć ręce Anny cały czaswykonywały jakieś czynności, tworzyli w tej pozie jedność [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •