[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Grace.Jej oczy utrzymywaÅ‚y mnie na powierzchni, nawetpo tym, jak przestaÅ‚em czuć jej palce Å›ciskajÄ…ce mojerÄ™ce. Sam  powiedziaÅ‚a. Nie odchodz. RozdziaÅ‚ trzydziesty ósmy: Grace3°C Kto mógÅ‚ zrobić coÅ› takiego dziecku?  skrzywiÅ‚asiÄ™ z niesmakiem mama.Nie byÅ‚am pewna, czy tÄ™ minÄ™ wywoÅ‚aÅ‚o to, cowÅ‚aÅ›nie powiedziaÅ‚am, czy może szpitalny zapachÅ›rodków odkażajÄ…cych i moczu.WzruszyÅ‚am ramionami, wiercÄ…c siÄ™ naniewygodnym łóżku.Tak naprawdÄ™ nie musiaÅ‚am trafićdo szpitala.Rana na moim ramieniu nie wymagaÅ‚aszwów.ChciaÅ‚am po prostu zobaczyć Sama. A zatem on jest popaprany?  Matka Å›ciÄ…gnęłabrwi, wpatrujÄ…c siÄ™ w telewizor zawieszony podsufitem, chociaż byÅ‚ wyÅ‚Ä…czony.Nie poczekaÅ‚a na mojÄ…odpowiedz. Cóż, oczywiÅ›cie.OczywiÅ›cie, że jest.Musi być.Po przejÅ›ciu czegoÅ› takiego nie możnapozostać normalnym.Biedny dzieciak.WyglÄ…daÅ‚, jakbynaprawdÄ™ cierpiaÅ‚.MiaÅ‚am nadziejÄ™, że mama przestanie paplać, zanimSam skoÅ„czy rozmawiać z pielÄ™gniarkÄ….Nie chciaÅ‚ammyÅ›leć o tym, jak zimno nienaturalnie powykrÄ™caÅ‚ojego ciaÅ‚o.MiaÅ‚am nadziejÄ™, że on zrozumie, dlaczegoopowiedziaÅ‚am matce o jego rodzicach  to byÅ‚o lepszerozwiÄ…zanie, niż gdyby dowiedziaÅ‚a siÄ™ o sforze. Mamo, zrozum.Te wspomnienia naprawdÄ™ godrÄ™czÄ….To oczywiste, że spanikowaÅ‚, kiedy zobaczyÅ‚krew na swoich rÄ™kach.To odruch bezwarunkowy, czyjak to siÄ™ tam nazywa.Możesz sobie o tym poczytać winternecie. Mama aż siÄ™ skuliÅ‚a. A jednak gdyby go tam nie byÅ‚o. Tak, zginęłabym, bla, bla, bla.Ale byÅ‚ tam.Czemu wszyscy przejmujÄ… siÄ™ tym bardziej ode mnie?Niektóre Å›lady pozostawione przez kÅ‚y ShelbyzdążyÅ‚y już zamienić siÄ™ w brzydkie siniaki.Choćnawet w jednej trzydziestej nie zdrowiaÅ‚am tak szybkojak Sam. Bo nie masz instynktu przetrwania, Grace.JesteÅ›jak czoÅ‚g, przesuwasz siÄ™ powoli, wierzÄ…c, że nic niemoże ciÄ™ powstrzymać, aż w koÅ„cu napotykasz wiÄ™kszyczoÅ‚g.Czy jesteÅ› pewna, że chcesz umawiać siÄ™ z kimÅ›z takÄ… przeszÅ‚oÅ›ciÄ…?  Mama zdawaÅ‚a siÄ™ coraz mocniejwierzyć we wÅ‚asnÄ… teoriÄ™. On może mieć wprzyszÅ‚oÅ›ci potworne zaÅ‚amanie psychiczne.CzytaÅ‚am,że to przytrafia siÄ™ najczęściej w wieku dwudziestuoÅ›miu lat.Może być pozornie normalny, a potemniespodziewanie wpaść w szaÅ‚.Grace, przecież nigdy cinie mówiÅ‚am, co masz robić ze swoim życiem.Ale coby byÅ‚o, jeÅ›li.jeÅ›li dzisiaj poprosiÅ‚abym ciÄ™, żebyÅ› siÄ™z nim nie spotykaÅ‚a?Tego siÄ™ nie spodziewaÅ‚am.Mój gÅ‚os byÅ‚ szorstki. OdpowiedziaÅ‚abym ci, że do tej pory nie byÅ‚aÅ›wzorowym rodzicem i że w zwiÄ…zku z tym straciÅ‚aÅ›możliwość sprawowania nade mnÄ… jakiejkolwiekwÅ‚adzy.Sam i ja jesteÅ›my razem.Nie ma innej opcji.Mama podniosÅ‚a dÅ‚onie, jakby próbowaÅ‚apowstrzymać czoÅ‚g Grace przed rozjechaniem siebie. Okej.W porzÄ…dku.Tylko bÄ…dz ostrożna, dobrze?Nieważne.PójdÄ™ po coÅ› do picia. Tak po prostu caÅ‚a jej rodzicielska energia zostaÅ‚awyczerpana.OdegraÅ‚a dobrÄ… matkÄ™, zawożąc nas doszpitala, obserwujÄ…c, jak pielÄ™gniarka zajmuje siÄ™ moimiranami, i ostrzegajÄ…c mnie przed moimpsychopatycznym chÅ‚opakiem, a teraz mogÅ‚a jużwyluzować.ByÅ‚o pewne, że przeżyjÄ™, wiÄ™c mogÅ‚azakoÅ„czyć sÅ‚użbÄ™.WyszÅ‚a z sali.Kilka minut potem drzwi otworzyÅ‚y siÄ™ cicho i SampodszedÅ‚ do mojego łóżka.ByÅ‚ bardzo blady i wyglÄ…daÅ‚na zmÄ™czonego w zielonkawym Å›wietle szpitalnychlamp.Ale nadal byÅ‚ Samem. Co ci robili?  zapytaÅ‚am.Jego usta wygięły siÄ™ w ironicznym uÅ›miechu. ZaÅ‚ożyli mi bandaż na rozciÄ™cie, które wÅ‚aÅ›niezdążyÅ‚o siÄ™ zagoić.Co jej powiedziaÅ‚aÅ›?  RozejrzaÅ‚ siÄ™w poszukiwaniu mamy. O twoich rodzicach i że to dlatego byÅ‚o z tobÄ… zle.UwierzyÅ‚a mi.Jest okej.Wszystko w porzÄ…dku? Czy.Nie byÅ‚am pewna, o co pytam.W koÅ„cu zdobyÅ‚am siÄ™na odwagÄ™. Tata powiedziaÅ‚ mi, że jest martwa.Shelby.Chyba nie zdoÅ‚aÅ‚a siÄ™ wyleczyć.To staÅ‚o siÄ™ zaszybko.Sam objÄ…Å‚ mnie i pocaÅ‚owaÅ‚, a potem oparÅ‚ swojeczoÅ‚o na moim.PatrzyliÅ›my na siebie; jego oczy byÅ‚ytak blisko.WydawaÅ‚o siÄ™, że ma tylko jedno oko. PójdÄ™ do piekÅ‚a. Co?ZÅ‚otożółte oko zamrugaÅ‚o. Bo powinno być mi przykro z powodu jejÅ›mierci. Odsunęłam siÄ™ trochÄ™, żeby zobaczyć wyraz jegotwarzy  byÅ‚a dziwnie pusta.Nie byÅ‚am pewna, co muodpowiedzieć, ale Sam chyba wyczuÅ‚ mojezakÅ‚opotanie, bo ujÄ…Å‚ moje dÅ‚onie i Å›cisnÄ…Å‚ je mocno. Wiem, że powinienem przeżywać jej Å›mierć.Aleja czujÄ™ siÄ™ tak, jakby ten pocisk miaÅ‚ trafić we mnie ijakby udaÅ‚o mi siÄ™ przed nim uciec.Nie przemieniÅ‚emsiÄ™, ty jesteÅ› caÅ‚a i zdrowa.A Shelby.Ona jest poprostu jednÄ… rzeczÄ… mniej, o którÄ… muszÄ™ siÄ™ martwić.CzujÄ™ siÄ™ po prostu.czujÄ™ siÄ™ pijany. Mama uważa, że jesteÅ› towaremniepeÅ‚nowartoÅ›ciowym!  rozeÅ›miaÅ‚am siÄ™.Sam pocaÅ‚owaÅ‚ mnie znowu, zamknÄ…Å‚ na chwilÄ™oczy, a potem pocaÅ‚owaÅ‚ mnie trzeci raz, lekko. Jestem.Chcesz uciec?Nie wiedziaÅ‚am, czy chodziÅ‚o mu o ucieczkÄ™ zeszpitala czy od niego. Panie Roth?  PielÄ™gniarka pojawiÅ‚a siÄ™ wdrzwiach. Możemy to zaÅ‚atwić tutaj, ale powinien panusiąść.Sam, podobnie jak ja, musiaÅ‚ dostać seriÄ™zastrzyków przeciw wÅ›ciekliznie  standardowaprocedura szpitala po nieuzasadnionych atakachzwierzÄ…t.W koÅ„cu nie mogliÅ›my powiedziećpersonelowi, że Sam znaÅ‚ zwierzÄ™ osobiÅ›cie i że ono niebyÅ‚o wÅ›ciekÅ‚e, tylko Å›wiadomie planowaÅ‚o morderstwo.Przesunęłam siÄ™, żeby zrobić Samowi miejsce; usiadÅ‚obok mnie, zerkajÄ…c z niepokojem na strzykawkÄ™ wdÅ‚oniach pielÄ™gniarki. ProszÄ™ nie patrzeć na igÅ‚Ä™  doradziÅ‚a pielÄ™gniarka, podciÄ…gajÄ…c jego zakrwawiony rÄ™kaw.Sam odwróciÅ‚ wzrok.PopatrzyÅ‚ na mnie, ale jegospojrzenie byÅ‚o odlegÅ‚e i zamglone, myÅ›lami przebywaÅ‚gdzie indziej.PielÄ™gniarka wbiÅ‚a igÅ‚Ä™.ObserwowaÅ‚am,jak naciska tÅ‚ok strzykawki, i fantazjowaÅ‚am, że tolekarstwo dla Sama  pÅ‚ynne lato wstrzykniÄ™te prosto wjego żyÅ‚y.RozlegÅ‚o siÄ™ pukanie i kolejna pielÄ™gniarkawetknęła gÅ‚owÄ™ do Å›rodka. Brenda, koÅ„czysz?  zapytaÅ‚a. PotrzebujÄ… ciÄ™ wpokoju trzysta dwa.Jest tam kobieta, która dostaÅ‚aszaÅ‚u. Och, cudownie  sarkastycznie stwierdziÅ‚aBrenda. Wy dwoje możecie już iść.TwojÄ…dokumentacjÄ™ przekażę mamie  dodaÅ‚a, kierujÄ…c tesÅ‚owa już tylko do mnie. DziÄ™ki  powiedziaÅ‚ Sam za nas oboje.WziÄ…Å‚ mnie za rÄ™kÄ™ i razem ruszyliÅ›my szpitalnymkorytarzem.Przez jednÄ… dziwnÄ… chwilÄ™ czuÅ‚am, jakby tobyÅ‚a ta pierwsza noc, podczas której siÄ™ odnalezliÅ›my.Jakby czas od tamtej pory siÄ™ zatrzymaÅ‚. Poczekaj  poprosiÅ‚am, gdy przechodziliÅ›myprzez izbÄ™ przyjęć.ZatrzymaliÅ›my siÄ™.PróbowaÅ‚amprzebić zatÅ‚oczone pomieszczenie wzrokiem, alekobieta, którÄ… wydawaÅ‚o mi siÄ™, że widziaÅ‚am, zniknęła. Kogo szukasz? WydawaÅ‚o mi siÄ™, że widziaÅ‚am mamÄ™ Olivii.Jeszcze raz zerknęłam na poczekalniÄ™, ale wokół byÅ‚ytylko nieznajome twarze.PrzeszliÅ›my przez szklane szpitalne drzwi. ZauważyÅ‚am, że nozdrza Sama rozszerzajÄ… siÄ™, a brwiÅ›ciÄ…gajÄ…, ale nic nie powiedziaÅ‚.Tymczasem mamawÅ‚aÅ›nie zatrzymaÅ‚a auto przy krawężniku.NiewiedziaÅ‚a, jakÄ… przysÅ‚ugÄ™ oddaje Samowi.Na zewnÄ…trz kÅ‚Ä™biÅ‚y siÄ™ delikatne pÅ‚atki Å›niegu ucieleÅ›nione zimno.Oczy Sama utkwione byÅ‚y wdrzewach po drugiej stronie parkingu, ledwiewidocznych w Å›wietle ulicznych latarni [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •