X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaraz po prze-kroczeniu granicy miasta, a właściwie po minięciu ostatnich domów zamieszkałych przezbiedotę, zagłębiliśmy się w mroczne głębie dżungli, nie różniące się prawie niczym od rejo- nów położonych w głębi kraju.Pora deszczowa już się skończyła, jednak promienie słońca,nie mogąc przebić gęstwiny leśnej, nie są w stanie wysuszyć poszycia leśnego, grubej war-stwy lian, trzciny, mchów i wszelkiego rodzaju traw, stale przechowujących wilgoć.Droga,wiodąca do B�a Vista, aczkolwiek niby zbudowana już na przestrzeni kilkudziesięciu kilo-metrów, znajdowała się w stanie rozpaczliwym.Rozmyta przez deszcze, zawalona w wielu miejscach przewróconymi drzewami i czę-ściowo zarośnięta przez pędy bambusów, paproci i traw, pomimo rzekomej konserwacji nienadawała się do komunikacji kołowej.Wokół nas, a właściwie po obu stronach drogi, wznosisię potężna ściana nieprzebytej dżungli.Olbrzymie drzewa oplecione zwojami lian grubościramienia mężczyzny łączą się wierzchołkami tworząc miejscami mroczne tunele, wśród któ-rych, poszukując pożywienia, myszkują małpy, ryjkonosy i gromady ptactwa.Owoców wsze-lkiego rodzaju w bród.Tu i ówdzie widać wyniosłe palmy z gronami owoców, opodal całegąszcza bananów lub drzewa o kształcie palmy, obwieszone owocami wielkimi jak dynie.Toowoce papaia, najbogatsze ze wszystkich w pepsynę i bardzo tutaj poszukiwane.Czasemspotyka się drzewa wyniosłe, smukłe, 30-metrowej wysokości, rodzące smaczne orzeszkizwane castanhas do Para  brazylijskie kasztany.Orzeszki te, wagi około 2 kg, w dużych,owalnych nieco łupinach, są bardzo pożywne i zawierają około 60% tłuszczu.Każda łupinazawiera kilkanaście orzeszków, więc jedno drzewo daje ich sporo.Krajowcy zbierają je idostarczają do firm, które eksportują lub przerabiają orzeszki, wytłaczając smaczny, pożywnyolej o przyjemnym zapachu.Z rzadka, od czasu do czasu spotyka się niewysokie drzewa o jasnobrązowej korze, tosłynne drzewa kauczukowe hevea braziliensis.Tutaj rośnie ich stosunkowo niewiele i dlategonie są one tu eksploatowane, lecz dalej w głębi puszczy, w górze Rio Negro i nad Rio Brancotrwa w dalszym ciągu gorączkowy zbiór kauczuku, który choć przestał już być atrakcjąświatową, niemniej jest jednym z najcenniejszych bogactw amazońskiego sertonu i problemzwiększenia jego eksploatacji nadal spędza sen z powiek miejscowych i amerykańskich kapi-talistów.Ciągle jeszcze prasa pisze o możliwościach zwiększenia zbioru kauczuku, a nawet ojego racjonalnej hodowli na wzór plantacji angielskich.Cóż kiedy na przeszkodzie stoi nie-szczęśliwe amanh�.Jutro, zajmiemy się tym jutro, na razie szukajmy drzew rosnących dzikow amazońskiej dżungli, a dżungla ta jest wielka i bogata w drzewa, ale niedostępna.Możewłaśnie ta droga ma ułatwić dowóz różnych bogactw z górnego biegu Rio Branco?Rozglądam się po okolicy przypominając sobie podobne lasy, w których przebywałempoprzednio.Ta sama plątanina lian, gąszcz twardych, ostrych jak brzytwa traw i trzcin, tasama drobna lecz dokuczliwa  menażeria.Nad głowami unoszą się chmury czarnych, złośliwych moskitów.Do oczu, uszu, ust inosa bezustannie pchają się roje drobniuteńkich muszek lavolho wywołujących przykreswędzenie.Gąszcze roją się od wszelkiego rodzaju robactwa.Szczególnie dużo tu drobnych,żarłocznych kleszczy, które, nie wiadomo kiedy i jakim sposobem, przedostają się przez ubra-nie i usadawiając na skórze wpijają głęboko i żarłocznie tak, że czasem chcąc oderwać kle-szcza, urywa się odwłok, a zachłanny pyszczek wraz z łepkiem pozostaje w skórze wywołującnadal uporczywe swędzenie.Stworzenia te są też nosicielami wielu chorób.W dusznym upale przypominającym łaznię turecką posuwa się wolno nasza mała kara-wana.Na przedzie jedzie Indianin Neka, nucąc półgłosem jakąś beznadziejnie nudną melodię,za nim pieszo gęsiego podążają długim szeregiem robotnicy, niosąc na ramionach woreczkitzw.malas, w których mają schowany cały swój dobytek.Parę mułów obładowanych bagaża-mi wiezie sprzęt mierniczy i zapasy żywności, na końcu zaś jedziemy my trzej przeżuwając wciszy i milczeniu własne kłopoty i problemy związane z nową sytuacją.Zaczyna mi się to wszystko nie podobać i teraz żałuję, że tak lekkomyślnie dałem sięnamówić i wciągnąć w tę dziwną imprezę.Za pózno jest jednak na refleksje, wycofać się niewypada, a zresztą i powrócić nie ma za co.Nie pozostaje więc nic innego jak brnąć dalej, uważając jedynie by nie wpaść w jeszcze gorsze tarapaty.Budowa drogi w tropikalnej dżu-ngli, a nawet samo jej przygotowanie, nie należy do rzeczy łatwych i bezpiecznych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •  

    Drogi uƒπ≈∫ytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treƒπ¬õci do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatnoƒπ¬õci. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyƒπ¬õwietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treƒπ¬õci marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatnoƒπ¬õci. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.