[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cisnęła serwetę, gwałtownie rzuciła Braithwaite'owi:- Mój Boże, ależ z pana głupiec! - Po czym wybiegła z sali.Wszystkie rozmowy ustały.Mignęła mi oburzona twarzdyrektora,ale zignorowałem ją i powiedziałem do Braithwaite'a głosem obliczonym na to, by dotarł na koniec sporegokościoła:- Pańskie zachowanie jako dżentelmena nie mieściło się w granicach przyzwoitości, a jako członka komitetuparafialnego było niewiarygodne.Niech się pan zastanowi nad swoim postępowaniem.Niech pań&bada własnesumienie.Oczekuję, że w ciągu godziny przeprosi pan mojego gościa.Wyszedłem we wspaniałym stylu i zatrzymałem się dopiero w holu.Nie pamiętałem, kiedy ostatnio czułem takigniew.Ruszyłem ku schodom, postanawiając ścigać pannę Fielding aż do jej siedziby, pózniej jednakprzypomniałem sobie, że nie znam numeru jej pokoju.Zatrzymałem się i znowu poczułem drganie czułkówpsychicznych.Wszedłem do biblioteki i znalazłem ją na odosobnionym miejscu przy oknie, gdzie przerwała mi lekturę LuxMundi".Wcześniej zdjęła okulary, ale kiedy usiadłem obok niej, nacisnęła je z powrotem na nos, jak gdyby mogłyukryć łzy.- Miała pani rację - powiedziałem.- To bardzo głupi człowiek, który, jak wielu głupców, w żałosny sposób usiłujewzmocnić poczucie własnej wartości, wmawiając sobie, że jego płeć czyni go mądrzejszym190od połowy ludzkości.Pani jednak nie jest głupia ani żałosna.Ma pani dość rozsądku i odwagi, by ocenić wydarzenie,które miało miejsce i dostrzec, że to nie pani, ale on fatalnie się ośmieszył.Podczas gdy mówiłem, znowu zdjęła okulary, ale kiedy skończyłem, zdążyła już obetrzeć łzy.Podając jej swojąchusteczkę, powiedziałem:- Braithwaite wyjeżdża jutro, więc nie będzie musiała pani długo znosić jego obecności.Jutro proszę zjeść śniadaniew pokoju, a potem zabiorę panią na całodniową wycieczkę.- Jeżeli pańska propozycja wynika z litości.- Wynika z podziwu dla odwagi, z jaką przeciwstawiła się pani temu człowiekowi.Czy istnieje lepszy sposób nawyrażenie podziwu, niż zaproszenie pani do dzielenia ze mną samotności?Nie była w stanie odpowiedzieć, ale kiedy ująłem ją uspokajająco za rękę, z ufnością zacisnęła palce na mojej dłoni.IXSkruszony Braithwaite złożył wymagane przeprosiny, po czym skończyliśmy kolację w zaciszu salonu, dyrektora.Nazajutrz dyrektor zawiózł nas do pobliskiego Ashburton, gdzie, uzbrojeni w koszyk turystyczny, wsiedliśmy doautobusu, który wspiął się krętą drogą na płaskowyż Dartmoor.Zdążyliśmy na nabożeństwo do kościoła wWidecombe, a o pierwszej urządziliśmy sobie piknik na wzgórzach nad wioską.Słońce świeciło spoza wzgórzokalających dolinę, a poniżej odkrywki skał znaczących szczyt najbliższego grzbietu wiatr targał grzywy dzikimkucykom.Po długim milczeniu, w którym jedliśmy kanapki, piliśmy herbatę i obserwowaliśmy przesuwające się wzory światłana rozległych wrzosowiskach, powiedziałem nagle:- To przypomina mi Ruydale.Spędziłem tam czternaście lat życia i czułem się już jak w domu.Przenosiny doGrantehester w trzydziestym siódmym były dla mnie wielkim ciosem.- Czy mnichów często się przenosi?(- Nie, a moje przenosiny były jak grom z jasnego nieba.Pewnego dnia o dziesiątej rano nadeszła depesza odnaczelnego opata, a już o drugiej jechałem pociągiem do Londynu.Była zszokowana.- Jakie to okropne, zostać tak nagle wyrwanym z własnego otoczenia!197Nie odpowiedziałem, przypominając sobie, jak gniew i żal o mały włos nie zniszczyły postanowienia, by bezdyskusji poddać się rozkazowi.Ojciec Darcy nie wspomniał w depeszy o Grantchester.Sądziłem, że przenosi mniedo Londynu, bym stał się bardziej dostępny dla rosnącej liczby duchownych, pragnących zasięgnąć mojej radyduchowej.- Skąd wynikał tert pośpiech? - spytała zdumiona panna Fielding.- Właśnie zmarł opat Grantchester, a jego śmierć ujawniła palące problemy, które wymagały natychmiastowegorozwiązania.- Nie zamierzałem mówić nic więcej o wewnętrznych sprawach zakonu, kiedy jednak zapytała:- Czy wybuchł jakiś skandal? - Poczułem, że muszę zgnieść wszelkie melodramatyczne podejrzenia w zarodku.- Z zakonnego punktu widzenia chaos, jaki zapanował, był skandaliczny, chociaż wątpię, czy człowiek świeckiuznałby go za podniecający.Podstawowy problem polegał na tym, że w ostatnim roku życia opat James wycofał sięz aktywnego działania, myślę, że nazwanie go zgrzybiałym byłoby krzywdzące, a cała władza skupiła się w rękachprzeora, którego dawny poważny problem picia przerodził się w prawdziwy alkoholizm.W rezultacie dyscyplinakatastrofalnie się rozluzniła i wkrótce wszyscy, nawet najlepsi mnisi zbyt wiele czasu spędzali na pogrążaniu się wlenistwie.Panna Fielding spytała z rozbrajającym współczuciem:- Jak, na Boga, udało ci się przywołać ich do porządku? Skusiła mnie do dalszych wyznań.- Przede wszystkim kazałem wszystkim się umyć; mężczyzni zaniedbują się, kiedy nie ma kobiet lub dyscypliny,które trzymałyby ich w ryzach.Następnie wszyscy włączyliśmy się w generalne porządki; nikt nie jest w staniedobrze pracować w brudzie.- Przerwałem, przypomniawszy sobie odór stęchłego potu, stęchłego moczu, stęchłe-gojedzenia i widok grubej warstwy tłuszczu, kurzu, brudu.Nagłe wróciły do mnie wszystkie szczegóły: podartabielizna; brudne nocniki używane jako miski do golenia, co pozwalało właścicielom unikać koryta", długiej,wąskiej umywalki w centralnej łazience, gdzie wszyscy mnisi z wyjątkiem opata (który miał własną umywalkę wceli) mieli obowiązek się golić; kartka pełna kółek i krzyżyków wetknięta za klęcznik w kaplicy, która ujawniła, jakprzynajmniej dwóch mnichów spędzało czas przeznaczony na modlitwy; wyświechtany egzemplarz The News ofthe World" wyściełający koszyk zapchlonego kota; trójwarstwowa kremówka zuchwale rezydująca w spiżarni;pudełko192czekoladek ukryte za tablicą w sali manuskryptów oraz, hańbo hańb, sterta butelek po brandy w krypcie.- Pózniej zmieniłem obfitą dietę na wegetariańskie posiłki, ograniczyłem do okresów świątecznych podawanie winai nakazałem, by wszyscy, nawet najstarsi mnisi, robili codziennie gimnastykę.Obawiam się, że początkowo niecieszyłem się popularnością wśród leniwych członków społeczności.- Jestem pewna, że dobrzy mnisi odetchnęli z ulgą, kiedy ster znalazł się w silnych rękach.- Ich ulga była zmieszana z urazą.Nie podobała im się decyzja naczelnego opata o oddaniu społeczności podkierownictwo kogoś z zewnątrz - powiedziałem i przypomniałem sobie paraliżujące poczucie izolacji, tęsknotę zaRuydale, zmagania, by unikać wszelkich egocentrycznych form wyrazu własnego żalu w cotygodniowych spra-wozdaniach do ojca Darcy, które musiałem wysyłać w ciągu pierwszych sześciu miesięcy.Pytanie panny Fielding oderwało mnie od tych trudnych wspomnień.- Co się stało z przeorem-alkoholikiem?- Przeniesiono go do Londynu, by naczelny opat mógł wypędzić z niego demona alkoholu.- Los gorszy niż śmierć? - spytała panna Fielding z uśmiechem, a ja zaśmiałem się i powiedziałem:- Ojciec Darcy naprawdę budził grozę.- Darcy!- Nie miał żadnego związku ze słynnym jezuitą.Inna pisownia.- Myślałam o bohaterze Jane Austen.- Ojciec Darcy był bohaterem dla wielu mnichów, ale Bóg jeden wie, co myślałaby o nim Jane Austen.- Czy był bohaterem dla ciebie?- Nie, był moim mentorem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]