[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nadia pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ… i spojrzaÅ‚a na męża sceptycznie.- Raptem raz mi siÄ™ zdarzyÅ‚o rozbić na tobie doniczkÄ™. 1 1 4 KSI%7Å‚NICZKA I CZAROWNICA- Do dzisiaj mam bliznÄ™, o tutaj - Jurij wskazaÅ‚ na swo­je przedramiÄ™ - po tym, jak mnie zdzieliÅ‚aÅ› szczotkÄ….- Trzeba byÅ‚o nie mówić, że moja nowa suknia jestokropna.- Bo byÅ‚a - westchnÄ…Å‚.- A tu, o, mam jeszcze Å›lady.- PrzestaÅ„ - Nadia uniosÅ‚a siÄ™ z godnoÅ›ciÄ… - nasz gośćjeszcze sobie pomyÅ›li, że jestem domowym tyranem.- A nie jesteÅ›?- Skoro tak, to zarzÄ…dzam sprzÄ…tanie stoÅ‚u.Podajemydeser.Kiedy wracali w stronÄ™ Manhattanu, w gÅ‚owie Sydneywciąż rozbrzmiewaÅ‚ gwar rozmów w domu paÅ„stwa Stani­sÅ‚awskich.DotÄ…d zawsze podczas proszonych obiadów nu­dziÅ‚a siÄ™ Å›miertelnie.Tym razem byÅ‚o inaczej.Może dlate­go że wypiÅ‚a sporo alkoholu.A może dlatego że wszy­stko byÅ‚o tak smaczne, zwÅ‚aszcza podany na deser kisielz bitÄ… Å›mietanÄ…, którego zjadÅ‚a dwie porcje.W każdymrazie byÅ‚ to najprzyjemniejszy sobotni obiad w jej życiu.- Czy to prawda, co mówiÅ‚ twój ojciec? %7Å‚e matka po­trafi czymÅ› w niego rzucić?- OczywiÅ›cie, mnie też siÄ™ kiedyÅ› dostaÅ‚o.PofrunÄ…Å‚ ca­Å‚y talerz spaghetti tylko dlatego, że coÅ› tam jej odszczek-nÄ…Å‚em.Sydney wybuchnęła Å›miechem.- Szkoda, że tego nie widziaÅ‚am.Nie zdążyÅ‚eÅ› siÄ™ schy­lić?- SchyliÅ‚em siÄ™, ale za pózno.- Nigdy w życiu niczym w nikogo nie rzuciÅ‚am - po­wiedziaÅ‚a rozmarzonym gÅ‚osem, tak jakby rzucanie tale- KSI%7Å‚NICZKA I CZAROWNICA 1 1 5rzami byÅ‚o najbardziej romantycznÄ… czynnoÅ›ciÄ… na Å›wiecie.- To musi Å›wietnie rozÅ‚adowywać napiÄ™cie.Wiesz, oniwszyscy sÄ… naprawdÄ™ wspaniali - dodaÅ‚a po chwili - caÅ‚atwoja rodzina.Musisz być z nimi bardzo szczęśliwy.- WiÄ™c nie żaÅ‚ujesz, że nie pojechaliÅ›my na obiad dorestauracji? To po co byÅ‚a ta komedia przed wejÅ›ciem?- yle mnie osÄ…dzasz.Nie jestem snobem.Po prostu niebyÅ‚am przygotowana, trzeba mnie byÅ‚o uprzedzić.- ZgodziÅ‚abyÅ› siÄ™?WzruszyÅ‚a ramionami.- Sama nie wiem.A wÅ‚aÅ›ciwie to dlaczego mnie tamzabraÅ‚eÅ›?- ChciaÅ‚em ciÄ™ tam zobaczyć, a może chciaÅ‚em, żebyÅ›ty zobaczyÅ‚a mnie wÅ‚aÅ›nie tam.- Nie rozumiem, jakie to może mieć znaczenie.- Bardzo niewiele rozumiesz.- Może rozumiaÅ‚abym wiÄ™cej, gdybyÅ› wyrażaÅ‚ siÄ™ jaÅ›­niej.- Nie jestem zbyt mocny w sÅ‚owach, rÄ™ce mam spraw­niejsze - odparÅ‚ i zahamowaÅ‚ gwaÅ‚townie pod jej domem.ZdjÄ…Å‚ okulary, jego oczy byÅ‚y bardzo czarne i bardzoniespokojne.Czy ona naprawdÄ™ nie zdaje sobie sprawy, jakte cholerne perfumy na niego dziaÅ‚ajÄ…? Jak dziaÅ‚a na niegojej uÅ›miech, jej wÅ‚osy rozwiewane przez wiatr?Ten wieczór tylko wszystko skomplikowaÅ‚.Teraz, kiedyzaprowadziÅ‚ jÄ… do domu, wszystko jest jeszcze trudniejszeniż byÅ‚o.Dlaczego? A dlatego że ujrzaÅ‚ w niej zupeÅ‚nieinnÄ… osobÄ™.Sztywność i oficjalny sposób bycia zniknÄ…Å‚ bezÅ›ladu pod wpÅ‚ywem kilku serdecznych słów, kilku sekundprawdziwie rodzinnej atmosfery.A on siÄ™ obawiaÅ‚, że bÄ™- KSI%7Å‚NICZKA I CZAROWNICA116dzie siÄ™ zle czuÅ‚a w jego starym domu, wÅ›ród czÅ‚onkówjego rodziny, że bÄ™dzie wyniosÅ‚a i pogardliwa.ObawiaÅ‚ siÄ™? Czyżby? Po cóż wiÄ™c tam jÄ… zabieraÅ‚? Czynie dlatego wÅ‚aÅ›nie, żeby przekonać siÄ™, że Sydney jestinna niż poczÄ…tkowo zakÅ‚adaÅ‚?Tak, byÅ‚a inna.ZmiaÅ‚a siÄ™ z dowcipów jego ojca, wesoÅ‚oodpieraÅ‚a ataki Alexa, zmywaÅ‚a talerze z jego matkÄ…, a kie­dy Rachel wypytywaÅ‚a jÄ… o szczegóły wypadku pani Wol-burg, czerwieniÅ‚a siÄ™ jak maÅ‚a dziewczynka.Do licha! Przecież chyba siÄ™ w niej nie zakochaÅ‚!A teraz, kiedy zostali sam na sam, caÅ‚y jej chłód i rezer­wa powróciÅ‚y.Jakby specjalnie na jego udrÄ™kÄ™!- OdprowadzÄ™ ciÄ™ na górÄ™.- WysiadÅ‚ za niÄ… i zatrzasnÄ…Å‚drzwiczki samochodu.- Nie musisz - odparÅ‚a sucho.Nie wiedziaÅ‚a, co zepsu­Å‚o zakoÅ„czenie wieczoru, ale czuÅ‚a, że to jego wina.- OdprowadzÄ™ ciÄ™ - powtórzyÅ‚.- Dobrze.Beż sÅ‚owa weszli do windy.Kiedy ta zatrzymaÅ‚a siÄ™wreszcie na jej piÄ™trze, Sydney wyjęła z torebki klucze.- Bardzo mi siÄ™ podobaÅ‚o w twoim domu - powiedziaÅ‚atonem podziÄ™kowania - powtórz rodzicom, że bardzo imjestem wdziÄ™czna za goÅ›cinność.- Zatrzymali siÄ™ pod jejdrzwiami.- Aha, i zadzwoÅ„ do mnie do biura w sprawietego sprawozdania.Michael przytrzymaÅ‚ otwarte drzwi.- Poczekaj.WejdÄ™ z tobÄ…. 7Sydney próbowaÅ‚a zamknąć drzwi, lecz on stanowczoprzytrzymaÅ‚ je nogÄ… i wÅ›lizgnÄ…Å‚ siÄ™ za niÄ… do Å›rodka.- Chyba jest trochÄ™ za wczeÅ›nie na porannÄ… kawÄ™ i zapózno na popoÅ‚udniowÄ… herbatÄ™, nie uważasz?- Nie zamierzam niczego pić - odparÅ‚ Michael i za­trzasnÄ…Å‚ za sobÄ… drzwi z takim impetem, że lustro na Å›cia­nie zadrżaÅ‚o.Sydney poczuÅ‚a znany ucisk w żoÅ‚Ä…dku, krew odpÅ‚ynęłajej z twarzy.- KtoÅ› mógÅ‚by powiedzieć, że nie jesteÅ› najlepiej wy­chowany.Wtargnąć tak bezceremonialnie do mieszkaniasamotnej kobiety.- Jestem bardzo zle wychowany.- WcisnÄ…Å‚ rÄ™ce dokieszeni i nie czekajÄ…c na zaproszenie, wszedÅ‚ do salonu.- WspółczujÄ™ twoim rodzicom.Musieli bardzo siÄ™ sta­rać, żeby nauczyć ciÄ™, jak siÄ™ zachowywać.Niestety bezskutku.Michael niewiele sobie robiÅ‚ z jej zÅ‚oÅ›liwych uwag.Po­ruszaÅ‚ siÄ™ jak tygrys wyruszajÄ…cy na Å‚owy.Jak dzikie zwie­rzÄ™ wietrzÄ…ce zdobycz.- NaprawdÄ™ ci siÄ™ podobali? - zapytaÅ‚. 1 1 8 KSI%7Å‚NICZKA I CZAROWNICA:"- OczywiÅ›cie, przecież ci mówiÅ‚am.- MyÅ›laÅ‚em, że tak mówisz, bo jesteÅ› dobrze wycho­wana.JeÅ›li chciaÅ‚ sprawić jej przykrość tymi sÅ‚owami, to trafiÅ‚w dziesiÄ…tkÄ™.- yle myÅ›laÅ‚eÅ›, a teraz, skoro sobie wszystko już wyjaÅ›­niliÅ›my, możesz iść.- Niczego nie wyjaÅ›niliÅ›my, musisz mi jeszcze wytÅ‚u­maczyć, dlaczego tak nagle siÄ™ zmieniÅ‚aÅ›.Jeszcze godzinÄ™temu zachowywaÅ‚aÅ› siÄ™ zupeÅ‚nie inaczej.Co siÄ™ staÅ‚o?- Nie mam pojÄ™cia, o czym mówisz.- Nie udawaj.U mojej rodziny byÅ‚aÅ› bezpoÅ›redniai serdeczna.UÅ›miechaÅ‚aÅ› siÄ™, żartowaÅ‚aÅ›.Teraz zaÅ›, gdyzostaliÅ›my sami, jesteÅ› sztywna i odpychajÄ…ca, wcale siÄ™nie uÅ›miechasz.- Nic podobnego - skrzywiÅ‚a usta w czymÅ›, co wÅ‚aÅ›niemiaÅ‚o być uÅ›miechem - widzisz, do ciebie też siÄ™ uÅ›mie­cham.JesteÅ› zadowolony?Jego oczy zaÅ›wieciÅ‚y siÄ™ niebezpiecznie.- Od chwili kiedy po raz pierwszy wszedÅ‚em do twoje­go biura, ani przez chwilÄ™ nie jestem zadowolony.MÄ™czÄ™siÄ™, a nie lubiÄ™ tego.- Artysta musi cierpieć.A poza tym nie rozumiem, coakurat ja mogÄ™ mieć z tym wspólnego.RobiÄ™ wszystko,czego żądasz.Każę wymieniać okna, podÅ‚ogi, naprawiaćinstalacjÄ™ hydraulicznÄ….- InstalacjÄ™ elektrycznÄ… - poprawiÅ‚ i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™wbrew sobie.- Nieważne, robiÄ™, co chcesz.Masz pojÄ™cie, ile rachun­ków już podpisaÅ‚am? KSI%7Å‚NICZKA I CZAROWNICA 1 1 9- Wiem, ponad dwadzieÅ›cia, ale przecież wiesz, że cho­dzi nie o to.PrzyjrzaÅ‚a mu siÄ™ z nagÅ‚ym zainteresowaniem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •