[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zupełnie jakbycoś prowadziło jej dłoń.Glina wkrótce stwardnieje jak kamień.Spryskuje powierzchnię wodą, aby zachować plastyczność, strzepujeokruchy z ostrza po każdym cięciu i wyciera końcówkę noża o tunikę.Pochłonięta pracą nie zauważa, że dzień ma się ku końcowi.Za-czynają się zbierać szare duchy nocy.Tecja najpierw słyszy szelest, apotem nagle widzi stopę obcego mężczyzny.Spogląda w górę.- Jestem Kavie, szlachetny towarzysz sędziego Pesny.Przyszli-śmy odwiedzić twojego męża, Teukrosa.Tecja odgarnia włosy z czoła i patrzy na ciemnowłosego, drob-nego człowieka.- Tu go nie ma.Przebywa w domu Lartuzy Uzdro-wiciela.Nagle ogarnia ją poczucie winy.Zauważa, że Kavie nie jest sam.Za jego plecami stoi sędzia.Tecja podnosi się i otrzepuje tunikę.Pesna zmierza ku niej.- Ach tak, żona rzezbiarka.Nad czym teraz pracujesz?113 Tecja usiłuje zasłonić przed nim rzezbę.- To nic szczególnego, tylko szkic.Niewart spojrzenia waszejłaskawości.- Pozwól, że sam to ocenię.- Mam wiele pięknych waz, talerzy, posągów i urn - nie ustępujeTecja.- Przechowuję je na zewnątrz, za piecem.Byłabym zaszczy-cona, mogąc ci je pokazać, panie.- A ja pragnę zobaczyć to, co tak próbujesz przede mną ukryć.-Sędzia odpycha ją od stołu.- Jakiż szkic jest tak ważny, że pracujesznad nim, podczas gdy twój mąż leży powalony chorobą w chacieuzdrowiciela? Jakież to natchnienie spłynęło na ciebie, że tkwisz wswoim warsztacie, zamiast u jego boku?Sędzia przygląda się rzezbie.Zauważa niezwykłe bogactwo iprecyzję rysunku.- To jest znakomite.- Wyciąga dłoń.- Wręcz wybitne.- Nie dotykaj! - woła Tecja i nagle ogarnia ją obawa, że obraziłasędziego.- Błagam cię, panie.Jest nieukończona.Pęknie, jeśli wez-miesz ją do ręki.Chcę, żeby to była niespodzianka dla mojego męża.Pesna ogląda glinę z każdej strony, ale posłusznie powstrzymujesię od dotykania.- To rzadkiej urody dzieło.Być może nawet jedyne w swoimrodzaju.Masz wielki talent, dziecko.- Unosi głowę i patrzy prosto naTecję.- Mówisz, że to tylko szkic, a ja dostrzegam w nim niezwy-kłość.Wyjaśnij mi, co ma przedstawiać.Tecja waha się.- No już, dziewczyno! Nie mam całego dnia.- To są wizje.- Wizje? - Sędzia jest zaintrygowany.- Niebywałe.Ukończ swojąpracę jak najszybciej, rzezbiarko.114 Kavie pochyla się, aby lepiej przyjrzeć się glinie.Nie podzielazamiłowania sędziego do sztuki i nie dostrzega w rzezbie żadnychwizji.- Nie jestem biegły, ale nie sądzę, żeby to był najlepszy prezentdla twojego męża.- Istotnie.- Pesna wstaje i otrzepuje kolana.- Nie nadaje się dlachorego.Kiedy ją ukończysz, kupię ją od ciebie.- Nie - odpowiada Tecja, czując coraz szybsze bicie serca.-Wybacz mi, panie.Nie wolno mi sprzedać czegoś, co wykonałam dlamojego męża.Co pomyśleliby sobie o mnie bogowie?Pesna z rozbawieniem uderza Kaviego w ramię.- Sprytna jest? - Odwraca się do Tecji.- Przyszedłem tu powie-dzieć twojemu mężowi, że nie będzie już dłużej naszym wróżbitą.Jego ślepota jest oznaką niezadowolenia bogów.Kiedy świątyniazostanie ukończona, mój były wróżbita i jego żona - czyli ty - będąmusieli poszukać sobie domu poza murami naszej osady.Ale to -wskazuje palcem na glinę - jest najwspanialsze dzieło, jakie kiedy-kolwiek widziałem.Mój dom jest pełen pięknych, wyjątkowych izadziwiających przedmiotów, najwspanialszych, jakie wyszły spodręki najlepszych artystów w Helladzie i Etrurii.Miejsce tej rzezby jestwłaśnie tam.Zresztą twój własny mąż doradził mi, abym uzupełniłzbiory o dzieła poświęcone bóstwom.- Rzuca ostatnie, łakome spoj-rzenie na glinianą płytkę.- W moich oczach ta rzezba to pomyślnyznak z niebios.Znak, że jej twórczyni powinna pozostać przy mniewraz z mężem.Pod moją ochroną i opieką.Zbliża się do Tecji, która czuje jego oddech przesiąknięty odoremprzetrawionego mięsa i wina.Sędzia dotyka jej policzka wypielę-gnowanym kciukiem i palcem wskazującym.Po czole Tecji spływakropla potu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •