[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była zbyt zdenerwowana, żeby się skupić na przygotowaniachdo przesłuchania.Postanowiła więc spakować kamerę i wyjechać pozastrefę opanowaną przez paparazzich, może do Sante Alley, gdziespróbowałaby przeprowadzić wywiady z kobietami sprzedającymipodróbki markowych produktów.Nie widziała swojego ojca cały ranek, ale zjawił się akurat wmomencie, gdy schodziła po schodach z torbą ze sprzętem.Wsunął rękędo kieszeni spodni khaki i zabrzęczał kluczami.- Chcesz dziś po południu pójść na film?- Masz na myśli kino?- Byłoby fajnie.To słowo brzmiało dziwnie w jego ustach.- Nie sądzę - powiedziała.- To może lunch?Musiała się zmierzyć z problemem; przesunęła torbę z kamerą wyżejRSna ramię.- Nie musisz być taki grzeczny.To mnie denerwuje.Śmiało, powiedzto, co chcesz powiedzieć: że jestem zakichaną, niewdzięczną córką.Że nie rozumiem tej branży.Że.- Nie jesteś zakichaną ani niewdzięczna, i nie mam nic więcej dopowiedzenia.Po prostu pomyślałem, że może chciałabyś wyrwać się natrochę.- Wyciągnął klucze z kieszeni.- Nic się nie stało.Mam trochęspraw do załatwienia.- Wyszedł przez frontowe drzwi.Zmarszczyła brwi, bo przecież nigdy się nie wycofywał, i poszła zanim na dwór.399Zawsze strasznie jej się podobało osłonięte wejście-ganek domuBrama, zwłaszcza wykładana niebieskimi i białymi płytami podłoga orazrząd kręconych, stiukowych kolumn.Na drugim końcu fioletowabugenwilla tworzyła cienisty parawan, a niedawno Chaz postawiła tutajkilka dodatkowych, ciężkich donic z terakoty, a także rzeźbionąmeksykańską ławkę i podobne drewniane krzesło.- Tato, zaczekaj.- Niemal bezwiednie sięgnęła do torby.Jego pytający wyraz twarz ustąpił miejsca podejrzliwości, kiedywyciągnęła kamerę i odłożyła torbę na bok.- Miałam sen - powiedziała.- Właściwie to nie był sen.Raczejwspomnienie.- Kamera stanowiła jej tarczę, osłonę.Podniosła ją do oka i włączyła.- W tym wspomnieniu ty i moja matka tańczycie i droczycie sięze sobą.Ty przeskoczyłeś krzesło.Wszyscy się śmieliśmy i byliśmy.szczęśliwi.- Przysunęła się do niego.- Wspomnienia, które czasami mnienachodzą.Wszystkie je zmyśliłam, prawda?RS- Odłóż kamerę.Skrzywiła się, bo zahaczyła o ostry róg ławki, ale cały czas kręciła.- Zmyśliłam je sobie, żeby ukryć prawdę, z którą nie chcę siępogodzić.- Georgie, doprawdy.- Umiem liczyć.- Obeszła ławkę i przygwoździła go obiektywemswojej kamery.- Wiem, że ożeniłeś się z nią tylko dlatego, że była wciąży.Postąpiłeś honorowo.I nienawidziłeś każdej minuty tego związku.- Za bardzo dramatyzujesz.- Powiedz mi prawdę.- Zaczęła się pocić.- Chociaż ten jeden raz, ipotem już nigdy nie poruszę tego tematu.Nie zamierzam cię o nic400obwiniać.Mogłeś ją zostawić, ale tego nie zrobiłeś.Mogłeś zostawićmnie, i tego również nie zrobiłeś.Westchnął i z powrotem wszedł na ganek, jakby brał udział wnudnym spotkaniu, które musiał jakoś przecierpieć.- Wcale tak nie było.Okrążyła go, poruszając się do tyłu, i ustawiła się między nim aschodkami, żeby nie mógł uciec.- Widziałam ją na zdjęciach.Była taka ładna.Wiem, że uwielbiaładobrze się bawić.- Georgie, odłóż tę kamerę.Mówiłem ci, że twoja matka cię kochała.Nie wiem, co jeszcze chcesz.- Powiedziałeś mi także, że była trzpiotką.Ale ty tylko próbowałeśużyć dyplomatycznego sformułowania.- Jej głos robił się coraz bardziejroztrzęsiony.- Nie dbam o to, czy była tylko rozrywkową dziewczyną.Panienką na jedną noc, która przyniosła niepożądane skutki.Ja tylko.RS- Dość już tego! - Wyciągnął palec w stronę kamery.Na jego skroniwidać było pulsującą żyłkę.- W tej chwili wyłącz tę kamerę.- Była moją matką.Muszę wiedzieć.Czy była zwykłą ciziąprzynajmniej tyle mi powiedz.- Nie była! I nie waż się nigdy więcej tak mówić.- Wyrwał córcekamerę z rąk i cisnął ją o ziemię, gdzie roztrzaskała się na płytach.-Kompletnie nic nie rozumiesz!- To mi powiedz!- Ona była miłością mojego życia! Jego słowa zawisły w powietrzu.401Zadygotała.I patrzyła ojcu prosto w oczy.Udręka wykrzywiła jegotwarz.Georgie poczuła, że kręci jej się w głowie, a nogi robią się jak z waty.- Nie wierzę ci.Ściągnął okulary i osunął się na rzeźbioną ławę.- Twoja matka była.jak zaczarowana - powiedział schrypniętymgłosem.- Czarująca.Śmiech przychodził jej równie naturalnie jakoddychanie.Była inteligentna.ja nigdy jej pod tym względem niedorównywałem.i zabawna.Nie chciała dostrzegać zła u nikogo.- Drżącąręką położył okulary obok siebie.- Nie zginęła w wypadkusamochodowym, Georgie.Zobaczyła, że jakiś facet bije swoją ciężarnądziewczynę, i próbowała jej pomóc.Zabił ją strzałem w głowę.- Nie - zareagowała cichym jękiem.Oparł łokcie na kolanach izwiesił głowę.- Ból, który czułem, kiedy ją straciłem, był nie do zniesienia.NieRSrozumiałaś, gdzie się podziała, i cały czas płakałaś.Nie umiałem ciępocieszyć.Z trudem znajdowałem energię, żeby cię karmić.Ona takbardzo cię kochała; na pewno serce by jej się krajało, gdyby to zobaczyła.- Potarł twarz dłońmi.- Przestałem chodzić na przesłuchania.Nie mogłem.Granie wymaga otwartości, której ja już w sobie nie miałem.- Wsunąłpalce we włosy.- Nie mógłbym przeżyć takiego bólu jeszcze raz.Obiecałem sobie, że już nigdy nie pokocham nikogo innego tak, jakkochałem ją.Poczuła ucisk i ból w piersi.- I dotrzymałeś obietnicy - szepnęła.Podniósł głowę i zobaczyła łzyw jego oczach.402- Nie dotrzymałem jej.Nie dotrzymałem jej i sama widzisz, dokądnas to doprowadziło.Nie od razu zrozumiała.- Mnie? Kochasz mnie tak bardzo? Zaśmiał się smutno [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •